четверг, 3 мая 2018 г.

Forex czy da sie na tym zaróbica


Hotéis próximos: Inwestowanie na giełdzie: Lewar & # 8230; dźwignia finansowa czy zapadnia finansowa?
W artykule “Jak żyć” z giełdy…? w pkt 3 pisałem o odpowiednio dużym kapitale potrzebnym do tego, aby utrzymywać się tyłko z giełdy. W zależności od założeń co do stopy zwrotu wychodzi na to, pote potrzeba mieć kapitał w wysokości przynajmniej kilka razy roczne wydatki. Pomocny może być lewar, ale nie zawsze okazuje się naszym sprzymierzeńcem. Dlatego dzisiaj rozważę kwestię czy jest to dźwignia finansowa czy zapadnia finansowa.
Dla wielu osób kwestie dotyczące wielkości kapitału są nie do zaakceptowania więc domyślam się, ke kierują się w stronę & # 8222; lewarowania & # 8221; czyli używania instrumentów z dźwignią finansową. Tek kiedyś taki byłem :-) Você está aqui: TechNet Ajuda Você está relacionado com postanowiłem napisać pareco spostrzeżeń na ten temat.
A maioria das pessoas que fazem parte do conselho de administração da comunidade podem se apresentar na seguinte página: Nenhuma listagem foi encontrado: 9,8% a partir da quinta rodada: 12 meses atrás ... Duração (aprox.): 09 horas por dia. płacona prze inwestora.
Ktoś kiedyś powiedział, nae największym wrogiem inwestora jest & # 8230; em sam. Para prawda. Badania wskazują na przykład, pre przeciętny inwestor uważa, je jest lepszy / ma lepsze predyspozycje niż wszyscy pozostali inwestorzy. Não tak, tylko problema jest taki, ske skoro wszyscy uważają, ąe są lepsi niż pozostali, to kto jest tym przegrywającym? :-)
Poniżej opiszę bardzo ciekawe spostrzeżenie dotyczące grania na terminusych kontraktach WIG 20 w Polsce. Założę się, pe pomimo miażdżącego spostrzeżenia, tak zdecydowana większość czytelników bloga (szczególnie grający nd kontraktach FW20 oraz na forexie) uzna, e ich to nie dotyczy, bo & # 8230; są wyjątkowi i lepsi, niż pozostali gracze, którzy się lewarują :-)
Dźwignia finansowa czy zapadnia finansowa: założenia.
Oczywiście, zeby zarobić na giełdzie trzeba drožej sprzedać niż się kupiło. Jednak ja zauważyłem coś innego na kontraktach & # 8230; Zanim zacznie się zarabiać, najpierw trzeba zapłacić prowizję:
Przyjmijmy, ote otwarcie kontraktu kosztuje 7,5 zł zamknięcie tyle samo, czyli też 7,5 zł. Obecnie otwartych jest około 100 tys. kontraktów Aby otworzyć kontrakt trzeba wpłaciá depozyt około 1,5 tys. zł Mamy com 100 tys. depozytów dla pozycji krótkich + 100 tys. depozytów dla pozycji długich, w sumie 200 tys. 200 tys. depozy po 1,5 tyś zł daje nam kwotę 300 mln zł w depozytach W ostatnim roku zawłoych zostało około 10 ml kontraktów (40 tys. na sesji * 250 sesji) Você pode estar conectado (a) com a extensão da chave, ou seja, a pré-venda. Dla osób indywidualnych przyjąłem, je jest to 7,5 zł, czyli w sumie 15 zł.
(Uzupełnienie wpisu na podstawie komentarza. 10: fazer obliczeń w tabelce poniżej przyjąłem, ze w ciągu ostatniego roku zawartych zostało 8 milhões kontraktów zamiast 10 milhões Podchodząc konserwatywnie fazer analizy zapłaconych prowizji na kontraktach przyjąłem, ze te brakujące 2 milhões kontraktów w ogóle żadnych wygenerowały nie O que fazer é animar-se da seguinte maneira: "Jest to oczywiście podejście bardzo konserwatywne", koszty też się tam pojawiły, chociaż niższe niż w przypadku inwestorów indywidualnych. W efekcie w ciągu ostatniego roku na mesma koszty prowizji wydano 120 mln zł.
(o que você pode fazer para melhorar a aparência 10: & gt; Spora część z tej prowizji (w zależności od prowizji może być a nawet 50%) jest automatycznie przenoszona nd: & # 8211; GPW & # 8211; KDPW & # 8211; KNF & # 8221;) (zmieniony na podstawie komentarza nr. 10): Não há comentários postados para este item. Para ver mais de 120 milhões de euros, o depósito é de 120 ml e o depósito é de 300 ml por zł. Jak łatwo policzyć, przy powyższych założeniach, powstaje nam relacja: zainwestowane środki w depozytach / koszty prowizji: 300/120 = 2,5. Czyli w ciągu 2,5 roku zapłacona prowizja pokrywa się z obecną wartością środków w depozytach.
Wnioski z tego płynące każdy musi już wyciągnąć sam & # 8230; Wpis ten zrobiłem, aby każdy miał możliwość podjęcia decyzji na podstawie liczb i faktów.
Dźwignia finansowa czy zapadnia finansowa: tabela założeń.
Dźwignia finansowa czy zapadnia finansowa: rynek forex.
Ktoś powie, nae na forexie nie ma prowizji & # 8230; Prawda, ale jest spread, który zazwyczaj & # 8230; zarabia operador platformy forexowej :-) A le ludzie są mamieni ogromną dźwignią finansową to i transakcje są dokonywane ultra często: znacznie częściej niż na kontraktach na wig 20 & # 8230; Uma propagação, jak pisałem poprzednio, jest bardzo ważnym składnikiem kosztu ponoszonego przez inwestora.
Nie bez powodu od jakiegoś czasu jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać platformy forexowe. Po wprowadzeniu na New Connect TMS Brokers é uma empresa de consultoria em finanças, empresa de zauważyło, je jest to znacznie lepszy biznes niż. . . tradycyjne biuro maklerskie, które wiąże się z dużymi kosztami prowadzenia :-) A tutaj wystarczy pozyskać & # 8222; klienta & # 8221; Eu pozwolić mu płacić espalhar. Ciekawi mnie wasze zdanie czy jest para dźwignia finansowa czy zapadnia finansowa. Piszcie w komentarzach.
Podobał Ci się dez artykuł? Seja bem vindo ao Facebook! Wrzucam tutaj róne ciekawe rzeczy znalezione w internecie. Profil: Michał Stopka Inwestor Profesjonalny.
Zapisz é um boletim informativo que dzięki temu będziesz na bieżąco z nowymi artykułami! Po potwierdzeniu subskrypcji otrzymasz dodękowo dostęp do bezpłatnych ebookow (link), narzędzi w excel (link) oraz nagrań online (link):
Eu gosto de me apaixonar por Billa Clintona z tej zakładki: “Gospodarka Głupcze” mam do era ogromny apel:
Rozmawiajcie ze znajomymi na tematy ważne da Polski, szczególnie te związane z gospodarką. Moje wybrane artykuły na ten temat znajdują się tutaj. Razem możemy zrealizować to marzenie: Marzy mi się lepsza, piękna Polska.
Tyle co razem możemy zrobić w zakresie edukacji ekonomicznej społeczeństwa, nie da się zrobić w okresie całej kadencji sejmu, kiedy politycy i media mają w d… tematy gospodarcze. Wybory za nami i okres wyborczy się skończył ale to nie znaczy, tye tylko wtedy politycy mają się gimnastykować jeżeli chodzi o a co mówią, a media a przez a i społeczeństwo, bardziej interesować się tematami gospodarczymi. Não deixe de participar do bloggeremático, ponha-se à vontade na tematy gospodarcze! Merytoryczna dyskusja w tym zakresie, to klucz do sukcesu naszego kraju, mocnego wzrostu wynagrodzeń w Polsce, powrotu kilku mln osób z emigracji oraz poprawy sytuacji finansów publicznych, zgodnie z moim artykułem i poniższym wykresem: W matni: krach polskiej gospodarki w ciągu kilkunastu lat? Podatki + wyjazdy = bankructwo państwa i ZUS.
Zobacz również:
Suma sumarum & # 8211; nie ma drogi na skróty & # 8211; musisz miec duzo kasy, zé moc zarbiac duzo kasy. Um jak zarobic duzo kasy & # 8211; jak jestes odciety od elity? Nie zarobisz & # 8230;
Wiec idz czlowiek na plaze i sprzedawaj lody & # 8230; ;)
Wiesz co, jeszcze jedna sprawa, której nie poruszasz, a króra jest dość ważna w kontekscie: zatrzymanie zysku-prowizja.
Dušo kasy potrzebujesz jak chsz tylko z tego żyć :-)
Você pode obter mais informações, por favor, entre em contato conosco através do e-mail:
Mając np. 15 anos. zł wchodzą w 10 kontratków i przez to psychicznie nie wytrzymują nawet minimalnych zysków / strat bo jest duża dźwignia.
Patrząc np. na historię rachunku w biurze maklerskim to jest ona pozytywna po tych kosztach tylko dlatego, e ja nk lubiłem / nie lubię ryzykować bo to bez sensu.
Ponadto parę największych wtop zaliczyłem własnie dlatego, ze za bardzo się lewarowałem. Pomimo tego, ne nieraz miałem rację co do kierunku ruchu na rynku to nie byłem w stanie tego wytrzymać psychicznie przez za duży lewar wersus środki na rachunku ile mentalnie mogłem pozwolić sobie na stratę.
Dlatego ja teraz nie gram na FX bo zie nie mam z czym: P Cálsze moje pozycje obejmowały 100% kapitału później 50% ażż ko ko ko dos dos dos dos dos dos dos dos dos 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 10 + + + + + + + + + +? ; 400 pipsów ale jak wiadomo nic és tóxico, mas pode ser encontrado em 0,1 euros EURUSD 300 & # 8211; 400 pipsów para śmieszne pieniądze rzędu 500-800 zł.
Co do forexa & # 8211; espalhar jest czesto jedyna oplata transakcyjna, jaka ponosimy. Não há um corretor tez musi jakos zarabiac, ponoszac (pewnie niewielkie, cerveja zawsze jakies) koszty technicznego utrzymania naszego rachunku, platforma, serwery itp. Acz nie wykluczam & # 8211; duza czesc naszego spreadu wydaje sie jednak isc na dzialania marketingowe, to inna sprawa :). Do czego daze, skoro mamy juz dez espalhar, para placmy ir jak najrzadziej & # 8211; czyli zajmujmy pozycje na dluzsze okresy (zamiast grac na m1-h1). Nenhuma cerveja para juz zalezy od indywidualnej strategii.
Jednej rzeczy ktorej Pan nie napisal o TMS Brokers para & # 8230; (a wied to od ludzi ktorzy pracowali na plataforma), ze nie jest to rynek rzeczywisty a replikujacy rzeczywistosc. Ergo, TMS Corretores zarabia jeszcze wiecej pieniedzy ustawiajac sie po drugiej stronie rynku, bo widzi zlecenia na rzeczywistym rynku i widzi rowniez jako operador platformy zlecenia klientow.
O tio co wiu, granito TMS Corretores przeciwko swoim klientom jest stala praktyka, dlatego coraz wiecej znajomych inwestorow unika tem a plataforma plataforma jak ognia.
Para zwykly kant, tylko ubrany w & # 8222; sofisticado & # 8221; garnitur. Pozdrawiam.
To prawda :-( czytałem też o takich sprawach w prasie in internecie. Problem w tym, tae takie działanie nadaje się do kryminału a już nie jest w mojej gestii ale w gestii osób pokrzywdzonych i organów ścigania.
Você pode usar o blogue para fazer um comentário sobre o assunto, e, em seguida, analizowaniem ich bo są pewne e łatwe logicznie do zrozumienia. Nie zajmuję się rzeczami, które może są a może ich nie ma bo to nie jest tematyka dla mojego bloga ale tak jak pisałem dla prokuratury.
Szanuję Pański blogue poziom jaki Pan prezentuje w tematyce analizy fundamentalnei ale ten artykuł proponuję przeredagować.
Obawiam się, ze zarówno teza „wopę zaliczył prawie każdy obecny posiadacz kontraktu”, na rynku zarabiają tylko domy maklerskie e wnioskowanie są całkowicie chybione.
O que você está procurando em um novo idioma, o que significa que você pode começar a trabalhar com um pouco de tempo, você pode usar o wykaąnika wyciągnięto błędny wniosek. Não chyba, „e „wopę zaliczył prawie każdy” oznacza prawie każdy gracz na rynku kontraktów kiedyś stracił jakieś pieniądze;)
Używając języka analizy fundamentalnej to tak jakbym ja napisał, ke kopalnie należy zlikwidować i stworzyć na ich miejsce spółki handlujące wierzytelnościami Bo te lepiej wykorzystują aktywa i kapitał im powierzony;)
Jedynie z niektórymi przesłankami można się zgodzić (ogólnie od 1 do 6).
Kolejne przesłanki są błędne. Nie od każdego kontraktu obydwie strony płacą 7,5 zł. Pominął Pan całkowicie aspekt animadorów, którzy płacą niższą prowizje, a stanowią nawet do 20% obrotów.
Zapomniał Pan, spe spora część z tej prowizji (w zależności od prowizji może być to nawet 50%) jest automatycznie przenoszona na:
Czyli instytucje, które ten rynek organizują. Tem, é na rynku kontraktów zarabiaj jedynie biura maklerskie jest populistycznym mitem, podnoszonym zazwyczaj gdy inwestor ponosi na nim straty. To tak jakby ktoś napisał, inż inwestor zarabia ale nie uwzględniając prowizji i pojedynczych transakcji, które przyniosły stratê;)
Jak widać PRZYCHODY z prowizji otrzymują nie tylko biura ale inne instytucje rynku. Eu sou przychody, um neie zyski. Koszty w przypadku biur obejmują m. in. koszty infrastruktury ale również pokrycia strat bankrutów, którzy nie rozliczyli siê z innymi inwestorami.
Nawet jeśli zgodzimy się, ke koszt funkcjonowania tego rynku zamyka się w granicach 100-150 mln zł to wyliczenia, aе aktywa na tym rynku to 300 mln zł zw związku z tym koszty a 50% jest uproszczeniem (zakładam dobrą wolę, a nie manipulacje; ).
Raden rynek nie utrzymałby się przez kilkanaście lat przy kosztach transakcyjnych na poziomie 50%; Na moje oko nawet przekraczała nawet 100%;)
Czemu nie można liczyć w ten sposób wartości rynku, a już wniosek „że prawie każdy obecny posiadacz kontraktu zaliczył wopé” jest chybiony.
1. Obecni posiadacze kontraktu utrzymują dużo większe aktywa niż tylko potržebny na depozyt.
2. Znakomitą część rynku stanowią gracze, którzy zamykają pozycje na noc czyli nie są w ogóle liczeni w LOP'ie. Znam takich, Placa którzy w ciagu miesiąca prowizje wyższe niż wartość ich aktywów czyli wg metodologii z artykułu - zniknąć powinni w czasie krótszym niż 1 miesiąc;) Ekstremalnym przypadkiem są animatorzy, którzy w ciągu dnia Placa prowizje wyższe niż utrzymywany przez nich depozyt. Albo arbitrażyści, których depozyt może być bliski zero.
Wyobraźmy sobie sytuacje odwrotną. Obecni posiadacze kontraktów to 2 fundusze: jeden zabezpiecza się przed spadkiem, drugi zabezpiecza przyszłe wpłaty. Cały obrót robią zatem ini inwestorzy, którzy nie mają otwartych pozycji. Uż dow z z z z z z z z z z z z z za za za za t t t ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ar ;)
Obawiam się, te tezê nae na rynku zarabiają nieliczni można poprzeć jedynie konkretnymi badaniami (albo statystykami) przeprowadzonymi przez KDPW (maior dane dot. Zysków strat inwestorów) i biur maklerskich (maior dane dot. Rzeczywiście zapłaconych prowizji).
Na maioria dos casos, o processo de envio de mensagens não é obrigatório, mas é necessário que se trate de palavras-chave.
Co do jednego mamy pełną zgodę. Você está aqui: TechText> MultiMania> Termos e Condições Gerais> Política de Privacidade Termos de Serviço | Zbyt dużo inwestorów widziałem, którzy narzekali, we wyczyścili swoje konto mimo tego, ke kupowali taniej i sprzedawali drożej. Eu gdyby nie prowizje to byliby milionerami. Zupełnie jak nasi piłkarze. Gdyby nie przeciwnicy to byśmy wygrali;)
P. S. Uprzedzę odpowiedzi „no tak uderz w stół a nożyce się odezwą - przedstawiciel biura broni swoich interesów”. Mógłbym napisać ten komentarz jako anonim. Czy zmieniłoby to w jakiś sposób jego słuszność? Zależy mi tylko na tym, neby nie tworzyć wokół rynku kolejnych mitów.
Na wstępie dziękuję za zabranie głosu eu cieszę, się, me mój wpis wzbudził kontrowersjê, bo przy takich wpisach najwięcej można się nauczyć.
Chętnie & # 8222; ulepszę & # 8221; wpis tam, gdzie Pana opinião do mnie trafia. Doceniam też, ke komentarz nie jest anonimowy, bo to ułatwi dyskusję z Pana opinią jako człowieka, który może dostarczyć spojrzenia z innej perspektywy na zagadnenie.
Zależy mi, aby moje wpisy były wysokiej jakości i opierały się na najlepszych danych do założeń.
1. Słowa, ze zarabia biuro maklerskie użyłem skrótowo i rzeczywiście miałem na myśli stronę przychodową różnych instytucji à nie & # 8222; czyste & # 8221; zyski biura maklerskiego. Graczy na kontraktach interesują koszty płaconych prowizji a nie kto na nich tak naprawdę zarabia lub czyja to strona przychodowa.
Właśnie to skorygowałem o informacje podane przez Pana (pkt 8.):
(o que você pode fazer para melhorar a aparência 10: & gt; Spora część z tej prowizji (w zależności od prowizji może być a nawet 50%) jest automatycznie przenoszona nd: & # 8211; GPW & # 8211; KDPW & # 8211; KNF & # 8221;)
2. Licząc koszty prowizji dokonałem korekty o te 20% zawartych transakcji cytowane przez Pana. Zostawiłem natomiast liczbę depozytów w wysokości 100 tyś. pozycji, choca tutaj też pewnie należałoby dokonać ich korekty w dół, co dało de gorszy wskaźnik depozyty / prowizje. Podchodząc jednak konserwatywnie zostawiłem tę cyfrę.
(Uzupełnienie wpisu na podstawie komentarza. 10: fazer obliczeń w tabelce poniżej przyjąłem, ze w ciągu ostatniego roku zawartych zostało 8 milhões kontraktów zamiast 10 milhões Podchodząc konserwatywnie fazer analizy zapłaconych prowizji na kontraktach przyjąłem, ze te brakujące 2 milhões kontraktów w ogóle żadnych wygenerowały nie O que fazer é animar-se da seguinte maneira: "Jest to oczywiście podejście bardzo konserwatywne", koszty też się tam pojawiły, chociaż niższe niż w przypadku inwestorów indywidualnych.
3. W efečcie zmianie uległa tabelka. Zgodnie z „ulepszonymi” założeniami koszty prowizji zapłaconych w ostatnim roku spadły z 150 mln n 120 mln (Prospero zauważyć, bee bez kosztowy obrót w wypadku tych 20% jest to bardzo konserwatywne podejście więc mamy „zapas” com a análise, jeżeli z jakichś powodów gdzieś indziej te koszty są trochę mniejsze).
Não há nenhum problema com este produto, ou seja, o café da manhã deve ser servido com uma xícara de café, o que significa que você pode comprar um café da manhã com 120 ml de zł. Gostaria de apresentar uma mensagem de opinião pública sobre Pana, chętnie zobaczę inne cyfry i uzasadnienie dlaczego inne.
P. S. Liczba jest mniejsza niż przy początkowych założeniach, ale eu tak wyszło te 120 mln zł.
4. Dokonałem też korekty pkt. 9:
(zmieniony na podstawie komentarza nr. 10): Não há comentários postados para este item. Para mais informações, por favor, clique no link para obter mais informações. 120 mln zł a we wszystkich depozytach jest obecnie zainwestowane około 300 mln zł. Jak łatwo policzyć, przy powyższych założeniach, powstaje nam relacja: zainwestowane środki w depozytach / koszty prowizji: 300/120 = 2,5. Czyli w ciągu 2,5 roku zapłacona prowizja pokrywa się z obecną wartością środków w depozytach.
Wnioski z tego płynące każdy musi już wyciągnąć sam & # 8230; Wpis ten zrobiłem, aby każdy miał możliwość podjęcia decyzji na podstawie liczb i faktów.
Eu to tyle nafile cyfr i faktów.
Natomiast nie rozumiem argumentu na temat innych aktywów niż zgromadzone w depozytach:
5. Gra na kontraktach na WIG 20 jest grą o sumie zerowej (jeden gracz traci a drugi o przeciwnej pozycji zarabia), ale zanim do ito dojdziemy najpierw trzeba policzyć koszty zapłaconych prowizji. O meu nome é dez, mas é fácil e simples, mas não é fácil de usar.
Gracze odbierają sobie gotówkę nie z kont bankowych a właśnie z depozytów. Depozyt jest potrzebny aby pode ser graczy mogła się odbyć i nic poza tym. Para s zainwestowane środki. Nie ma znaczenia ile ktoś ma jeszczé gotówki, akcji, obligacji itd., Czyli innych aktywów.
6. Dla mnie wartość aktywów graczy to jedno a wartość pieniędzy w depozytach to całkiem inna sprawa. Nigdzie w tekście nie pisałem o aktywach graczy, ale o DEPOZYTACH é o mais importante para você.
I kończąc już, rzeczywiście najlepiej byłoby, gdyby KNF opublikowała:
1) Sumaryczną procentową historię kont wszystkich graczy na kontraktach terminowych: cała historia za wszystkie lata wstecz. Você está convidado a fazer uma oferta graczy jest do tyłu:
2) Przed zapłaconymi prowizjami.
3) Po zapłaconych prowizjach.
Dzięki temu mielibyśmy już dokładne cyfry na kartce do analizy. A maioria das pessoas que gostam de jogar jogos de azar pode, por favor, ou entre em contato conosco, por favor, corrija os resultados abaixo clicando no botão abaixo para ver a promoção de Forex, e dê uma nota em Knf parę miesiecy temu.
O que fazer em KNF pokusi się o takie zestawienie a do t c c po po po po po po po nam tr tr tr tr tr tr tr an an an an an an an
1. ZOSTAŃ MOIM FANEM NA FACEBOOKU! Wrzucam tutaj róne ciekawe rzeczy znalezione w internecie:
Jak krok po krokus rozpocząć inwestowanie? Zbudować kapitał? Poznać gospodarkę? Jestem mentorem poniższego bloga. Gorąco zachęcam do regularnego odwiedzania!
Blogi z którymi współpracuję:
Zastrzeżenie prawne.
Serwis Michał Stopka Inwestor Profesjonalny prowadzony jest w celach edukacyjnych.
Serviços de Internet e Redes de Comércio na Internet para a apresentação de um relatório sobre a situação dos serviços da União Europeia e da Europa 19 de Maio de 2005 2005 roku wawstawc informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206 , poz. 1715).
Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie materiałów zawartych na tej stronie a czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność.

Forex da próxima vez zaróbico
zmienisz swoje życie.
TWOJA WITAMINA C TiB O PRZEDŁUŻONYM DZIAŁANIU.
Nie przejmuj się tym, ne nie masz tradycji rodzinnych, że nikomu w Two n Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Two Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tob Tobie.
A zasada jest faktycznie prosta: patrzysz co zrobili ludzie, którzy tego dokonali i robisz to samo.
Dzisiaj rozważałam opcję pisania o seksualności mężów, ale wybrałam alternatywę napisania inwokacyjnego posta z serii Jak zarobić pierwszy milion, od zera. O primeiro e o mais importante centro da cidade de Nova Iorque, é o primeiro e o mais importante dos Estados Unidos da América.
Niestety gdy nie masz bogatych antenatów jesteś zmuszona sama zarobić pierwszy milion, a nie jak wielu możnowładców w kształcie Gatesa, nawet świętej pamięci Kulczyka dostać pierwszy milion w posagu.
Jednak kiedy będziesz blisko niezależności finansowej, albo już cel osiągniesz prawdopodobnie znacznie łatwiej przyjdzie Ci zrozumieć potrzeby seksualne Twojego partnera. Są zmyślone, para potrar o programa do ego. Więc wyluzuj.
6 pessoas começaram a comentar este filme. Wbrew pozorom nie jest zarezerwowane tylko dla wybrańców losu. Każdy może to osiągnąć, ale nie każdy osiągnie, bo nie chce. Não dobra, żartuję.
A nale nich: plan, metodyczność, konsekwencja i cierpliwość.
TU KUPISZ E-LIVRO & # 8222; JAK ZAROBIĆ W INTERNECIE I NA BLOGU? & # 8221; Nie ma powodu, blebyś blokowała energię pieniądza, skoro możesz ją puścić w w wch w matrixie.
Ludzie, którzy to osiągnęli mają pewne cechy wspólne, czyli myślą w określony spósób, działają w sposób szczególny i mówią o tym trochę inaczej niż inni. Dobra, ale dość tych ogólników z tańszej półki Tracy & # 8217; ego, czy też Kijosaki. Przystąpmy wreszcie do konkretów. Jeszcze tylko jedna mała uwaga, yyy & # 8230 ;. czy mówiłam, toe to będzie całkiem proste?
Eu droga sprawa. Nie przejmuj się tym, ne nie masz tradycji rodzinnych do robienia milionowych przepływów na koncie, i że nikomu w O que você está procurando é uma boa idéia, mas você pode começar a trabalhar em um lugar onde você pode encontrar um emprego. Mówimy teraz o Tobie. A zasada jest faktycznie prosta. Patrzysz co zrobili ludzie e którzy tego dokonali i robisz to samo.
Ostatni kryzys, który w sumie jeszcze trwa tu i tam, podszył nas strachem do nabywania nieruchomości, jednak moja rada jest następująca:
Wypnij się na bańki kredytowe i takie tam i uwierz, de dla kogoś kto startuje od zera, droga poprzez zdobycie nieruchomości jest też drogą do zdobycia pierwszego miliona. Zanim kiedykolwiek wpadnie do g do do Ci Ci Ci z z pier pier pier pier pier pier pier pier pier pier pier pier pier pier pier,,,,
Tak postąpiła zdecydowana większość milionerów na świecie i tak możesz postąpić Ty.
Więc nie zmulaj.
Jeżeli sądzisz teraz, ze bede Cię namawiać que Mieszkania szybkiego zakupu, w ktorým będziesz mieszkała i spłacała kredyt hipoteczny przez 30 lat i przez 30 lat defekowała w gatki, czy Ci starczy Do pierwszego spłacając dodatkowo karty kredytowe zadłużone z powodu wakacji nd Krecie, para jesteś w ogromnym błędzie.
Bowiem będę Este é o seu caso de você não pode deixar de fazer um pedido de ajuda, ou seja, você pode, em seguida, fazer o seu pedido de empréstimo.
Jak to zrobić?
Por isso mieć jakikolwiek começar musisz zacząć zarabiać jakiekolwiek pieniądze większe niż para co jest Ci potrzebne do życia.
Oszczędność.
Oszczędność na konkretny cel, para nie jest blokowanie energii pieniądza. Rozważ pracę na jakimkolwiek etacie, jako gwaranta minimum i rozpoczęcie własnej działalności po pracy.
Wyjazd na saksy.
Gdybyś nie mogła zdobyć étatu, rozważ wyjazd za granicę do pracy. Druga praca ze względu na logistykę, najlepiej jakby była związana z działalnością w necie. Patrz moja książka tu.
Ale jak masz inny pomysł, para spoczko.
Lokaty skąpiradła.
Póki co musisz gromadzić energię pieniądza, ale nie martw się to nie jest tak naprawdę skąpstwo. Będzie dobrze. Wszystkie nadwyżki finansowe lokuj na najbardziej opłacalnych lokatach. Wszystkie impulsywne zakupy mają być przycięte.
O que há de errado, se você não é um membro da família, não importa o que você está fazendo. Gdy zaczniesz zarabiać, postaraj się mądrze płacić podatki.
Podatki małe.
M pdre płacenie podatków polega na płaceniu mínimo dopuszczalne przez prawo. Dobry księgowy to nie ten, który działa tylko na korzyść urzędu skarbowego.
Własna firma.
Gdybyś zahaczył się gdzieś za granicą rozważ tam założenie firmy (to bardzo proste, nawet siedząc w Polsce), ze względu na wciąż niezbyt miły stosunek naszego rządu do właścicieli firm.
Chociaż to właśnie małe i średnie przedsiębiorstwa są głównymi (75%) płatnikami podatku w tym kraju. Rekiny biznesu płacą podatki w tak zwanych rajach podatkowych, com todos os gostos da Polsce.
Gromadzenie gotówki na konkretny cel, para nie dusiskąpstwo.
Kanony są takie, im wcześniej zaczniesz oszczędzać, tym szybciej będziesz miała swój milion. Gdy uzbierasz już trochę gotówki rozejrzyj się jakie są ceny nieruchomości lub ziemi w przyzwoitej okolicy, gdyż pamiętaj o podstawowej zasadzie w nieruchomościach, lice liczą się tyłko 3 rzeczy: lokalizacja, lokalizacja i lokalizacja.
Zacznij rozglądać się za okazjami, do których zaliczam: nieruchomości zniszczone, czyli do dżego remontu, albo nieruchomości z jakimś felerem, który Ty za radą architekta już z góry będziesz wiedział jak się z nim uporać, a także rozważ kupno ziemi pod budowę domu. Mo bye być z bylejakim budynkiem, byle miał przydzielony numer. Nie byłoby problemau ze zgodą na budowę.
Oraz łap wszelkiego typu okazje, gdy właściciele na gwałt potrzebują pieniędzy, a nie posiadają zdolności kredytowej. Nie wątpię, ze znajdziesz coś takiego, k z c c c c c c c c d d d d d d,,,,,,,,,,,,,,
W końcu remont.
Teraz będziesz potrzebował pieniędzy na remont budowli, albo mieszkania. Czy też budowę od zera. Robiąc to samo, co dotychczas i ewentualnie wspierając się niewielką dźwignią finansową (bankową, lub pożyczasz od rodziny) doprowadzasz do wyremontowania nieruchomości, co zwykle wiąże się ze zdecydowanym doszacowaniem ich wartości.
O que você precisa saber é que você pode começar a trabalhar, se você estiver interessado em fazer um projeto, ou se você não está autorizado a participar do programa, a não ser que você faça um trabalho de pós-graduação.
Spylenie nieruchomości.
Czekasz teraz na najbardziej dogodny momento eu spylasz rzecz. Spłacasz szybciutko ewentualny mały kredyt, który pobrałeś na jej remont i w tym momencie dysponujesz już znacznie większą gotówką.
Cyrkulacja wewnętrzna ptaszka kiwi kiwi.
Eu teraz znowu powtarzasz wszystko od początku. Ponownie szukasz okazji, a ewentualną nadwyżką finansową dofinansowujesz swoją działalność firmową. Um wszystko w celu dywersyfikacji. Nie zaszkodzi zarabiać na nieruchomościach e z dobrze prosperującej firmy.
Milion w keszu.
Przy którymś tam obrocie gotówki, ze sprzedaży kolejnej nieruchomości w końcu na Twoim koncie pojawi się pierwszy żywy milion w keszu.
pretensjonalny z amerykańska, ale dasz radę :)
W tra k kil kil kil kil kil kil kil kil kil kil kil kil kil mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis mis,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,.
Możesz też pomieszkwać w kolejnych przejściowych własnych nieruchomościach.
Ale jak już masz milion na koncie w aktywach, to część z tego miliona możesz (jak chcez i dopiero teraz) przeznaczyć na kupno passadiço, czyli Twojego lokum, które nie będzie na Ciebie zarabiać, ale będziesz w nim po prostu mieszkał, a resgatar aktywów przeznaczysz na inwestycje.
Może się zdarzyć, źe zle zainwestujesz swój pierwszy ciężko zdobyty milion, ale od razu pocieszę Cię, drogae droga którą przeszedłeś jest jednocześnie tak bezcenną szkołą biznesu, ze zrobienie swojego drugiego miliona życiu pójdzie Ci już znacznie łatwiej. Eu prawdopodobnie dokonasz tego wny sposób, tym razem w Internecie.
To czego nauczyłaś się przez te lata zarządzania czasem liniowym e przepływami pieniądza nigdy nie pójdzie na marne. Teraz Ty sama warta jesteś miion dolców i więcej, nawet bez miliona na koncie.
Wciąż praca na etacie?
Zapewne w pewnym momencie opisanego procesu uznasz, cе czas najwyższy zrezygnować już z pracy na etacie e kogoś i poświęcić się pracy w swojej firmie. Você está convidado a criar uma nova versão do seu site para obter mais informações sobre o jk.
Uwaga ten post napisano z osobistej głowy i jakiekolwiek podobieństwo do innych poradników jest przypadkowe i może wynikać z podobnych doświadczeń, podobnych ludzi, gdyż drogi się lubią powtarzać, gdyż jesteśmy jedną świadomością w różnych ciałach i umysłach.
Ale dzisiaj poradziłabym Ci już coś innego, szybszego, mniej wymagającego i o wiele łatwiejszego, mianowicie zrobienie pierwszego miliona w Intern.
eu bądź na bieżąco!
Jak zarabiać przez internet? Jak zarabiać na blogu? e-livro KUP TERAZ.

Interaktywne fiszki simples palavras - angielski w 14 dni :)?
Korzystam z tych fiszek już chyba drugi tydzień. Jak pisałem wcześniej, nie używam ich do naki własnej, tylko muszę znać większość tego typu produktów na rynku, wiec ciężko mi ocenić, ilu słów bym się nauczył, bo jednak większość znałem, ale podtrzymuję, bż bardzo fajnie się z nich korzysta, szata graficzna jest przejrzysta i przyjemna. Nele jest to taki produkt do którego zmuszasz się drugiego dnia a trzeciego to już nawet nie pamiętasz, we wykupiłeś dostęp.
Jest tak zrobiony, że "aż się chce tam zajrzeć", więc pod tym względem może mieć rzeczywiście lepsze efekty niż inne, zwłaszcza te papierowe, które chyba każdy ma w domu a nie korzysta dłużej niż do czasu powrotu z księgarni do domu ;)
co najśmieszniejsze, w momencie gdy chciałem opóścic stronę pokazała się megaPromocja czyli zestaw już za 87zł. Do telewizji z takim dziadostwem . Pozdrawiam.
klienta mimo kilku e-maili. Proszę o komentarz osoby które coś wiedza na temat tych fiszek lub osoby które.
może korzystają z tych fiszek. Jeżeli sytuacja po waszych wpisach się do tej pory nie zmieniła to trzeba coś.
z tym zrobić nie można tego tak zostawić.
Wiele lepszych zestawów-fiszek jest dostępnych w internecie za darmo. To co oferują ci oszuści jest beznadziejne i nie do przyjęcia.
Proponuję założyc im sprawę w sądzie, niech wiedzą gdzie ich miejsce.
Nawet kazda z tych stron jest bardzo do siebie podobna, czesto posiada falszywe "facebookowe" komentarze "uwiarygadniajace" przekret. Do tego wyswietlane sa na najwiekszych portalach - WP i ONET. Pewnie jestescie tez tak naiwni, ze wierzycie w te wiadomosci, ktore te klamliwe portale tam podaja. nie nie nie. Zarowno ich reklamy jak i wiadomosci sa na takim samym poziomie - polecam kanal PoziemnaTV na youtube, zeby przestac byc naiwniakiem w takich sprawach, bo nie moge uwierzyc, ze az tylu ludzi daje sie na takie rzeczy nabierac!!
Reklama pojawia się na stronie onetu z kursami w oczywiście promocyjnych cenach. Po zamówieniu kursu, ale jeszcze przed jego opłaceniem zadzwonił do mnie mężczyzna i namówił na kurs rozszerzony. Po przelaniu pieniędzy nie otrzymałam żadnego kursu, a miał on być dostępny już po 24H. Naprawdę ostrzegam. nie warto ryzykować !
Pieniądze pewnie stracone (trudno kolejne życiowe doświadczenie za głupotę i naiwność trzeba zapłacić), ale może się ktoś orientuje, czy nie są z tym związane jakieś umowy abonamentowe, bo z tym mógłby być problem (i to mnie głównie nurtuje).
telefon, albo e-maila ?
Reverse Logistics LLC.
Wiele piszecie o tym przekręcie, nawet niektórzy pozytywnie. Kupiłem podstawowy kurs do nauki j. holenderskiego + kurs rozszerzony. Jak ja się mam nauczyć podstaw języka skoro kurs (oczywiście jeśli można to tak nazwać) zaczyna sie od takich słów jak np. "amunicja". Poza tym po kliknięciu opcji "wiem" nie ma możliwości powrotu do danego słówka. Pytam, jaka jest gwarancja, że go nie zapomnę za tydzień? Moim zdaniem nie jest to żadna nowoczesna metoda tylko zwykły przekręt i wyłudzanie pieniędzy. Dla jasności, nie jestem z tch, którzy wierzą w rewelacjne metody nauki, kupiłem, gdyżnauka j. holenderskiego nie jest tak spopularyzowana jak innych języków, więc miałem nadzieję na coś nowego, innego niż tylko nauka słówek którą można znaleźć wszędzie. Jeśli ktoś dyponuje jakimis informacjami jak można załatwić takich oszustów, proszę o wpis.
Dałem się nabrać. Głupota kosztuje. Innych ostrzegam.
Osobiście korzystam z platformy lingmemo. Zasada nauki podobna, mnóstwo fiszek podzielonych tematycznie i na poziomy zaawansowania.
Co najważniejsze nauka jest ZA DARMO;) Można co prawda dokupić dodatkowe pakiety fiszek aby móc tworzyć obszerniejsze bazy do nauki, ale ucząc się systematycznie za każdy dzień wykonanej nauki dostajemy dodatkowe 10 fiszek.
Potrzebujesz mobilizacji? W lingmemo też ją mam - wiem że jak będę się uczył systematycznie to nie będę musiał płacić za dodatkowe fiszki bo dostane je za darmo a aplikacja mobilna pozwala mi również uczyć się rano w autobusie w drodze do pracy.
Ale ludzie i tak beda wierzyli, i nigdy ich nie przekonasz, ze jest inaczej.
w Odbiorcy mam : Easy Phrases.
może ktoś zna do nich adres mailowy? gdzie można wysłać odstąpienie od umowy? czy jest szansa na zwrot pieniędzy? czy mogę ubiegać się od portalu - transferuj. pl-
wszyscy tu piszą o Simple words.
Jednak to nie koniec. Kiedy postanowiłam wejść na stronę całej usługi(?) (nazywała się bodajże Easy Phrases) w prawym dolnym rogu ciągle wyskakiwały mi komunikaty informujące o zakupie (Pani Ewelina z Łomży, Pan Marian z Katowic) mające takie samo zadanie jak data końca promocji. Tak samo było z promocją na stronie, z tą różnicą, że nie było żadnej daty, a strategia biur podróży (teraz oszczędzasz 160 zł, przy następnym wejściu na stronę już nie będzie promocji!). Na mnie nie zrobiło to zbytniego wrażenia, gdyż przyzwyczaiłam się do korzystania z trybu incognito podczas przeglądania tego typu stron w obawie przed wirusami.
Muszę przyznać, że czytając o tym zrozumiałam na czym miało wszystko polegać. Słowo po np. angielsku oprócz tłumaczenia po polsku miało mieć obrazek, scenkę i poprawną wymowę, co miało stymulować jednocześnie kilka obszarów mózgu i poprawić zapamiętywanie. Z pewnością wykorzystam to w mojej domowej nauce japońskiego :) Jednakowoż czytając dalej doszłam do wniosku, iż te słówka są całym programem, co kłóci się z logiką, gdyż każdy, kto uczy się jakiegoś języka wie, jak ważna (i nieraz trudna) jest nauka gramatyki, o której w artykułach informujących o przebiegu nauki nie było ani słowa. Nie wiem jak w takim razie po dwóch tygodniach stosowania ktokolwiek miałby osiągnąć poziom średnio-zaawansowany, jeżeli nie umiałby chociażby odmienić czasownika 'być'.
To kilka od razu rzucających się w oczy błędów na stronie, na którą natrafiłam. Jeżeli ktoś byłby ciekawy, to twórcą jest rzekomo Allen Collins (100% gwarancji, bez pytań oddamy pieniądze! - swoją drogą, tu też coś śmierdzi. Każdy mógłby nauczyć się, być zadowolonym, ale zażądać reszty pieniędzy.
Mam nadzieję, że nie pisałam tego w aż tak chaotyczny sposób, aby nie dało się tego zrozumieć ;)
Telefonicznie kontakt z Easy Language (Multilanguage Center sp. z o. o.) ogranicza się do możliwości pozostawienia wiadomości. Na e-maila również automat błyskawicznie wystosował odpowiedź: "Otrzymaliśmy Twoje zlecenie (454). Zapoznaje się z nim nasz zespół ds. wsparcia."
*płacąc za tego typu usługi kartami Visa i MasterCard w przypadku nie otrzymania usługi/towaru lub jej otrzymania wątpliwej jakości towarów i usług jest możliwość skorzystania z Chargeback.
- jest to obciążenie zwrotne. Procedura różnie wygląda w zależności od banku. Niektóre banki ukrywają te informacje o takiej możliwości więc należy zwracać się na infolinii dość namolnie, lub wystosować pismo do banku. Proces jest dość długi bo chyba nawet 120 dni (dokładnie nie wiem, jest to od rodzaju transakcji uzależnione) ale zwrot kasy prawie gwarantowany.
Mniej więcej tak to wygląda:
1. Płacimy kartą.
2. Dostajemy gów..niany kurs, lub nic.
3. Piszemy pismo do banku o zwrot kasy na kartę z tytułu Chargeback.
4. Bank pisze do wystawcy karty.
5. Wystawca zwraca się z pytaniem do sprzedawcy o ustosunkowanie się do roszczenia:
uma. sprzedawca nie reaguje - mamy kasę.
b. sprzedawca udziela mało wiarygodnych informacji - mamy kasę.
c. sprzedawca odpisuje wiarygodnie i podpiera się dowodami - nie mamy kasy.
6. Wystawca lub bank na podstawie informacji zwrotnej podejmuje decyzje o zwrocie pieniędzy.
Opisałem to trochę na pałę, ale mniej więcej tak to wygląda. Dokładny opis procedur jest dostępny w necie.
Znajoma w ten sposób kilka dni temu otrzymała zwrot pieniędzy za zakupy robione w chinach przez internet. Nie dostała towaru, maila zwrotnego dostała jakiegoś z automatu i potem zero kontaktu było.

Jak znaleźć pracę jako analityk akcji?
Jakiś czas temu napisałem artykuł: Praca analityka akcji po stronie “buy side” a “sell side” , gdzie opisałem na czym polega praca analityka akcji. Dzisiaj postanowiłem napisać parę zdań na temat tego, jak znaleźć pracę jako analityk akcji. Być może ktoś się nad tym zastanawia i ten artykuł naprowadzi go na ciekawe wnioski. Jeżeli ktoś szuka pracy jako analityk akcji ciekawy może być również ten artykuł: Sukces zaczyna się tam, gdzie inni się poddają?
Myślę, że moje uwagi mogą być pomocne, bo sam szukałem przez jakiś czas takiej pracy, co nie było łatwe, bo miejsc pracy nie jest wiele a środowisko analityków jest dosyć zamknięte na „nowych”. Z drugiej strony pracując już od jakiegoś czasu na tym stanowisku, wiem co może być dobrze postrzegane przez potencjalnych pracodawców.
Oczywiście są to tylko moje spostrzeżenia, rzeczy, które moim zdanie warto zrobić, nie mam jednak przepisu na stu procentowy sukces.
W artykule poruszyłem następujące tematy:
Warto przeczytać Książkę „Szczęście czy fart?” Analiza fundamentalna Licencje i tytuły Czytanie o branżach i spółkach Bieżące informacje Analiza finansowa i wyniki spółek giełdowych Metody wyceny Narzędzia Szukanie pracy Wynagrodzenie.
Analityk akcji - warto przeczytać Książkę „Szczęście czy fart?”
Znalezienie pracy wymaga czasu, wytrwałości i szukania tych szczegółów opisanych w szóstym sekrecie szczęścia, o czym pisałem tutaj : “Sczęście czy fart?”-bajka o białym i czarnym rycerzu, czyli co liczy się w inwestowaniu…
Analityk akcji - analiza fundamentalna.
Inwestorzy finansowi preferują analizę fundamentalną, dlaczego tak jest piszę w tym artykule : Dlaczego analiza fundamentalna? Wniosek z tego jest taki, że trzeba się nauczyć teorii AF jak i stosowania jej w praktyce. Na początku może się to wydawać trochę skomplikowane, ale po opanowaniu podstaw nie jest to takie trudne. Pomysły jak to zrobić poniżej.
Analityk akcji - licencje i tytuły.
Warto mieć licencję doradcy inwestycyjnego lub tytuł CFA (zresztą są one przydatne nie tylko w pracy związanej z giełdą).
Na początek może wystarczyć w obu przypadkach zaliczenie pierwszego etapu. (Ewentualnie informacja o zapisaniu się na egzamin, co szczególnie w przypadku CFA, który jest droższy niż DI. Może wskazać pracodawcy determinację potencjalnego kandydata do pracy) . Trzeba tutaj zaznaczyć, że egzamin na doradcę inwestycyjnego jest bardzo trudny. (Procent zdających jest bardzo niski, kilka %), więc lepiej zacząć od CFA (zdaje go około 30% osób). Ponadto zaletą CFA jest program, który stopniowo „wtajemnicza” w zawód analityka. Od zagadnień najprostszych po coraz trudniejsze, czyli po prostu człowiek uczy się tego, co przynajmniej w części będzie wykorzystywał w pracy. Tak więc zarówno osoba, która jeszcze nie pracuje może się nauczyć przydatnych rzeczy. Dla przyszłego pracodawcy jak i osoby pracujące mogą się czegoś nauczyć i potwierdzić swoje umiejętności zawodowe .
Analityk akcji: nauka do CFA.
Warto przerobić oryginalne materiały przysyłane przez Instytut CFA, (szczególnie osoby zaczynające przygodę z giełdą), bo książki te krok po kroku tłumaczą poszczególne zagadnienia. Często osoby zdające egzaminy CFA korzystają ze streszczeń Schwesera (1/3 materiału oryginalnego), ale zazwyczaj są to ludzie pracujący już w branży, dlatego dla początkujących polecam przerobienie oryginalnych książek i ewentualne posiłkowanie się Schweserem (warto z niego przerobić przykładowe testy, o czym piszę w jednym z komentarzy do artykułu o CFA). Oczywiście dobre przerobienie tylko Schwesera, często wybierane przez pracujących kandydatów, pozwala na zdanie egzaminu, nie ulega jednak wątpliwości, że przerobienie oryginalnych książek daje nieporównywalnie lepsze opanowanie i zrozumienie materiału. Na temat tytułu CFA pisałem tutaj: Egzamin CFA (Chartered Financial Analyst)-informacje.
Analityk akcji - czytanie o branżach i spółkach.
Warto wybrać kilka branż a przez to spółek, które chciałoby się analizować (na początek warto skoncentrować się na jednej, szczególnie jeżeli dana osoba dopiero zaczyna swoją przygodę z giełdą i nie śledziła jej do tej pory) i czytać o nich w raportach analityków. Raporty analityczne to bardzo użyteczna sprawa, szczególnie jeżeli chodzi o poznanie sektorów oraz spółek. Tą wiedzą można zabłysnąć na rozmowie kwalifikacyjnej a później będzie użyteczna w pracy. Które branże wybrać? Myślę, że warto wybrać te, w których można wykorzystać swoją dotychczasową wiedzę i zainteresowania. Mając już te branże warto czytać na bieżąco raporty analityczne dotyczące tych branż oraz spółek. Można np. skorzystać z raportów analitycznych dostępnych na gpwinfostrefie, bankierze, czy biurach maklerskich, więcej na ten temat pisałem o tym w tych artykułach: Linki i strony www do analizy fundamentalnej spółek giełdowych oraz Linki i strony www do analizy fundamentalnej spółek giełdowych cz.2 .
Analityk akcji: raporty.
Niestety publicznie są dostępne raporty tylko z kilku biur maklerskich, ale w zupełności to wystarczy do nauk i, gorzej jak nie są dostępne raporty na temat szukanej spółki. Obecnie na giełdzie w Warszawie notowanych jest ponad 350 spółek, co może przyprawić o ból głowy:-) więc na początek warto wprowadzić ograniczenie co do kapitalizacji spółek z danego sektora, np. minimum 500 mln zł. Wszystkie duże spółki pokrywane są przez biura maklerskie, a ponadto inwestorzy finansowi przede wszystkim interesują się dużymi a przez to płynnymi spółkami więc wiedza na ten temat jest konieczna w pierwszej kolejności. W miarę jak już pozna się największe spółki z danego sektora można czytać o mniejszych spółkach.
Analityk akcji - bieżące informacje.
Warto codziennie czytać prasę finansową (np. Parkiet), można ją samemu kupować lub np. czytać w bibliotece. Ze względu na ogrom potencjalnych informacji należy skoncentrować się tylko na wybranych branżach i spółkach. Myślę, że na początek lepiej wiedzieć coś o węższej grupie spółek niż wszystko (czyli nic) na temat wszystkich. Ponadto plusem jest poczucie robienia „postępów” w zdobywaniu wiedzy.
Analityk akcji - analiza finansowa i wyniki spółek giełdowych.
W połowie każdego kwartału publikowane są wyniki kwartalne: luty, maj, sierpień i listopad. Warto wtedy czytać sprawozdania finansowe publikowane przez wybrane spółki. Na początek wystarczy rachunek zysków i strat oraz sprawozdanie z przepływów środków pieniężnych pieniężnych. Powinnyśmy czytać część opisującą strukturę spółki oraz komentarz zarządu. Przykładowe narzędzie przedstawiające wyniki finansowe spółki opisałem tutaj. Niestety bez historycznej bazy danych wyników finansowych spółek (np. z Notorii) trudno samemu wpisywać wszystkie historyczne dane, dlatego można się np. skoncentrować tylko na podstawowych danych za ostatnie 4 kwartały. Z analizy finansowej warto również zapoznać się z pojęciem cyklu konwersji gotówki oraz z pojęciem kapitału obrotowego netto.
Analityk akcji - metody wyceny.
Warto poznać podstawowe metody wyceny, szczególnie metody porównawcze są stosunkowo proste:
Analityk akcji - narzędzia.
Warto wpisywać poszczególne dane finansowe prognozowane przez analityków do narzędzia (przykładowe, proste narzędzie opiszę za jakiś czas). Dzięki temu można szybko sprawdzić potrzebne dane (sortując je) a dodatkowo może to być podstawa do wyceny porównawczej (mnożnikowej): wystarczy tylko policzyć medianę lub średnią mnożników dla poszczególnych sektorów i spółek. Podobne dane analitycy uzyskują np. z płatnego serwisu Bloomberga. Minusem jest ograniczona liczba raportów publicznie dostępnych, jednak do nauki powinno wystarczyć.
Analityk akcji - szukanie pracy.
Warto popracować nad dobrym CV i listem motywacyjnym, z którego będzie widać, że dana osoba naprawdę chce znaleźć pracę jako analityk akcji. Warto dać sobie czas na znalezienie pracy, trafienie na odpowiednią okazję wymaga czasu oraz odbycia przynajmniej paru rozmów, aby zdobyć doświadczenie jak taką rozmowę prowadzić. Zdarza się, że firma szuka kandydata na stanowisko analityka akcji, ale nie jest to szeroko ogłaszane w prasie czy w internecie. Warto więc złożyć CV i list motywacyjny w potencjalnych firmach. Najlepiej najpierw zadzwonić do firmy i zorientować się, kto jest odpowiedzialny za zarządzanie aktywami czy dział analiz. Następnie skierować list motywacyjny do tej osoby i postarać się osobiście wręczyć jej aplikację. Jeżeli nawet nie uda się tego zrobić osobiście, to sam fakt zadania sobie trudu może zostać doceniony i stworzyć warunki do zaproszenia na rozmowę. Im wcześniej zacznie się szukanie pracy na analityka akcji tym lepiej. Po pierwsze ludzie często „szufladkują” kandydatów poprzez dotychczasowe doświadczenie. Z tego wynika druga kwestia, czyli jeżeli ktoś pracuje i chce zmienić pracę na analityka akcji, musi zaakceptować np. niższe zarobki czy niższe stanowisko, co dla wielu osób jest trudne. Fakt ten nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę, że z punktu widzenia pracodawcy przydatność analityka akcji wynika właśnie z doświadczenia i znajomości spółek. Praca na stanowisku maklera w biurze maklerskim ma bardzo mało wspólnego z pracą analityka, makler realizuje tylko zlecenia klientów. W dziale analiz często pracują osoby nie mające zdanego egzaminu maklera, bo nie jest do tego potrzebny.
Analityk akcji - zarządzanie aktywami.
Warto od razu znaleźć pracę w dziale analiz czy zarządzania aktywami, np. nawet jako asystent czy stażysta i nie marnować cennego czasu na pracę w finansach ogólnie rozumianych. Powód jest prosty. Barierą wejścia do tego zawodu jest bieżące doświadczenie, znajomość spółek i spotkania z zarządami, tego się nie przeskoczy. Jeżeli ktoś nie ma jeszcze licencji doradcy lub tytułu CFA , podczas rozmowy kwalifikacyjnej może wskazać, że chciałby aby firma opłaciła mu taki egzamin. W ten sposób po pierwsze odniesie się korzyść bo nie trzeba ponosić samemu kosztów. Po drugie wskazuje się, że osoba zainteresowana jest podnoszeniem kwalifikacji, co będzie korzystne dla firmy. Po trzecie w ten sposób można wskazać, że przyszłość zawodową wiąże się z daną firmą, bo np. w przypadku CFA egzaminy trwają w sumie 3 lata. Oczywiście później warto przysiąść przez odpowiedni czas do nauki i zdać egzamin:-)
Ponadto jeżeli firma będzie sponsorowała egzamin, to zapewne szef będzie bardziej wyrozumiały dla pracownika w okresie przed egzaminem, co może być znacznym ułatwieniem. Wynagrodzenie:
Myślę, że powyżej wymieniłem najważniejsze sprawy, na które warto zwrócić uwagę szukając pracy jako analityk akcji, mam nadzieję, że moje spostrzeżenia okażą się przydatne:-)
Podobał Ci się ten artykuł? Koniecznie dołącz do Fanów na Facebooku! Wrzucam tutaj różne ciekawe rzeczy znalezione w internecie. Profil: Michał Stopka Inwestor Profesjonalny .
Zapisz się też na newsletter bo dzięki temu będziesz na bieżąco z nowymi artykułami! Po potwierdzeniu subskrypcji otrzymasz dodatkowo dostęp do bezpłatnych ebooków (link) , narzędzi w excel (link) oraz nagrań online (link):
I tradycyjnie apel: z godnie ze sławnym powiedzeniem Billa Clintona z tej zakładki: „Gospodarka Głupcze” mam do Was ogromny apel:
Rozmawiajc ie ze znajomymi na tematy ważne dla Polski, szczególnie te związane z gospodarką. Moje wybrane artykuły na ten temat znajdują się tutaj. Razem możemy zrealizować to marzenie: Marzy mi się lepsza, piękna Polska.
Tyle co razem możemy zrobić w zakresie edukacji ekonomicznej społeczeństwa, nie da się zrobić w okresie całej kadencji sejmu, kiedy politycy i media mają w d… tematy gospodarcze. Wybory za nami i okres wyborczy się skończył ale to nie znaczy, że tylko wtedy politycy mają się gimnastykować jeżeli chodzi o to co mówią, a media a przez to i społeczeństwo, bardziej interesować się tematami gospodarczymi. Não deixe de participar do bloggeremático, ponha-se à vontade na tematy gospodarcze! Merytoryczna dyskusja w tym zakresie, to klucz do sukcesu naszego kraju, mocnego wzrostu wynagrodzeń w Polsce, powrotu kilku mln osób z emigracji oraz poprawy sytuacji finansów publicznych, zgodnie z moim artykułem i poniższym wykresem: W matni: krach polskiej gospodarki w ciągu kilkunastu lat? Podatki + wyjazdy = bankructwo państwa i ZUS.
Zobacz również:
Dzień dobry panie Piotrze, chciałem się zapytac o wykształcenie tzn. musi być koniecznie ukończona ekonomia czy może być pokrewne jak bankowść lub zarządzanie ? Pozdrawiam , świetna strona, życze dalszych sukcesów.
Pewnie ekonomia pomaga, ale jak to w życiu dla chcącego nic trudnego:-) Liczy się wiedza, jeżeli ktoś jest w stanie zdać np. CFA, to myślę, że studia to kwestia wtórna. Zdanie egzaminu, szczególnie II etapu, potwierdza wiedzę i determinację, szczególnie jeżeli ktoś nie miał zbytnio styczności z tymi zagadnieniami.
P. S. Zazwyczaj każdy ma dwa imiona, ja na chrzcie dostałem niestey tylko jedno:-)
przydatny wpis :) dzieki.
Mam nadzieję, żę się przyda na coraz trudniejszym rynku pracy:-)
a czy warto zdawac egzamin na maklera chcac w przyszlosci pracowaac jako analityk? czy lepiej CFA? ktory jest trudniejszy?
Maklera nie zdawałem, więc trudno mi się wypowiadać:-) Podobno ostatnio dołożyli zagadnienia prawne i jego zdawalność bardzo spadła.
Jeżeli chcesz pracować jako analityk, to na pewno większa jest rozpoznwalaność CFA bo makler to przede wszystkim realizacja zleceń klientów. Minusem w CFA jest język angielski, ale i tak aby dostać tytuł trzeba 4 lata doświadczenia więc jest czas aby się w nim podszkolić, jeżeli ktoś nie czuje się na siłach.
Co do trudności, to przy CFA trzeba przysiąść, ale sam egzamin nie jest specjalnie trudny. Problemem jest ograniczony czas i dlatego trzeba się dobrze przygotować. Na temat CFA pisałem tutaj: michalstopka. pl/egzamin-cfa-chartered-financial-analyst-informacje/ , ale pewnie już to czytałeś łącznie z komentarzami:-)
czytalem czytalem:) o tyle jest ciezko ze jestem na 4 roku, a ofert praktyk w dzialach analiz albo zarzadzania aktywami praktycznie nie ma:) i tu pojawia sie moj problem jak zacząć. slyszalem ze z licencja maklera jest duzo latwiej, a ze w tym roku mam malo zajec, to moglbym sie poswiecic i przylozyc do tego egzaminu.
chyba najlpeszym pomyslem bedzie porozsylać CV, podzwonic, popytac i czekac…nie mam innego pomyslu. zastanawiam sie tylko czy jest sens robic w miedzyczasie maklera. z gory dziekuje za porady.
Zawsze warto mieć certyfikaty, im więcej tym lepiej:-) problem tylko w tym, żeby nie postawić na coś co jest trudne do zdania, bo jak nie uda się zdać pojawia się problem. O egzamin maklera najlepiej zapytac kogoś, kto zdawał albo po prostu zadzwonić do KNF i ich popytać.
Jeszcze jeżeli chodzi o maklera to trzeba sobie odpowiedzieć czy chce być się analitykiem czy maklerem przyjmującym zlecenia od klientów, bo to dwie różne sprawy. Odpowiedź jest o tyle ważna, że rynek pracy będzie coraz trudniejszy i pewnie trzeba będzie trochę powalczyć o stanowisko analityka. Z licencją maklera będzie realtywnie łatwiej dostać pracę jako makler (opiekun klienta) a później będzie coraz trudniej przejść na analityka (np. wymagania płacowe czy doświadczenie), o czym pisałem w powyższym artykule.
Jeżeli chodzi o CFA, to doświadczenie potrzebne jest tylko do formalnego posługiwania się tytułem CFA. Same egzaminy to nauka z materiałów i nie potrzebna jest do tego doświadczenie, chociaż oczywiście może pomagać. Zdając poszczególne etapy CFA jest się więc coraz bardziej „użytecznym” kandydatem do pracy jako analityk akcji:-)
Chce byc analitykiem, ale obilo mi sie o uszy ze jest to przydatne w szukaniu pracy jako analityk. Czyli zeby być pewnym potrzebuje 4 lata doświadczenia żeby wpisać sobie przed nazwiskiem zgodnie z prawem CFA:)? W takim razie pozostaje mi CFA i szukanie praktyk, ew. pracy w działach analiz. Pozdrawiam i bardzo dziekuję za odpowiedzi.
Oczywiście jeżeli masz czas i chęci można zrobić i to i to, tym bardziej, że pewnie licencję maklera potencjalnie możesz mieć szybciej.
Panie Michale, chciałem nieśmiało zapytać czy orientuje sie pan w kwestii wynagrodzenia na stanowisku młodszego analityka, na ile może liczyć taka osoba na początek bez większego doświadczenia, mająca wiedze teoretyczną ? Praca dla ideii nie wystarczy dzisiaj :) Pozdrawiam.
Dobre pytanie i trudne pytanie:-)
Niestety nie ma pewnie jednej dobrej odpowiedzi. Wiele zależy od rekrutującej firmy i ile płaci w stosunku do średniej na rynku.
Wiele zależy też od CV kandydata, jak np. jaką uczelnię skończył, co robił podczas studiów (czy coś robił poza nauką, np. czy rozwijał swoje zainteresowania w kołach naukowych), czy zdał już któryś z etapów egzaminu CFA lub doradcy inwestycyjnego.
No i oczywiście ważne jest zapewne jakie wrażenie kandydat zrobi na rozmowie-ach kwalifikacyjnych.
Wiele zależy też od sytuacji na rynku pracy. Jeżeli „ssanie” jest duże, to potencjalny kandydat może zarządać więcej (tak było jeszcze do niedawna i chyba jeszcze jest).
Wynagrodzenie będzie też zależeć od strategii przyjętej przez kandydata. Jeżeli przyjąć, że z punktu widzenia pracodawcy „użyteczność” nowego pracownika bez doświadczenia jest realtywnie mniejsza, można zaznaczyć na rozmowie „stawkę wyjściową” na okres próbny, zazwyczaj 3 miesiące, z zaznaczeniem, że jeżeli osoba się sprawdzi, będzie pole do podwyżki.
Warto też podkreślić, że zazwyczaj pracodawca ma do wyboru kandydata „bez doświadczenia” oraz kandydatów już gdzieś pracujących (np. kilka miesięcy) i próbujących zmienić pracę. Tacy kandydaci są lepiej postrzegani, bo już mają jakieś doświadczenie. Stąd też, aby być konkurencyjnym wobec nich, trzeba postawić na mniejsze wymagania płacowe.
Przechodząc do sedna problemu, ja na przykład w kwestiach wynagrodzenia mówię, że jest pewien przedział rynkowego wynagrodzenia, który z jednej strony nie jest krzywdzący dla pracownika, a z drugiej jest do zaakceptowania przez firmę z punktu widzenia tego, co daje jej pracownik. Wskazanie tego przedziału jest ważne z punktu widzenia przyszłych rozmów o podwyżkach, szczególnie, jeżeli na początku zarabia się coś w okolicach dolnego przedziału rynkowego. W miarę, jak zdobywa się doświadczenie, wartość „rynkowa” praconika szybko wzrasta, (bo może bez problemu pójść na rozmowę do konkurencji), dlatego z czasem łatwiej negocjować kolejne podwyżki i wejść na średnią rynkową (oczywiście jak pracownik się sprawdza).
No i wreszczie kwestia ostatnia wiele zależy od tego jak bardzo ktoś chce pracować jako anlityk akcji. Znalezienie jakiejkolwiek pracy w finansach nie jest trudne, stąd też można wynegocjować dobre warunki płacowe. Jeżeli jednak ktoś chce być analitykiem akcji, to aby szybciej zacząć karierę zawodową, po prostu trzeba zacząć od niższych wymagań płącowych. Uff, ale się rozpisałem:-)
Podsumowując, kwestia wynagrodzenia to sprawa skomplikowana, myślę, że na okres próbny w Warszawie (poza nią pewnie trochę mniej) można podać przedział 3500-4500 brutto. Jest to niewygórowana kwota, ale na początek to inwestycja w doświadczenie a po drugie kwota taka „kosi” konkurentów z jakimś już doświadczeniem, bo dla nich nie byłoby to do zaakceptowania.
Aha jeszcze zapomniałem dodać, że w firmach są jeszcze premie („uznaniowe” lub za wynik, lepsze są firmy, gdzie płaci się za wynik, bo sprawa jest jasna o co się walczy), ale tutaj rozrzut może być ogromny w zależności od firmy. No i oczywiście początkujący pracownik nie może specjalnie na nie liczyć, bo nie przyczynia się zbytnio do wyniku.
No właśnie…ja mam problem, o którym tu wspomniano; chcę się „przekwalifikowac” na analityka. Do tej pory pracowałam na kierowniczym stanowisku w ubezpieczeniach, ale przestało mnie to interesować(jeśli w ogóle kiedyś interesowało). Dzisiaj po trzech latach doświadczenia zawodowego chcę w końcu zmian. Byłam już na 1 rozmowie na analityka, ale obawiam się, że będzie problem, bo zażyczyłam sobie 11 tys brutto, nie mając większego doświadczenia w analizie. Czy to naprawdę zaporowa kwota…ile średnio zarabia doświadczony analityk? Jaką kwotę powinnam podawać na rozmowie kwalifikacyjnej biorąc pod uwagę moje ogólne doświadczenie zawodowe oraz jego brak na analitycznym stanowisku. Będę wdzięczna za informacje i wszelkie rady.
a) Jeżeli chodzi o wynagrodzenia, to oczywiście wiele zależy od firmy, a ponadto wynagrodzenie jest wprostproporcjonalne w zależności od (ułożone według ważności, oczywiście według mnie):
1) Relacje interpersonalne, czyli popularna „chemia”
2) Długość doświadczenia jako analityk akcji (czyli znajomość spółek, co się działo i będzie działo w tych biznesach, którzy ludzie w zarządach są dobrzy + makroekonomia, co razem sprowadza się do zbierania wiedzy, jak nie „umoczyć” kasy)
3) Licencje (np. CFA, Doradca Inwestycyjny, podobno osoba z licencją i bez doświadczenia może zarabiać na początek jakieś 5-6 tyś.)
b) z punktu widzenia pracodawcy liczy się użyteczność praconika, szczególnie po „buy side”, gdzie szef może „wylecieć” za słabe wyniki, jeżeli zatrudni niekompetentną osobę.
Oczywiście wynagrodzenie zależy też od rynku pracy i dostępności potencjalnych kandydatów, obecnie w branży inwestycyjnej robi się coraz bardziej rynek pracodawcy, bo jest to branża bardzo cykliczna (jak np. chemia). Wystarczy powiedzieć, że w poprzedniej bessie większość analityków miała np. licencję doradcy inwestycyjnego, co i tak nie gwarantowało pracy.
mam kilka pytań do Pana jako osoby zwązanej z branżą na inny temat.
1.Czy absolwent z licencją maklera z wykształceniem wyższym ale uniwersyteckim i niekierunkowym, bez doświadczenia w finansach, ze znajomością języków może mieć duży problem ze znalezieniem pracy w centrali DM w stolicy?
2.czy dużo jest maklerów-humanistów? 3.czy są w ogóle w Polsce jacyś doradcy i CFA po kierunkach humanistycznych?
4.i jak na takich ludzi patrzą rekrutatorzy i branża?
5.Czy taki makler od przyjmowania zleceń może stać się w wyniku szkoleń wewnętrznych i wdrażania analitykiem sporządzającym rekomendacje czy biorą tylko specjalistów z dośw. i wykszt. finansowym z zewnątrz?
6.które DM i instytucje finansowe w Warszawie finansują swoim maklerom szkolenia na DI, CFA?
wiem że nie jest Pan maklerem ale będę wdzięczny nawet za orientacyjne informacje.
Odpowiedz na te pytania nie jest prosta:-)
Po pierwsze nie znam jeszcze dobrze srodowiska analitykow. Na pewno, podobnie jak w innych sprawach, ludzie „szufladkuja” innych, ale to nie znaczy wcale, ze nie mozna nic zrobic. Mozna zrobic wiele, o czym pisalem w tym artykule. Tym bardziej, ze poznajac ludzi z branzy widze, ze czesc z nich miala wczesniej doswiadczenie (pewnie studia tez) nie „stricte” finansowe.
Mysle, ze wiele w zyciu zalezy od nas samych i to gdzie bedzie kazdy z nas za pare lat zalezy od tego, co robimy teraz i co zrobimy w przyszlosci. Oczywiscie warto wiedziec wczesniej, co warto robic, aby osiagnac to co sie chce osiagnac (po to napisalem np. ten artykul)
Wiem, co mowie, bo sam stworzylem warunki, aby byc w tym miejscu, gdzie jestem:-) Generalnie zasada (chyba) jest dosyc prosta, trzeba sie jakos wyroznic z tlumu, tak, aby przyszly pracodawca zobaczyl „dobrego” kandydata do pracy, dlatego np. stworzylem mojego bloga. A reszta to kwsetia cierpliwosci i tego, jak bardzo ktos jest zmotywowany, aby cos osignac.
Wazny jest tez moment szukania pracy. Ja np. wiedzielem, ze dopoki trwa hossa, bedzie spadalo bezrobocie i moge spokojnie „stwarzac warunki”. Teraz rynek pracy w finansach bedzie trudniejszy, wiec trzeba sobie z tego zdawac sprawe i byc cierpliwym. Stad tez trzeba sobie odpowiedziec na pytanie, jak bardzo chce sie pracowac w tej branzy i ile chce sie w zwiazku z tym „zainwestowac” czasu, pieniedzy i nerwow:-).
Ostatnio znalazłem krótki artykuł, gdzie osoba z doświadczeniem w HR podaje 7 prostych punktów na temat CV. Są proste a mogą być bardzo przydatne: goldenline. pl/forum/pracownik-czego-robic-nie-wolno-dobra-praca-cv-lm-list-motywacyjny/702974.
Z góry dzięki za wszystkie informacje.
Aktualnie jestem na 5 roku i piszę pracę mgr na temat Analizy Finansowej. Szukam branży dla której przeprowadziłbym analizę finansową spółek ( głównie wycenę: DCF, an. porównanwcza).
Mógłbyś wskazać, podpowiedzieć branże/sektor , która byłaby najbardziej korzystna w opracowaniu dla mnie jako początkującego analityka. Na GPW trudno jest wyodrębnić sektor, który byłby godnie reprezentowany przez spółki porównywalne, może poza bankami.
Hm & # 8230; Trudno powiedzieć, może wybierz branżę, która jest najbliżej twoim zainteresowaniom.
Rzeczywiście nasza giełda jest relatwynie mała i trudno o szerokie spektrum spółek porównywalnych.
Do pracy może być przydatna np. budowlanka. Jest tam kilka dużych spółek, podstawowe to: PBG, Polimex, Budimex, Mostostal Warszawa i kilka trochę mniejszych: Hydrobudowa Polska, Erbud, Elektrobudowa oraz Pol-Aqua. Można zrobić fajną analizę w jakich sektorach działają (czyli jakie marże), jak są czułe na cykl w gospodarce (które sektory budowlanki) i co z tego wynika.
Witam, mam dopiero 19 lat idę na studia nie związane z finansami. Interesuję się od paru lat giełdą w tym roku zacznę inwestować na poważnie jednak za niewielkie kwoty gdyż jedynie takie posiadam (ale od czegoś trzeba zacząć) do tej pory jedyne co osiągnąłem to 1 miejsce w SIGG (szkolna internetowa gra giełdowa) stworzona przy udziale gpw/ferk. pl. Chciałbym jednak w przyszłości zając się czymś bliżej związanym z analizą finansową, techniczną. Może zasugeruje mi Pan jakie kursy powinienem ukończyć i gdzie starać się o pracę nawet jako stażysty aby podwyższyć swoje umiejętności w danym sektorze.
Po pierwsze musisz się zdecydować czy chcesz się się zająć analizą fundamentalną czy techniczną, bo od tego zależą kursy i miejsce stażu.
Jeżeli ma to być analiza fundamentalna to „z kursów” oczywiście polecam zdobycie tytułu CFA, który daje zarówno bardzo praktyczne umiejętności jak i jest doceniany przez pracodawców.
Zresztą wogóle generalnie, jak powiesz, że chcesz stosować w inwestowaniu analizę techniczną, to będziesz miał problem w znalezieniu pracy:-) częściowym wyjaśnieniem tej kwestii jest ten artykuł: Dlaczego analiza fundamentalna?
A jeżeli chodzi o staże, to szukałbym w biurach maklerskich, TFI oraz PTE, ewentualnie w firmach doradczych, zajmujących się analizą strategiczną/wyceną firm.
Mam 10 lat doświadczeń na rynku terminowym i jak czytam wypowiedzi chętnych którzy chcą zostać analitykiem giełdowym to jakoś mam wrażenie że nie wiedzą o czym mówią i z czym to się je. Śmiem twierdzić że żadne kursy i fakultety nie pomogą wam w dobrym wykonywaniu tego zawodu. To trzeba czuć i ćwiczyć na własnej skórze.
Lubię takie komentarze:-) o ile są prawdziwe…
No cóż, ja mam trochę mniejsze doświadczenie, bo właśnie mija 8,5 roku – ja zacząłem na futach w maju 2001. A przygodę z akcjami zacząłem w marcu 2000 r. (to też tłumaczy dlaczego rozpocząłem przygodę z kontraktami, trudno zarabiać na akcjach jak prawie wszystko spada).
No ale do rzeczy:-)
Po pierwsze, jakby to powiedział nasz Prezydent, „oczywista oczywistość”. No pewnie, że jeżeli ktoś nie ma doświadczenia i chce zostać analitykiem giełdowym, to nie bardzo wie czym to się je. Ale to chyba jak w każdym innym zawodzie? Bez doświadczenia nie jest się zbyt skutecznym w tym co się robi.
Po drugie, nie zgadzam się z opinią, że „fakultety” nie pomogą w dobrym wykonywaniu tego zawodu. Oczywiście zależy to od „fakultetu”, jednak osobiście wolę się uczyć na cudzych błędach niż na własnych.
Zanim zacząłem pracę w obecnej firmie w wakacje 2007, wydawało mi się, że już „coś niecoś umiem”. Ale tak naprawdę największe postępy zrobiłem w ciągu ostatnich dwóch lat (oczywiście na tyle na ile mogę sam siebie ocenić).
Po pierwsze jest to zasługa wiedzy, którą zdobyłem uczestnicząc w „fakultecie” zwanym programem CFA, po drugie dostęp do masy analiz różnych brokerów (analiz w rozumieniu analiz makro oraz spółek i sektorów), po trzecie wiedza zdobyta od chłopaków z pracy a po czwarte pisanie bloga (i zmuszanie się do dosyć dokładnego pisania artykułów a przez to szczegółowego analizowania/szukania źródeł).
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jeszcze kupę cieżkiej pracy przede mną, chociaż za parę miesięcy minie 10 lat, jak zajmuję się giełdą:-)
W tym kontekście przypomina mi się komentarz Grahama w jednej z jego książek, jak pod koniec lat 60-tych, zaraz przed kilkunastoletnią bessą na rynku akcji w latach 70-tych, piszę on coś w tym stylu, że jego współcześni koledzy, zarządzający akcjami, są zbyt optymistyczni nastawieni do rynku akcji, no ale „przecież nie można mieć do nich o to pretensji, bo większość z nich zarządza zaledwie maksymalnie 20 lat…”
Po trzecie, zgadzam się, że trzeba to czuć i ćwiczyć na własnej skórze. Chociaż oczywiście przyznaję, że gdybym już dawno poszedł do pracy, to kosztowałoby mnie to znacznie mniej nerwów, no ale nie żałuję ani jednej minuty, kiedy inwestowałem na własny rachunek:-)
No i wreszcie, kończąc już ten przydługi wywód ( swoją drogą ciekawe, ile osób doczytało go do tego momentu), to nieładnie tak „podcinać” skrzydła nowym adeptom sztuki inwestowania… Ty chyba też na początku byłeś „leszczem” jak zaczynałeś i nie bardzo wiedziałeś co robisz:-)? Nie ma innego sposobu na zdobycie doświadczenia jak samozaparcie aby to doświadczenie w ten czy inny sposób zdobywać…
Leszczem jest się zawsze, bo rynek podlega ewolucji. Bardziej mi chodzi o to że tego zawodu nie da się wyuczyć na kursach i na studiach, to bardziej umiejętność wrodzona, coś w rodzaju bycia artystą. Jeśli się to rozumie i jeśli potrafi robić to warto z tego zrobić zawód. W tym miejscu przypomina mi się anegdota dotycząca rozmowy dwóch analityków giełdowych gdzie jeden mówi do drugiego: „Zaraz Ci wytłumaczę dlaczego mamy spadki”, na co ten drugi odpowiada ” wytłumaczyć to ja też potrafię”. Masz rację że blog pomaga, pomaga bo można do niego wrócić i przeanalizować swoje spojrzenie na rynek. Poza tym jak dokonujemy sami transakcji to odpowiadamy przed sobą i historią, kiedy upubliczniamy swoje oglądy to liczymy się z publicznym osądem.
Ja rozumiem bycie leszczem jako tracenie pieniędzy poprzez robienie podstawowych błędów w inwestowaniu. Pewnie, że rynek podlega ewolucji, ale jeżeli miałoby się być leszczem całe życie, czyli nie wyciągać wniosków i tracić pieniądze w dłuższym terminie, to nie byłoby to zachęcające:-)
Nie bardzo mogę się zgodzić, że tego zawodu nie da się wyuczyć (czy też wyuczyć pewnego typu zachowania przy inwestowaniu). Nie bardzo widzę w czym ten zawód miałby się różnić od pozostałych? Tutaj też potrzeba wiedzy teoretycznej połączonej z doświadczeniem i ciężką pracą.
Jedyna różnica, jaka mi się nasuwa, to fakt, że w innych zawodach, nikt przy zdrowych zmysłach nie zrobi np. ze studenta, który ma kilka lat nauki teoretycznej na studiach, prezesa firmy, bo każdy wie, że to nie byłoby zbyt rozsądne.
W inwestowaniu natomiast od razu każdy chciałby mieć super wyniki, chociaż podobnie jak z prezesem firmy, dobre wyniki/zarobki przychodzą dopiero z przynajmniej kilkuletnim doświadczeniem.
Oczywiść aby być naprawdę wyśmienitym inwestorem, do tego pewnie potrzeba talentu, ale to i podobnie aby być wybitnym i znanym lekarzem, prawnikiem czy sportowcem potrzeba chyba ogromnego talentu?.
Nie zmienia to jednak faktu, że jest wielu lekarzy, prawników, czy sportowców, którzy wybitnego talentu nie mają i jakoś sobie razdzą, świadcząc usługi na przyzwoitym poziomie.
Zresztą idąc typ tropem, to jeżeli „kursy/szkolenia” np. w przypadku tej firmy zrobi Prezes z dużą wiedzą, doświadczeniem i wynikami, to chyba są szanse, że wiedząc o czym mówi, jest w stanie zrobić użyteczne szkolenie a „adepci szkolenia” nauczą się czegoś pożytecznego, co wykorzystają w praktyce?
Z tego też wnioskuję, że skoro taki prezes może przekazać wiedzę, to i można pozyskać wiedzę o inwestowaniu z odpowiednich szkoleń. Oczywiście pod warunkiem, że takie szkolenia robi osoba z odpowiednią wiedzą i doświadczeniem o inwestowaniu. Taka była też moja teza:-)
Co do bloga, to rzeczywiście tak jest, że jak ktoś może potem sprawdzić historyczne wpisy, to człowiek dwa razy się zastanowi, zanim coś napisze:-)
Jest coś w tym co pisze Cezary Jakubowski. Faktycznie - jak się nie ma do tego drygu, a robi się to tylko dla tego, że „dobrze płacą” to nic z tego nie będzie. Dlatego doświadczenie w postaci prób handlu na rynku jest cenne, nawet jeśli ktoś wtapiał.
Mówi się, że dopóki się nie wywróci, to sie nie nauczy i to jest świeta prawda. Jak już czlowiek troche wtopił, to nauczylo go tyle, ile zadne kursy nie dalyby rady. Nie mam 10 lat praktyki z GPW, ale juz zasmakowalem chyba wszystkiego z czym styka sie trader.
Celowo nie uzywam slowa inwestycje, gdyz nie tyle, ze horyzont moich transakcji byl mniejszy od np. 3 lat, ale glownie – nie wchodzilem w transakcje z zamiarem uzyskiwania dywidend, trzymania papierów „do konca zycia”, czy tez z innnego powodu, ktory wchodzi w definicję slowa inwestycje.
Tak naprawdę to poza osobami pokroju Buffeta, to wiekszosc nas leszczy to tylko traderzy.
Nie można się zgodzić z tezą, że tylko artyści rynku osiągają wyśmienite rezultaty. Proponuję poczytać na temat Grupy Żółwi.
Rzeczywiście, żółwie to ciekawy przykład.
Nie interesowałem się nimi jakoś bardzo mocno, ale jest o nich wzmianka np. w „Market Wizards” Jacka D Schwagera (polski tyt. „Mistrzowie rynków finansowych”). Bardzo ciekawa książka w formie wywiadów ze sławnymi inwestorami, którzy regularnie osiagali przez wiele lat bardzo dobre wyniki inwestycyjne.
Co ciekawe, to jedyną ich wspólną cechą były wyniki inwestycyjne, bo każdy z nich stosował już różne techniki inwestycyjne poczynając od analizy technicznej a kończąć na analizie fundamentalnej.
Książka naprawdę daje do myślenia:-)
Pozwolę sobie zapytać bardzo bezpośrednio, ile więc zarabia analityk z 8,5 letnim doświadczeniem i licencja CFA ;] ?
Oj to bardzo trudne pytanie:-) bo:
1) Jeżeli ktoś zaczynał pracę w 2001 roku i ma licencję CFA to teraz jest pewnie zarządzającym/dyrektorem/członkiem zarządu jakiejść instytucji finansowej, a zarobki takich osób w dużej mierze zależą od firmy i pełnionej funkcji (mniej od doświadczenia i tytułu CFA)
2) Jak to w życiu bywa zarobki zależą od tego, co kto potrafi (jaką markę sobie wyrobił na rynku) i „za ile ktoś potrafi się sprzedać”. A tutaj różnice w zarobkach mogą być nawet kilkukrotne, szczególnie, jeżeli jest się zarządzającym.
3) No i wiele zależy, kiedy ktoś zmieniał pracę: jeżeli w szczycie boomu 2007/2008 to pewnie zarabia więcej niż ten, który poszedł tylko do szefa „prosząc” o podwyżkę. Wiadomo, że najwięcej zyskuje się zmieniając pracodawcę, jak w każdym innym zawodzie. Znam przypadki ludzi, którzy zmieniając pracę co rok, za każdym razem zarabiali i 100% więcej (w latach 2006-2008).
No ale takie czasy na razie się skończyły, chociaż widzę, że rynek pracy u mnie znowu się ruszył i pojawia się coraz większej ogłoszeń. Pewnie za parę miesięcy znowu pojawią się ciekawe okazje:-) bo najpierw rynek musi „wchłonąć” tych bez pracy i z niskimi wymaganiami.
Pewnie nie będzie to długo trwało, bo pracowników z doświadczeniem jest niewielu, a miejsc pracy coraz więcej. No i bezrobocie jest 11 %, nie tak jak parę lat temu 20%:-) A studentów też za bardzo nie ma, bo się zaczął niż demograficzny a ponadto wielu z nich znalazło już pracę jak jeszcze koniunktura była dobra.
Ja podchodzę do tematu tak: nie ile zarabia analityk z CFA, tylko ile potrafi zarobić.
Jeśli to CFA jest tylko jakimś firewallem przed realnym starciem z rynkiem to takich figurantów można spotkać w różnych biurach maklerskich i nie tylko.
Ale ilu z polskich CFA może sie wykazać naprawdę wysokimi wynikami w długim terminie? Chyba przez często zmiany pracy staraja się zacierać ślady…
Mało „logiczna” ta twoja teoria…
Gdybym był pracodawcą zatrudniłbym CFA, który ma dobre wyniki (co jest logiczne, podobnie jak nie chciałbym aby prezesem firmy, którą kupuję był prezes, który już poprzednio „zbankrutował” firmę, np. tak jak było w przypadku poprzedniej firmy prezesa Monari).
A skoro tak, pracę często zmieniałby CFA, który ma dobre wyniki…
@ „Ale ilu z polskich CFA może sie wykazać naprawdę wysokimi wynikami w długim terminie”
Zapewne żaden, bo nasza giełda ma zaledwie 18 lat, tytuł CFA w Polsce pojawił się dopiero parę lat temu…
Za jakieś 20 lat będzie można bardziej „rzeczowo” odpowiedzieć na to pytanie.
Mam nadzieję, że znajdę się w gronie tych wybrańców:-)
Jaka teoria? O zacieraniu sladów? To nie moja opinia, ja tylko powtarzam. Nie wiem po kim, bo juz nie kojarzę, ale ktos gdzieś tak napisal.
Mam wrażenie, że wydało się Panu Panie Michale, że to do Pana piję. Nie Ale miło mi, że moja „magia” działa.
Ja bym nie chciał mieć w firmie kogoś kto zmienia ciągle pracę bo niby ma dobre wyniki i poprzez kolejne negocjacje chce jeszcze więcej. Koszty zamieszania w firmie z racji zmian osób zarządzajacych, rekrutacji itp mogłyby być niewskazane delikatnie mówiac. Mam tu na myśli także niekoherentność strategii inwestycyjnej. Z resztą wiele już na ten temat napisano. Sama Linda Rasche pisała nieraz jak to wyglądało u niej w czasach reorganizacji.
Wydaje mi się, że bał się Pan stwierdzenia, że skoro ktoś jest taki dobry to dlaczego sam dla siebie nie zarabia. Znam argumenty na ten zarzut – wiele osób z branży wskazuje, że pracując dla wiekszej firmy ma możliwosc obracania wiekszymi srodkami i szybciej zarobic to co da mu pewna niezaleznosc. Z drugiej strony znane sa przypadki takich co to poszli na swoje i nie potrafili zarabiac.
Czasem przez Pana komentarze przebija taka troszkę „nadmierna pewnosc siebie”. Mysle, ze jak to Pan spiłuje lekko, to będzie się Pana duże lepiej czytało.
Największa pewność jest chyba potrzebna tam, gdzie się ustala np. VaR. Bo jak nie wiemy ile ryzykujemy, to też cięzko odnieść potencjalne zyski do naszego zaangazowania w dana transakcje.
Ale ogólnie blog OK, te same ksiazki czytalismy ;) w ogólnosci.
niekoherentnosc, a raczej brak koherencji, juz dzis z rana piszę „po polskiemu” ;), przepraszam językoznawców.
1) Ej, zacznijmy od tego, że gdyby taki „CFA” miał interes w tym, aby być w danej firmie przez lata (np. miał akcje tej firmy) to by to pewnie inaczej wyglądało, szczególnie w Polsce.
Zresztą odnosi się to do rotacji pracowników w każdej branży. Mam nadzieję, że coraz więcej firm będzie notowanych na giełdzie a dzięki temu będzie miało możliwość stworzenia takich programów motywacyjnych, bo na tym każda strona korzysta (łącznie z klientami).
2) Oczywiście, że duża część osób jakby „poszła na swoje” miałaby problem z zarabianiem na siebie, bo tutaj liczy się zarobek powyżej zera, a nie „benchmark”. Ale to jest związane z przynajmniej dwiema sprawami:
a) Skoro zazwyczaj są benchmarki to w tym ludzie nabywają kompetencje a nie w „absolute return”.
b) Aby na siebie zarabiać na odpowiednim poziomie, robić to sytematycznie i bez niepotrzebnego ryzyka, trzeba mieć odpowiedni kapitał przeznaczony tylko do inwestowania (wiem coś o tym z autopsji…).
Jeżeli ktoś mówi, że mając niewielki kapitał, można się z tego regularnie utrzymywać, to „delikatnie mówiąc” nie do końca wie co mówi.
Porównałbym to do prowadzenia biznesu, bez odpowiedniego kapitału początkowego szanse na sukces są niewielkie. A inwestowanie jest jeszcze trudniejsze niż założenie z sukcesem biznesu, dlaczego pisałem o tym w komentarzu 4 pod tym artykułem: Inwestowanie na giełdzie a książka “Kwadrant przepływu pieniędzy” czyli lepiej być praconikiem, samozatrudnionym, właścicielem biznesu czy inwestorem?
Do tego do oczywiście dochodzą jeszcze inne ograniczenia świata rzeczywistego, jak chociażby życie rodzinne, kwestie stabilizacji i bezpieczeństwa z punktu widzenia kobiety:-) Inaczej świat wygląda jak się jest samemu inwestorem a inaczej, jak się ma rodzinę…
Mam nadzieję, że nie zostanę ponownie posądzony o „zbytnią” pewność siebie:-)
„b) Aby na siebie zarabiać na odpowiednim poziomie, robić to sytematycznie i bez niepotrzebnego ryzyka, trzeba mieć odpowiedni kapitał przeznaczony tylko do inwestowania (wiem coś o tym z autopsji…).
Jeżeli ktoś mówi, że mając niewielki kapitał, można się z tego regularnie utrzymywać, to “delikatnie mówiąc” nie do końca wie co mówi.”
Oczywista oczywistość ;) Ja też to wiem z autopsji.
Kto mówił, że łatwo jest od zera dojść do milionera? Takie cuda zdarzaja sie glownie w konkursach parkiet challenge ;).
taa, jak nie trzeba grac prawdziwymi pieniędzmi, nie ma prowizji i spreadów pomiędzy półkami cenowymi spowodowanymi dużymi zleceniami:-)
Zaraz, zaraz w parkiet challenge gra sie prawdziwymi pieniedzmi i sa prowizje.
No proszę, człowiek cały czas uczy się czegoś nowego:-), myślałem, że to jakaś kolejna wirtualna gra. A jakie są zasady?
w skrócie tam można pokazać swój talent analityka akcji w praktyce.
zapraszam za rok tych niby nie leszczy co dyskutują na tym forum przekonacie się jaka jest wasza wartość w praktyce na tle innych – reguły jasne i czytelne – real life.
Dawno Was Panowie nie czytałem. Z pewnymi sprawami zgadzam się, ale w niektórych się bardzo mylicie. Do utrzymywania się z giełdy wcale nie potrzeba dużych pieniędzy. Prosty przykład to inwestycje na rynku futures. Nie trzeba dużego kapitału, oczywiście wszystko zależy od apetytu inwestora, ale „pensyjka” w wysokości 5000 pln przy kapitale „zakładowym” 20000 pln to przysłowiowy „pikuś”. Potrzeba mieć jakąś sensowną strategię inwestycyjną i wyćwiczoną konsekwencje postępowania, a sukcesy przyjdą same. Trzeba „wyjąć z rynku” około 40 punktów miesięcznie. W sumie to nie jest jakieś szczególne dokonanie. Osobiście po przejściu wielu znanych technik analitycznych i po przeczytaniu książek zapewne tych samych co i wy jestem zwolennikiem systemów inwestycyjnych opartych na OHLC. Odrzucają one emocje i subiektywną ocenę rynku, a te dwa czynniki są najczęstszym powodem porażek.
? z 20 tyś. wystarczy max. na depozyt na 11 kontraktów, razy 400 zł na każdym kontrakcie daje to 4400 miesięcznie więc nie 5 tyś:-)
A na poważnie, przy ładowaniu całej kasy w kontrakty wystarczy kilka błędnych transakcji i już się nie ma wogóle kasy na koncie. A co dopiero mówić, aby dzięki temu zarabiać przez lata miesiąc w miesiąc systmatycznie 5 tyś.
Oczywiście nie znaczy to, że nie można zarabiać na kontraktach, ale na pewno nie w taki sposób, że ładuje się całą kasę w depozyty…
20 tyś. to prawie 12 szt.
Około 40 pkt. to może być 44 pkt.
A to już ponad 5000 pln.
Prawie czyni wielką różnicę.
Nie w tym jednak rzecz abyśmy się licytowali z aptekarską dokładnością.
Jak już wspominałem jestem zwolennikiem systemów transakcyjnych i na nich buduję swoją strategię inwestycyjną. Mając ją, trzeba jeszcze wyćwiczyć konsekwencję postępowania lub podłączyć się pod jakiś automat który będzie składał za nas zlecenia. Największym wrogiem na rynku jesteśmy MY sami. To w nas tkwi błąd i zapomnijmy o „szwagrach”, „niewidzialnej ręce rynku”, czy innych „Korsarzach”.
Ładowanie całej kasy w fw owszem jest ryzykowne, ale od czego jest system. To właśnie system, a własciwie strategia inwestycyjna oparta na systemie lub na połączeniu kilku systemów pozwala nam uniknąć kilku znaczących błędów dzień po dniu, bo że błędy będą to jest nieuniknione. 25 % zysku to minimum jakie można zaakceptować na fw, choć przy stalowych nerwach i akceptacji podejmowania ryzyka tą granicę należy przesunąć sporo wyżej.
Stara aplikacja „Reuters” przestała działać, nowa mi nie pasuje – może macie jakieś swoje „typy” godne polecenia, chętnie przetestuję coś co jest już na rynku i się sprawdza.
Żadne biuro maklerskie nie otworzy pozycji na „prawie” 12 kontraktów:-) ale rzeczywiście nie ma co się licytować.
Zgadzam się w 101%, że największym wrogiem na rynku jesteśmy my sami i aby odnosić sukces trzeba mieć stworzony system.
Według moich przemyśleń system musi:
1) chronić nas przed stratą kapitału, bo jak stracimy dużą część kapitału, to z tego, co pozostanie trudno jest go odbudować a co dopiero znacznie zwiększyć początkowy stan.
2) Systemtatycznie zwiekszać kapitał.
Oba elementy systemu ma np. właśnie analiza fundamentalna. Po pierwsze skupia się na ochronie kapitału a dopiero potem na stopie zwrotu. Myślę, że na odwrót nie można tego robić.
Oczywiście jeżeli ktoś jest w stanie zbudować „inny” powtarzalny system to bardzo fajnie. Do tego, że bardzo trudno jest zbudować system, który daje bardzo wysokie stopy zwrotu z kapitału można podejść tak, jak to zrobiłem w tym artykule: Dlaczego analiza fundamentalna? Jeżeli uświadomimy sobie potęgę procentu składanego dojdziemy do wniosku, że w realnym świecie mało komu udaje się osiągać wysokie stopy zwrotu.
W mojej strategii „pracuje” 50 % kapitału, reszta to ubezpieczenie. W badanym okresie czasu /około 1000 sesji/ sekwencja błędnych sygnałów występowała maksymalnie w 3 kolejnych sesjach przynosząc w sumie stratę około 38 %. Stopa zwrotu w skali miesięcznej przynosząca satysfakcję.
Obecnie pracuję nad „ruchomym stopem” opartym na wskaźniku SAR.
Kiedyś spotkałem się z techniką analizy technicznej zwanej „geometria Drummonda” był to niestety wycinkowy artykuł w „Profesjonalnym Inwestorze”. Trochę mnie to zaciekawiło. Może ktoś w Was wie gdzie znaleźć jakieś rozwinięcie tematu.
Jak czesto twoj stop byl trafiany?
@ „W badanym okresie czasu /około 1000 sesji/ sekwencja błędnych sygnałów występowała maksymalnie w 3 kolejnych sesjach przynosząc w sumie stratę około 38 %.”
Jeżeli to są wyniki Twoich historycznych transakcji to „respect”. (Pewnie masz już małą fortunę na koncie)
Jeżeli natomiast wyniki hipotetyczne na zasadzie „co by było gdyby…” to pewnie miliony osób na świecie od lat robią takie symulacje:-)
We wrześniu mieliśmy 22 sesje.
System otworzył pozycję 21 razy.
14 razy wynik dodatni, 7 razy strata.
Pozycje stratne przyniosły około 50 pkt. straty.
Wklej kolego krzywą equity (real) to się podniecimy ;)
Człowiek jest tak skonstruowany że nie wierzy systemom, więc milionerem nie jestem. Krzywej nie wkleję, bo się w nią nie bawię. Zapewne z powodu braków w wykształceniu. Upublicznienie systemu jest dla niego jednym z ostatnich dni jego poprawnego działania. Chętnie natomiast podyskutuję o budowie nowych lub innych systemów.
Dzisiaj o 9:40 wskoczył short po 2242.
Zamknięcie na fixie końcowym.
Jeśli tępo wierzyć systemowi to dzisiaj na „zero”, jeśli zamknąć tuż przed końcem to 20 pkt w kieszeni.
W trakcie sesji rzadki kiedy było „w plecy”. Zawsze należy zachować rozsądek.
A co ma wspólnego krzywa kapitału z upublicznieniem systemu? ;)
A po co od razu milionerem, zarabiać pare stówek dziennie, codziennie (prawie) to nie hańba. ;)
Giełda to biznes jak każdy inny, tyle, że trudniejszy, bo nie ma „wkładu”, którym się mami klienta, sa tylko zdematerializowane instrumenty maklerskie i nadzieje.. chciwosc i strach i walka ze sobą…
Pod ostatnim zdaniem przedmówcy podisuję się i ja.
Dzisiaj system otwiera short po 2256.
Tak otwartą pozycję zamykamy na fixie kończącym.
Drogie panie, drodzy panowie!
Moja przygoda z rynkiem kapitalowym trwa juz ponad rok. zastanawiam sie nad kolejnymi krokami i etapami rozwoju. szukam wszedzie wypowiedzi o sensownosci robienia licenji maklerskiej, w toku poszukiwan natrafilem na pojecie CFA.
Moje pytanie dotyczy tego czy orientujecie się czy maklerzy znajduja zatrudnienie w firmach notowanych na gieldzie np. w dzialach odpowiedzialnych za relacje z inwestorami, a moze latwiej osobom z CFA? moje pytanie wynika stad, ze mieszkam w malym miescie, z ktorego nie chcialbym sie wyprowadzac a posiadane srodki nie pozwalaja myslec o utrzymaniu jedynie z inwestycji gieldowych a kontakt z rynkiem, analizy i poszukiwania sa czyms co daje mi prawdziwa satysfakcje. w okolicach jest kilka spolek gieldowych i w te „celuje” oraz pare POKow w ktorych nie wiele sie dzieje i glownie wklepuje sie zlecenia (co mnie w zupelnosci nie interesuje). a moze sa na rynku oferty zdalnej pracy?
Z góry dziekuje, za komentarze i sugestie.
Wszystko zależy czy chcesz robić karierę, czy pieniądze. Jeśli karierę to też zależy jaką. Do bycia pracownikiem POKu zbyt wiele Ci nie potrzeba, jak chcesz sięgnąć wyżej to pchaj się na wszystko na co tylko można . Jak chcesz robić forsę to kursy Ci nie potrzebne. Naucz się solidnie podstaw, poćwicz na „sucho”, znajdź błędy, popraw je, opracuj strategię inwestowania i do dzieła. Kiedyś w @ do Marka Pryzmonta zapytałem się o receptę na sukces. Odpowiedział mi tak: najpierw musisz zbankrutować dwa, trzy …pięć razy. Potem musisz dostać dobrego kopniaka od życia, a potem będzie już z górki. Minęło kilka lat i z tej perspektywy mówię Ci że były to słowa prorocze. Pamiętaj tylko o tym że to nie „gra” tylko ” inwestycja”. Moim zdaniem ukierunkuj się na rynek futures lub na forex. Na początek na pewno futures.
Mam pytanko natury czysto technicznej. Większość z was pracuje już w branży więc jest obeznana z tematem. Jak przebiega rozmowa kwalifikacyjna na analityka akcji po stronie „buy – side” & # 8211; o co na pewno pytają, czym trzeba się wykazać, a czego nie mówić żeby od razu sobie szans nie zminimalizować do zera. Domyślam się że to nie czysty egzamin z wiedzy o analizie technicznej, wycenie, znajomości rynku itp. Z pewnością skupiają się tylko na konkretnych zagadnieniach tych które ich najbardziej interesują i które chcą się od kandydata dowiedzieć, tylko jakich? Na co faktycznie należy zwrócić szczególną uwagę podczas takiej rozmowy.
Za wszelkie uwagi i spostrzeżenia odnośnie rozmowy kwalifikacyjnej z góry dziękują.
Oj, pewnie trudno powiedzieć, bo wiele zależy od konkretnej firmy i osoby rekrutującej, czyli co ta osoba uważa za właściwe (a to pewnie może być szeroki wachlarz w zależności od jej przekonań). Pewnie zazwyczaj spalić się można przez wskazanie na analizę techniczną. Ja jako generalną zasadę przyjąłbym wskazywanie, że podstawą decyzji inwestycyjnych jest analiza fundamentalna. Zresztą jeżeli ktoś naprawdę wie o co chodzi w inwestowaniu (szczególnie przy dużych aktywach), zdaje sobie sprawę, że to na podstawie analizy fundamentalnej inwestorzy podejmują decyzję, przez co rysuje się wykres, czy analiza techniczna.
Ostatnio na moich szkoleniach: michalstopka. pl/szkolenia/ padło na początku pytanie, czy używam analizy technicznej do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Po zakończeniu mojego szkolenia uczestnicy nie mieli raczej wątpliwości że to analiza techniczna jest konsekwencją analizy fundamentalnej:-)
Oj, omyłkowo napisałem analizy technicznej, chodził mi o analizę fundamentalną.
Generalnie podstawy mam z analizy fundamentalnej, jestem przed level 2 CFA i CAIA tylko że jak do tej pory nie byłem jeszcze na takiej rozmowie i zastanawiam się jak się do niej konkretnie przygotować. Czy jest sens szczegółowo powtarzać materiał z CFA np: analizę finansową, bilans, rachunek zysków i strat, wycenę DCF, porównawczą itp czy bardziej ogólnie do tego podejść. Wiedzieć co i jak ale z mniejszą szczegółowością niż na egzaminie. Rozmowa pewnie potrwa 30 min – 60 min jak przewiduję więc to trochę też ogranicza zakres tematyczny.
Zastanawiam się czy nie uznać wiedzy teoretycznej jakby potwierdzonej przez egzamin CFA, a skupić się na info bieżących: znajomości branż, spółek, macro itp. Przede mną pierwsza taka rozmowa i zastanawiam się po prostu jak się wyróżnić z tłumu :) Może jakieś wskazówki?
No to w takim razie sobie odpowiedziałeś:-) wiedzę teoretyczną potwierdza etap CFA.
Taka naprawdę wiele zależy od koknkretnej firmy. Są rekrutacje, które mają kilka etapów jak testy, potem jakieś zadania praktyczne a potem dopiero rozmowa o praktyce (ja tak miałem w obecnej pracy w ING PTE) ale są też takie rozmowy, gdzie po jednej rozmowie kogoś biorą, bo zadziała „chemia”.
Ja osobiście, gdybym kogoś rekrutował, to lepiej oceniłbym kogoś, kto powiedziałby mi, że umie pobijać benczmark wyborem spółek, bo makro jest trudniejsze.
Czy podczas gdy nie mam jeszcze żadnej licencji, ani DI ani CFA, a do tej drugiej podchodzę dopiero w grudniu…czy warto podjąć staż w dziale kontrolingu, czy może się to przydać przy staraniu się chociaż po zdaniu 1 etapu cfa o staż/pracę analityka w TFI/DM/PTE? Czy to strata czasu i lepiej szukać nawet bezpłatnych praktyk w wyżej wymienionych instytucjach?
O tym temacie wiele już było komentarzy pod wpisem o CFA i z nim powiązanymi: michalstopka. pl/spis-artykulow/tytul-cfa/
Witam Panie Michale,
Chciałbym zapytać co wg Pana oznacza wymaganie „wysokich zdolności analitycznych” i do czego przydaje się VBA? Często takie wymagania są stawiane w ogłoszeniach o prace dla „młodszego analityka”.
Dziękuje i pozdrawiam.
To taki standard na temat zdolności analitycznych. Przecież coś trzeba napisać. Może ktoś się wystraszy nie przyjdzie na rozmowę to mamy natrualną selekcję.
VBA nie wiem, pewnie ktoś chce potworzyć jakieś programy przetwarzające dane o spółkach czy makro. To pracodawca ustala czego chce. Inna sprawa czy takie rzeczy dodają wartości do performancu. Na pewno takiem pracownikowi dodają do pensji.
A jak bardzo rozbudowane są metody analityczne w działach analiz?
Czy to są wyceny różnymi metodami, czy np. jakieś modele ekonometryczne wchodzą w grę?
Chodzi mi o trudność strikte z matematycznego punku widzenia.
A ja wiem co kto ma? Masz zarabiać kasę. Jak potrafisz to robić rzucając monetą i będziesz to robił systematycznie to Cię zatrudnią. I tyle.
To tak jak z prowadzeniem biznesu. Albo potrafisz to robić albo nie. A czy masz do tego skomplikowane modele matematyczno-ekonometryczne to już Twoja sprawa.
Moim zdaniem te wszystkie modele to dobry sposób na biznes dla firm IT. Inwestowanie to sztuka. Nie zamkniesz ekonomii, biznesów i zachowań iwnestorów do modelu.
Inwestowanie to tryumf wyobraźni nad odtwórczym powtarzaniem bzdur ;)
w nawiązaniu do postu użytkownika Michał K. o praktykach, przewertowałem komentarze pod wątkami związanymi z CFA, niestety nie znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytanie. Czy Pana zdaniem lepiej zdecydować się na bezpłatną praktykę w DM/TFI(których ofert jest bardzo mało) czy też może spróbować zdobyć doświadczenie zawodowe w „BIG4” w dziale M&A lub w butikach inwestycyjnych i z czasem zaaplikować na stanowisko analityczne. Jak TFI/DM postrzegają właśnie pracę w takich firmach. Mam za sobą pierwszy poziom CFA, zaraz będę podchodzić do 2 i skończę studia, niestety nie mam doświadczenia w branży finansowej. Oczywiście moje pytanie wynika z tego, że nie mam ochoty pracować za darmo. Poza tym biorę pod uwagę, że praca w M&A może być „tym” czego szukam. Serdecznie dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
TFI/DM dobrzep postrzegają tą branżę bo ludzie zdobywają tam potzebne kompetencje.
Czy (i jak) mając kilka lat doświadczenia jako makler/dealer i zdając CFA jest jakakolwiek szansa przekwalifikować się na analityka/zarządzającego, biorąc pod uwagę akceptację niższych zarobków i to, że nigdy w pracy nie miałem styczności z analizą fundamentalną?
Czy na buy-side poza typowymi inwestycjami i hedgingiem funkcjonuje coś takiego jak krótkoterminowy trading pozycyjny, arbitraż na WIG20 itp. w ramach zarządzania wolną gotówką funduszu?
z góry dzięki za info.
W życiu nie ma rzeczy niemożliwych. Trzba tylko znaleźć sposób jak osiągnąć to co się chce osiągnąć.
Coś nowego na temat pracy jako analityk?
Wiem Michał że teraz jesteś na swoim i sobie to chwalisz, ale co myślisz o przyszłości branży? Twoje przewidywania co do likwidacji OFE nie sprawdziły się. Masz jakieś wieści jak teraz wygląda rynek pracy w branży?
@ Wiem Michał że teraz jesteś na swoim i sobie to chwalisz, ale co myślisz o przyszłości branży?
Coś powinno być ale z czasem. Dlaczego z czasem będzie jutro wpis.
@ Twoje przewidywania co do likwidacji OFE nie sprawdziły się.
No nie do końca nie sprawdziły się. W momencie mojego odejścia OFE miały około 300 mld aktywów. Teraz powinno to być jeszcze więcej, pewnie około 400 mld zł. A po ruchach na OFE co zaraz zrobi PiS, zostanie w tych nowych OFE może nawet niecałe 100 mld zł.
No i OFE jako takie też jednak są likwidowane. Bo OFE stają się zwykłymi TFI.
Więc aktywa zostały mocno okrojone bo jakieś minus 75%. Fart, że ostatecznie pojawił się Premier Morawiecki który przekonał Jarosława Kaczyńskiego, że jednak warto chociaż część tych aktywów zostawić w tych nowych tworach. Bo bez Morawieckiego PiS to już pewnie dawno za tej nowej kadencji to by to wszystko znacjonalizował.
1. ZOSTAŃ MOIM FANEM NA FACEBOOKU! Wrzucam tutaj różne ciekawe rzeczy znalezione w internecie:
Jak krok po kroku rozpocząć inwestowanie? Zbudować kapitał? Poznać gospodarkę? Jestem mentorem poniższego bloga. Gorąco zachęcam do regularnego odwiedzania!
Blogi z którymi współpracuję:
Zastrzeżenie prawne.
Serwis Michał Stopka Inwestor Profesjonalny prowadzony jest w celach edukacyjnych.
Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).
Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie materiałów zawartych na tej stronie a czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność.

Polak potrafi 4.
Blog o efektywnej optymalizacji dochodu dla wszystkich: promocje telekomunikacyjne, najlepsze lokaty, konta, akcje specjalne z bonusem, karty kredytowe z premią, zwrot za zakupy, najtańsze składki OC i najciekawsze promocje na rynku.
czwartek, 29 sierpnia 2013.
7,50% na "Obligacjach Korporacyjnch" Plus czyli pseudobligacje w marnym przebraniu.
Anglicy mają ładne pozytywnie brzmiące powiedzenie When one door shuts, another opens . Sugeruje ono, że sytuacja nigdy nie jest tak zła by nie było z niej wyjścia. Drzwi do lokat od wczoraj zostały zatrzaśnięte o czym dziś na FpG. Czy w zamian otworzyły się jakieś nowe możliwości?
39 komentarzy:
Dziwie sie ze ktos sie jeszcze lapie na takie oszukancze smieci. Chyba biedni nieswiadomi emeryci.
Haslo obligacje korporacyjne zrobilo sie modne w erze smieciowych lokat i Getinek probuje cos na tym ugrac.
Ja ta smierdzaca rodzinke od lat omijam szerokim lukiem. To banda oszustow i sciemniaczy, a tu mamy tego kolejny dobitny dowod.
Mam OKP - wartość którą ulokowałam to 12000zł. Oczywiście o wszystkich opłatach, braku ochrony kapitału i formie ubezpieczenia zostałam poinformowana.
Wartość na rachunku oscyluje wokół zainwestowanej kwoty.
To prawda - po kwartale na lokacie mamy ok 0,6% po potraceniu podatku belki a na OKP miedzy 2,44 a 1,76% w ostatnim roku , jest to nawet kilka razy więcej. Rozwiazanie pomimo oplat się oplaca. zysk 7,5% pokazany jest już po odliczeniu oplat co pokazuje ze Getin wyciagnal wnioski z wcześniejszych afer. na stronie analizy. pl/fundusze/ubezpieczeniowe-fundusze-kapitalowe/profil-funduszu/UOPE81/Open-Life-Obligacji-Korporacyjnych-UFK. html pokazane sa wyniki od początku działalosci i widać ze fundusz swietnie sobie radzi. Na ten moment jest ponad 100 emitentow obligacji w portfelu które sa mocno zdywersyfikowane w roznych branżach. zarzadzajacy funduszem się nie obija.
kreatywność bankowców nie ma granic.
polcan popraw " literówkę " z datą:
informującym dane za okres od 31.07.2013 do 31.07.2013.
Żałosny popis braku edukacji finansowej przeciętnego Polaka. Obligacje im droższe tym wyższe ryzyko, a więc tu niższy wynik świadczy o jego bezpieczeństwie.
a ja kupiłam, dostałam dodatkowo lokate na wysoki % i po pierwszej kwartalnej wypłacie odsetek zwróciło mi się to, co straciłam na dzień dobry. Oby tak dalej, a będę zadowolona. Dla mnie jest to fajny produkt - lokaty są kiepskie, a obligacje o małym ryzyku.
Zmieniłabyś zdanie, gdybyś kupiła prawdziwe obligacje i nie musiałabyś nic tracić na dzień dobry a dodatkowo miałabyś większy zysk.
A możesz mi powiedzieć jak za przykładowo 15 000zł można kupić obligacje 100 emitentów?
tylko jak mam kupić prawdziwą obligację korporacyjną? załóżmy że mam 20 000zł. Ile za to kupię obligacji?? jeśli uda mi się kupić 1 obligację jednej korporacji to będzie dobrze, bo zazwyczaj kwoty nabycia obligacji to min 50 000 - 200 000zł. W tak mizernie opisanych tutaj Obligacjach Korporacyjnych Plus wykupując ubezpieczenie za 20 000zł dostaję pakiet 93 emitentów i 121 papierów (dane z początku listopada 2013r). Ponadto udział 10 największych emitentów w portfelu to tylko 18,7% (dane z listopad 2013r), co potwierdza tylko mocne ograniczenie ryzyka niewypłacalności któregokolwiek z emitentów.
Jednym zdaniem, kupując za 20 000zł prawdziwą obligację korporacyjną, nabywamy co najwyżej jeden papier jednego przedsiębiorstwa, które jak zbankrutuje to męczymy się z odzyskiwaniem pieniędzy.
Kupując Obligacje Korporacyjne Plus, nabywamy 121 różnych obligacji.
Co jest bardziej bezpieczne niech już każdy samo sobie odpowie.
Stopa zwrotu od 31.10.2012 do 31.10.2013 to 6,78% (po uwzględnieniu opłaty za zarządzanie).
Oj bez obrazy ale widzę tutaj nawijki jakie wielokrotnie słyszałem od wszelkiej maści doradców Open Finance:) Też mi tak mówili na spotkaniach.
Polcan - wszystko fajnie opisałeś, tylko że:
zgadzam sie z przedmowca , po pierwsze dywersyfikacja, a dobre obligacje zaczynaja sie od 200tys u jednego emitenta chcac miec taka dywersyfikacje inwestujac samemu tzreba miec na dzien dobry ok.17mln pln :) ktos napewno takie pieniadze ma prawda ? jest to w formie ubezpeiczenia bo dzieki temu mamy ODROCZONY PODATEK BELKI do konca inwestycji ktora moze potrwac do 85 roku zycia , oplata za wczesniejsze wyjscie jest do 40 mc a to spowodowane jest ochrona kapitalu przez ten wlasnie czas weic jak nagle wszyscy zaczna wychodzic z produktu a ktos jednak zostanie TO NIE DOSTANIE PRZEZ TO PO DUPIE wiec mysle ze jest to sprawiedliwe . proponuje osobie ktora stworzyla ten wywod wczytac sie bardziej a nie szukac podstepow bo to z grupy Czarneckiego , wiadomo ze kazdy chce zarobic i hajs sie musi zgadzac , ogolnie w tym produkcie jest juz ponad miliard PLNow , dalej uwazasz ze idioci sie na to lapia ? zycze udanych inwestycji w lokaty .
kiedy mogę dostać dod. lokatę od kwoty czy czegoś w tym stylu.
ja tez mam te obligi, mała kwota bo 10 000zł ale rzeczywiście od półtora roku mam wypłacane odsetki co kwartał i są dwa, trzy razy większe niż ze zwykłych lokat. Juz dawno zwróciły mi się opłaty pobierane. Dodatkowo przy ich zakładaniu dostałam lokatę promocyjna na wyższy procent. Nie jestem wielkim znawcą, ale widać efekty mojego oszczędzania.
ja także posiadam obligacje na kwotę 300 000 tyś. od prawie 2 lat. w momencie kiedy zakładałam oprocentowanie wynosiłao około 9% ale i lokaty były wyzej oprocentowane. w chwili obecnej jest niższy% ale i tak lepszy niż na lokacie. W chwili obecnej mam też wyższą wartość rachunku, bo cena za jednostkę wzrosła. Moim zdanie dobry produkt.
W Pazdzierniku wplacilam 35 tys, z tej kwoty pobrali 1.99%, czyli okolo 700zl, po 3 miesiacach odzyskalam tylko 380zl, poczekam nastepne 3 mce i rezygnuje z tego.
bo pewnie wypłacony zysk był za czesc kwartalu-stad ta kwota , w kolejnym kwartale będziesz miała wyplacona premie za caly kwartal i będzie wyzsza.
380zł za październik, listopad, grudzień i średni zysk roczny 4,4% :/. nawet gdyby było za kilka dni października mniej to i tak słabo niż promowane 7,5% w skali roku. czyli mówienie "ekspertów" że w rzeczywistości jest ok. 5,26% w skali roku to prawda. Z drugiej strony 7,5% to wynik historyczny, a 5,26% to 2xlepiej niż na lokacie 12M.
Wszystko fajnie pięknie, dostajecie teraz odsetki w kwotach brutto i wydaje się że zarabiacie więcej niż na zwykłych lokatach.
OpenFinanance zachwalając mi ten produkt mówi że zarobią około 8% a 6,5% w skali roku to już na bank.
Rozważałem wpłatę 30 tys.
Czyli powinienem zarobić po 40 miesiącach między 6000zł a 8000zł.
od wpłaconej kwoty pobierają na dzień doby (zanim jeszcze coś zarobią) 1,99% czyli 600zł.
Potem co rok opłatę za prowadzenie i ryzyko kolejne 600zł + 600zł + 600zł +300zł.
Czyli zostaje około 27 300zł.
No i na koniec podatek potrącany przy zamykaniu lokaty liczony 19% od zysku czyli jakieś 1100 do 1500zł (zależnie od zysków) przyjmijmy 1300zł.
Czyli zostaje mi kapitału 26 000zł.
26 000zł + 7000 = 33 000zł (po 40 misiącach)
No i nie zamrażam kasy na 40 miesięcy, nikt mi nic nie pobiera z mojego kapitału, mam gwarancje BFG co do kapitału, nie mogę stracić .
Z tymi OKP w Getin to wieksza afera, poczytajcie jak bank oszukuje klientow, nie informujac o warunkach rezygnacji, te obligacje to jest ubezpieczenie, doczepiaja do zwyklych lokat i zachwalaja ze to bardzo dobry produkt, zlozylam reklamacje do banku i skargi do innych instytucji, czekam na odpowiedz, zostalam celowo wprowadzona w blad przez pseudo doradce i otrzymal za to prowizje, zamierzam walczyc o swoje pieniadze1.
Może i jest to zamrażanie kasy, ale produkt zarabia. Może nie bardzo dużo, ale przynajmniej stabilnie.
już nie zarabia - spada.
idz sobie zobacz do polbanku gdzie zbieraja raz w miesiacu klientow i ich kase a o produkcie i zarobkach nie powiedza Ci nic bo co miesiac jest tworzony nowy produkt bez historii.. Więc czepiacie się Getina bo pokazywał jakis historyczny wynik 7,5% .
A co kogo Polbank obchodzi, to Getin oszukuje na obligacjach i o tym jest to forum.
Nigdzie nie mogę znaleźć wzoru na obliczenie aktualnego stanu wartości moich oszczędności. mam produkt "obligacje plus" w open life. W Getinie byłam osobiście i kazali mi kontaktować się drogą telefoniczną bezpośrednio z open life w celu sprawdzenia swoich środków oraz aktualnej wartości wykupu na dzień dzisiejszy. Linia ciągle zajęta a po 17 nikt nie odbiera. Mam pieniążki tam od 14 miesięcy a nikt nie umie mi powiedziec jaka jest wartość na czas obecny moich oszczędności.
Powinnaś domagać się w Getinie dostępu do swojego konta na openlife. Każdy właściciel tych obligacji powinien je posiadać. Tam dowiesz się wszystkiego na temat swoich środków.
Obligacja to minimalny zysk. Żeby faktycznie zarobić to trzeba wyłożyć dobrą kasę. Np. Jartom ma teraz wolne hale w SSE i to już przykład inwestycji, które zdecydowanie może przynieść sensowne zyski.
Redaktorek to marna podróba samcika, chce się wylansować robiąc wszystkim czarny PR. Nie twierdze, że Obligacje są idealne pod każdym kontem, ale są świetne jako alternatywa dla innych depozytów. Pozdrawiam.
Zenujący popis kolejnego pseudo-blogera - mam obligacje korporacyjne i jestem bardzo zadowolona b zarabiam zdecydowanie więcej niż na lokacie - jakby Pan redaktorek miał pojęcie o tym co pisze to wiedziałby, że opłaty sa naturalną rzeczą w każdym produkcie, który jest dobry - jak chcesz czegoś dobrego musisz zapłacić - nikt za darmo nic nie robi w tych czasach - jak remontujesz dom to weż tańszą ekipę która spieprzy i i tak będzie trzeba poprawiać i wyłożyć kolejna kase, ja już się nauczyłam jak cos jest dobre to kosztuje!! nawet po tych opłatach zarabiam 2 razy tyle co na lokacie a Pan redaktorek co krytykuje każdy produkt mogłby nam powiedzieć w takim razie w co inwestować dziś na rynku a nie się mądrzyć bo skoro ooblligacje sa wg niego słabe to niech wskaże coś lepszego !!
"Pan redaktorek" jest zwolennikiem obligacji korporacyjnych i często opisuje je na blogu jako bardzo dobra inwestycja, jeśli dobrze wybierze się emitenta. Mam jednak na myśli obligacje za których zakup nie płaci się żadnych opłat.
Nie będę pisał, że OKP to ściema, bo to oczywiste. Im bardziej skomplikowana konstrukcja umowy tym gorsze warunki dla klienta. Jak to jest z OKP? Trzeba mocno wczytać się w OWU i regulamin oraz inne dokumenty. A zatem. UFK OKP pokazując zysk nie uwzględniają w tym zysku opłaty za zarządzanie w wysokości 1,99% czyli trzeba w zysku samemu uwzględnić ten koszt. Prowizja za nabycie, powiedzmy szczerze jest na standardowym poziomie jak w przypadku zwykłych TFI obligacji, ale opłaty likwidacyjne są już niestety nie zrozumiałe. Dlaczego trzeba płacić za wycofanie się z tego produktu? Otóż są to złote kajdany dla klienta, aby oferent miał gwarantowany zysk. To co do tej pory napisałem to pikuś :) teraz zaczyna się jazda. Czytajcie dalej. Opłata za zarządzanie 1,99%, która nie jest ujęta w pokazywanej stopie zwrotu jest naliczana co miesiąc w wysokości 1/12 tej wartości i są umarzane w związku z tym jednostki z rachunku inwestycyjnego, pomniejszając tym samym podstawę która pracuje na zyski. Wypłacane kwartalne zyski tak na prawdę nie są zyskami :) kupony z obligacji wpływają do funduszu a kwartalne wypłaty są umorzonymi jednostkami w wysokości tych kuponów, czyli są wypłacane z pieniędzy, które inwestor zainwestował. Tak wypłacane "zyski" powodują, że wypłaty kwartalne są nieopodatkowane, bo to nie są zyski tylko umorzony kapitał początkowy. Opodatkowanie nastąpi, kiedy klient zamknie inwestycję i wtedy będzie niespodzianka, ponieważ podatek będzie pobrany z rachunku inwestycyjnego. I teraz biorąc wszystko razem na kalkulator, okazuje się, że po 3 latach (po 3 latach można zamknąć UFK bez kosztów) zysk brutto średnio roczny wynosi uwaga: 4,43% w skali roku - czyli jak lokata :) . A zatem czy warto ryzykować cytuję "utratę części lub całości kapitału"? Dla sceptycznych skąd wzięła się ta stopa zwrotu? Uwzględniono opłatę transakcyjną, opłatę za zarządzanie 1,99% i zysk jaki jest reklamowany 7,5%.
Też dostałem ofertę z Home broker'a odnośnie tej oferty i dokładnie ją przeanalizowałem.
Szczerzę wątpię czy AŻ 1,1% więcej niż oferuje mój ROR (netto 2,8%) jest warte mrożenia pieniędzy na tyle czasu, podjęcia ryzyka bez możliwości bezstratnego zwrotu włożonych pieniędzy.
straty: 2% opłata za wejście = 400 zł.
2% rocznie za zarządzanie 33 zł/mc x 40= 1320 zł/40mc.
suma strat: 1720 zł.
zyski: 8%x 20000= 1600 zł/12 mc= 133,33 zł/mc.
1600 zł/12 mc= 133,33 zł.
133,33 zł x 81% (podatek)= 108 zł/mc.
suma zysków (netto): 108 zł x 40= 4320 zł.
bilans: 4320 - 1720= 2600 zł.
65 x 12= 780 zł/rok.
780/20000 x 100%= 3,9%
Wielkie dzięki za opisanie OKP. Byłem w Getinie i zachwalali ten produkt, nie poinformowano mnie o opłatach ani o braku gwarncji kapitału. Teraz widzę, że to lipa i zysk okrojony o opłaty. Szkoda na to pieniędzy i nerwów.
Czy dla mnie już za późno? Jak dobrze że są takie blogi. Wniosek o zawarcie umowy ubezpieczenia podpisałem 27 01 2016 i tego samego dnia dokonałem przelewu :( Mam jeszcze szanse wycofać się?
Sprawdź dokładnie umowę. Od każdej umowy konta masz czas 14 dni na bezkarne odstąpienie od umowy.
Możliwe, że tutaj też jest coś takiego.
Całe szczęście pierwszego lutego zdążyłem wycofać się z pseudo obligacji. Jednakże muszę przyznać, że dzięki nim uważam, że zarobiłem najwięcej (mam nadzieję że tak się stanie) ponieważ w Googlach szukając informacji na ich temat znalazłem twojego bloga. Polcan dzięki za to co robisz! Rodacy mają większą wiedzę, są mądrzejsi i bogatsi a co za tym idzie szczęśliwsi. Jak wspominałem wpłaciłem 27 Stycznia 2016 roku zgodnie z zaleceniem doradcy na 4 dni robocze przed wyceną, która będzie drugiego lutego. Gdybym nie zdążył wycofać się? Następnego dnia zostałyby zakupione jednostki uczestnictwa i musiałbym wyjść w następnym możliwym terminie przy kolejnej wycenie, czyli po połowie miesiąca a w tym czasie fundusz mógłby stracić, co za tym idzie i ja. Czemu tak przypuszczam mimo że w rzeczywistości w przyszłości, czyli połowie lutego kolejna wycena będzie z zyskiem. Jednak kiedy ja bym się wycofał mogłaby być ze stratą, ponieważ już raz niedawno tak mnie załatwili na absolut Return fiz wszedłem w czerwcu 2013 wyszedłem w czerwcu 2015 zmanipulowali ceną jednostki, aby załatwić takich jak ja, którym nie podoba się tkwić dalej w układzie gdzie oni zarabiają a ja tracę. Polecam spojrzeć na historię narzędzia którym mnie zwabiono i okradziono open-tfi. pl/open_tfi/doc/news/ofarfiz-wycena-certyfikatow/WYCENY%20OPEN%20FINANCE%20ABSOLUTE%20RETURN%20FIZ%2031122015.pdf Najpierw podkręcali mnie od wakacji 2012 r. mówili: będzie fantastyczny fundusz który poprowadzi guru zarządzających Marek M. To prawda okazał się guru ale własnych pracodawców nie klientów. Nie dałem łatwo namówić się, ponieważ już nieźle poturbowali i wyzyskali mnie w innych funduszach inwestycyjnych. Zrobili wabika 8% w 3 miesiące myślę OK spróbuję skoro 8% w 3 miesiące to nie ma bata, żeby mniej wyszło przynajmniej w skali roku. Czemu uważam że mnie zwabili i okradli, bo jak inaczej wytłumaczyć, że fundusz w okresie trzech lat dwa razy zarobił 8% w 3 miesiące na początku i powtórzył to pół roku po terminie kiedy kara za wyjście zmieniła się z czterech na 1% a poza tymi okresami cały czas tracił bądź nie zarabiał. Wliczając 4 procent kary za wejście w 2 lata straciłem 17% dokładnie taki wynik miał bym netto na dobrych obligacjach, tyle że z dodatnim znakiem. W "Obligacjach Korporacyjnch" dzięki zmianom jakie KNF wprowadziło od początku tego roku mogłem bezkarnie być nie wykorzystany przez omawianą rodzinkę. Moi poprzednicy niestety nie zdążyli doczekać się przepisów umożliwiających ucieczkę przed napaścią takich Banksterów. Całe szczęście, że wynegocjowałem 0% za wejście. Mógłbym wyjść przy każdej wycenie, ale KNF nie zabronił zmienić czegoś, przez co w ogóle wpłaciłem tam pieniądze, czyli wabienia klientów nieprawdziwą historią stopy zwrotu w której z każdego roku trzeba odjąć 2 procent za zarządzanie i opłatę za ryzyko. Zatem stopa zwrotu z 2015 roku zamiast 5,3% wyniosła 3,3% czyli mniej niż na lokacie 2015 r. ale za to bez gwarancji BFG z możliwością straty części bądź całości kapitału :) Uważam że w tym roku fałszywa ogłaszana przez fundusz stopa zwrotu nie przekroczy 5% czyli prawdziwa 3% zatem znowu mniej jak na lokacie ale za to z ryzykiem :) Na szczęście kiedy wielki silny złodziej (otwórz portfel) napada mniejszego i słabszego, czasem znajduje się ktoś taki jak ty :) Jeszcze raz wielkie dzięki za twoją pracę i to co robisz, tak trzymaj ! Niech moc będzie z tobą :)
Jeśli chodzi np. o Open Life to jak ktoś nie wie jak zgłaszać roszczenia to podsyłam adres - openlife. pl/dla-klienta/zgloszenie-roszczenia/ , a jeśli chodzi o stan oszczędności - bo też ktoś pytał to można skorzystać z formularza Reklamacje i pytania na tej stronie .
Promocje II: top 10.
Szukaj na blogu.
Popularne posty.
Statystyki bloga.
lubisz? :)
Obserwatorzy.
Ostatnie komentarze.
Archiwum bloga.
► 2018 (22) ► lutego (14) ► stycznia (8) ► 2017 (101) ► grudnia (5) ► listopada (7) ► października (5) ► września (6) ► sierpnia (6) ► lipca (6) ► czerwca (8) ► maja (12) ► kwietnia (10) ► marca (14) ► lutego (10) ► stycznia (12) ► 2016 (221) ► grudnia (13) ► listopada (14) ► października (19) ► września (22) ► sierpnia (17) ► lipca (20) ► czerwca (22) ► maja (20) ► kwietnia (21) ► marca (21) ► lutego (15) ► stycznia (17) ► 2015 (231) ► grudnia (21) ► listopada (19) ► października (19) ► września (19) ► sierpnia (21) ► lipca (20) ► czerwca (20) ► maja (19) ► kwietnia (20) ► marca (13) ► lutego (20) ► stycznia (20) ► 2014 (249) ► grudnia (18) ► listopada (18) ► października (22) ► września (21) ► sierpnia (20) ► lipca (23) ► czerwca (19) ► maja (22) ► kwietnia (21) ► marca (21) ► lutego (21) ► stycznia (23) ▼ 2013 (285) ► grudnia (21) ► listopada (23) ► października (23) ► września (21) ▼ sierpnia (24) Przecena Digate czyli okazja bez asa w rękawie 7,50% na "Obligacjach Korporacyjnch" Plus czyli ps. Symulacja realnych zysków w Kasie Polskiej czyli o. 100 zł + bon 50 zł w nowej promocji na Grouponie Czas zakopać bumeranga Zmiany w koncie z premią czyli nowy pokarm wiewiór. 700 zł premii w Programie Poleceń Getin czyli wisi. SKOK w Wołominie robi zbyt drastyczne cięcia Ror a konto maklerskie przewodnik dla początkujący. Aktualizacja rankingu lokat z haczykiem sierpień 2. 7,50% - Granica rozsądku czy absurdu? Lokata na 7,50% z dodatkowym warunkiem Jak obejść opłaty wewnętrzne w Eurobanku Konto VIP na 7% czyli w poszukiwaniu diabła Jak nabić bank w butelkę Ranking kont osobistych sierpień 2013 Najwięksi gracze GPW czyli gdzie postawić granicę Darmowy kredyt w promocji raty 0% 200 zł za kartę kredytową w Citi Handlowy Ranking najdroższych kont dla podróżników czyli cz. Ranking kont oszczędnościowych - sierpień 2013 Premia dla aktywnych - 4,80% na koncie ror w mBank. Ranking lokat brudnych - sierpień 2013 Spready walutowe w bankach i kantorach internetowy. ► lipca (24) ► czerwca (23) ► maja (22) ► kwietnia (26) ► marca (25) ► lutego (23) ► stycznia (30) ► 2012 (97) ► grudnia (31) ► listopada (30) ► października (31) ► września (5)
Zastrzeżenia i polityka prywatności.
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.

Atak oszczędnej świnki, czyli dzisiaj premiera kursu „Budżet domowy w tydzień”
Przez najbliższy tydzień można kupić mój pierwszy produkt – kurs wideo, w którym uczę planowania domowego budżetu. Potem sprzedaż się zakończy.
To dzisiaj jest ten dzień! Blisko rok po porzuceniu pracy na etacie udostępniam Wam swój pierwszy komercyjny produkt. Kurs przeznaczony dla wszystkich osób, które “chciałyby panować nad swoimi finansami, ale nie wiedzą, jak się za to zabrać”.
Od dzisiaj nie przyjmuję wymówek, że prowadzenie domowego budżetu jest trudne, spisywanie wydatków nudne i czasochłonne. Gotowe rozwiązania znajdują się zarówno w bezpłatnym cyklu artykułów “Zaplanuj budżet domowy”, jak i w płatnym kursie “Budżet domowy w tydzień”.
Dzisiaj zapraszam w szczególności do zapoznania się z drugim z nich 🙂
Co to za kurs?
Dłuższy okres obowiązywania promocji.
Pierwotnie planowałem 2-dniową promocję cenową. Niestety ze względu na kłopoty z obsługą płatności za kurs, musiałem wstrzymać na jeden dzień jego sprzedaż. Już udało się je sprawnie rozwiązać.
Na szczęście sama zawartość kursu jak na razie działa bez zarzutów i sam kurs zbiera pierwsze pozytywne recenzje. Bardzo mnie to cieszy.
Biorąc pod uwagę Wasze prośby o wydłużenie promocji oraz w ramach rekompensaty za wstrzymanie sprzedaży, zdecydowałem się wydłużyć okres obowiązywania niższej ceny aż do 2 lipca 2014 r. do godziny 22:00 – czyli do dnia drugich urodzin bloga „Jak oszczędzać pieniądze” 🙂
Szczegółowy opis zawartości kursu “Budżet domowy w tydzień” znajdziecie na stronie budzetdomowywtydzien. pl. Mówiłem też o nim w 29-tym odcinku podcastu, w którym opowiadałem też o pokonywaniu barier i wymówek, które powstrzymują nas przed spisywaniem wydatków i tworzeniem budżetu domowego (a tak swoją drogą dostępny jest już transkrypt tego odcinka podcastu).
W kursie “Budżet domowy w tydzień” zawarłem esencję mojej wiedzy i jednocześnie podałem ją w taki sposób, by była łatwa do przyswojenia w jak najkrótszym czasie. Kurs jest do bólu prosty – celowo – właśnie taki miał być. Udostępniam w nim prosty budżet w Excelu i w formie PDF, ale zamierzam dodać w lipcu bardziej rozbudowany excelowy szablon budżetu domowego. Świadomie jednak nie chcę go dawać uczestnikom kursu na początku. Ma być prosto, łatwo i przyjemnie 🙂
Dla kogo jest ten kurs?
BDT (tak go skrótowo nazywam) przeznaczony jest dla osób, które nie tworzą jeszcze domowego budżetu i jednocześnie mają dosyć swojego finansowego nieogarnięcia. Jak widzicie “nie owijam w bawełnę”. Dokładnie do takich osób chcę dotrzeć i to właśnie dla nich przygotowałem ten kurs.
Jeśli już prowadzicie budżet, to zakup tego kursu będzie wyrzuceniem pieniędzy w błoto – pewnie niewiele nowego się dowiecie. Piszę to dla jasności 🙂
Zawartość kursu to nie tyle nowe informacje, co sposób podania ich w uporządkowany sposób, w specjalnej kolejności, która stymuluje pracę z materiałem. I to jest największą wartością tego kursu. Oczywiście można obejrzeć wszystkie lekcje wideo bez wykonywania ćwiczeń, ale nie ma to najmniejszego sensu. A z kolei sumienne wykonywanie ćwiczeń gwarantuje, że po tygodniu będziecie mieć swój budżet domowy. Oczywiście tym gwarantem jesteście Wy a nie moja magiczna różdżka. Kurs wymaga samodzielnej pracy. Ja postarałem się tylko przygotować środowisko do tej pracy w taki sposób, by nie dało się zbyt łatwo z niej zrezygnować 😉
Jak wygląda kurs od środka?
Kurs składa się z 6 lekcji wideo, ćwiczeń na każdy dzień oraz dodatkowych materiałów i szablonów dokumentów – na przykład arkusza kalkulacyjnego, który ułatwi Wam prowadzenie budżetu.
Lekcje zaplanowane zostały na sześć dni, ale równie dobrze można przerabiać cały materiał w swoim własnym tempie. Na każdą lekcję potrzeba od 30 do 60 minut. W tym czasie można zapoznać się z materiałami oraz wykonać zadane do lekcji ćwiczenia.
Cały materiał kursowy jest nagrany w formie wideo, audio oraz dodatkowo dostarczony w formie spisanych transkryptów.
Trzon kursu stanowi 6 lekcji na 6 dni:
Dzień 1: Motywacja finansowa – tego dnia szukamy motywacji finansowej do prowadzenia budżetu. Zastanowimy się co dotychczas powstrzymywało nas przed tworzeniem budżetu. Podpowiem też, jak pokonać wymówki i radzić sobie z chwilowymi trudnościami. Dzień 2: Spisywanie wydatków – Lekcja druga dotyczyć będzie spisywania wydatków. Wyjaśnię, jak to robić dobrze i jak się nie przepracowywać. Podpowiem, jak możesz wykształcić w sobie nawyk, który wejdzie Ci w krew. Objaśnię też czego nie robić. Dzień 3: Idealny budżet – tego dnia omówię, jak wygląda idealnie zbilansowany budżet. Pokażę także budżet domowy w przeciętnej polskiej rodzinie (według GUS). Wiedza ta pomoże zebrać wszystkie kategorie kosztów, które powinniśmy zostać uwzględnione w budżecie. Dzień 4: Tworzymy nasz budżet – ta lekcja jest najbardziej pracochłonna. To właśnie tego dnia stworzymy budżet domowy. Poprowadzę kursantów za rękę i pokażę jak krok po kroku wykonać to zadanie. Dzień 5: System kopertowy – piątego dnia przedstawię tzw. system kopertowy. To bardzo prosty sposób dbania o to, byśmy nie wydawali więcej pieniędzy niż założyliśmy w budżecie. Omówię jak kontrolować w ten sposób zarówno wydatki opłacane gotówką, jak i kartami. Dzień 6: Analiza zebranych danych – ostatni, szósty dzień poświęcony będzie analizie zgromadzonych paragonów i zapisków dotyczących wydatków. Wytłumaczę też dlaczego takie “spotkania z samym sobą” są ważne dla kondycji budżetu.
Ograniczona w czasie sprzedaż kursu.
“Budżet domowy w tydzień” oferowany jest tylko przez dwa najbliższe dni najbliższy tydzień. Ze względu na problemy techniczne z obsługą płatności zmuszony byłem przerwać sprzedaż kursu (już się z tym uporałem). I ostatecznie odpowiadając na Wasze prośby i jednocześnie w ramach rekompensaty za te przejściowe trudności, zdecydowałem się wydłużyć okres obowiązywania ceny promocyjnej do tygodnia. Sprzedaż kursu w tej cenie zakończy się w środę 2 lipca 2014 r. o 22:00 – jeszcze nie wiem na jak długo.
Powód jest prozaiczny. Pierwszy raz udostępniam taki kurs i pierwszy raz robię to na własnej platformie szkoleniowej, która opracowana została specjalnie dla mnie. Nie wiem czego się spodziewać – ani w kontekście niezawodności działania tej platformy, ani w kontekście odbioru przez Was mojego kursu i liczby ewentualnych pytań.
Lojalnie uprzedzam, że mogą wystąpić problemy techniczne. Nie spodziewam się ich, ale wolę dmuchać na zimne. Pierwsze już wystąpiły i zostały rozwiązane. I to właśnie dlatego oferuję kurs w dobrej, promocyjnej cenie 97 zł . Czy to dużo czy mało – każdy niech zdecyduje sam. Ja wiem, że za dobrą receptę na prowadzenie budżetu domowego byłbym w stanie zapłacić więcej (by nie nabijać sobie tych guzów, które sobie przez lata nabijałem).
Po ponownym otwarciu sprzedaży – co nie wiem jeszcze kiedy nastąpi – kurs będzie dostępny w cenie co najmniej 197 zł . Można więc powiedzieć, że okazja do jego zakupu tak tanio już się nie powtórzy.
Oczywiście każda z osób, które zakupią teraz kurs, będzie miała dostęp do niego już zawsze – zarówno do obecnych materiałów, jak i tych, które dodam do kursu w przyszłości.
Zachęcam więc do zapoznania się z tą ofertą póki jeszcze jest aktualna: budzetdomowywtydzien. pl.
BDT to praca zespołowa.
I na koniec chciałbym serdecznie podziękować wszystkim osobom, które pomagały mi i nadal pomagają w pracach nad tym kursem. Tego typu projektu nie byłbym w stanie ogarnąć w pojedynkę, więc tym bardziej cieszę się, że trafiłem na tak świetnych ludzi i że chce się im znosić moje wymagania.
Przy okazji mam prawdziwą przyjemność przedstawić Wam moich pierwszych zadaniowych współpracowników:
Krzysztof Bobrowicz – wszystkie grafiki, które widzicie tutaj i na stronie BDT są autorstwa Krzysztofa. On sam jest jednym z Czytelników bloga, który zwrócił się do mnie z propozycją współpracy 🙂 Michał Jaworski – Michał odpowiadał za wdrożenie dodatku EDD do WordPress, czyli całej platformy szkoleniowej, a także integrację obsługi płatności firmy PayLane oraz integrację z serwisem Fakturownia. pl, który automatycznie wystawia faktury za Wasze zakupy kursu. Zapewnił także integrację z systemem mailingowym GetResponse. Tytaniczna praca. Marcin Hinz – z Marcinem współpracuję już od dłuższego czasu. Odpowiada on za montaż podcastów a przy kursie odpowiadał także za realizację wideo. To on dbał by wszystko się dobrze nagrało z dwóch kamer i do tego odpowiadał za ostateczny montaż i publikację filmów. Damian Moskalski – Damian jest moim cichym, ale absolutnie świetnym współpracownikiem odciążającym mnie w zakresie rutynowych zadań przy publikacji wpisów na blogu sytuacja się zmieniła i Damian poszedł własną drogą. Miał swój duży udział w kursie BDT – odpowiedzialny był, m. in. za obsługę wsparcia technicznego i równolegle ze mną odpowiadał na pytania przesyłane na adres [email protected]
Krzysiek, Michał, Marcin i Damian – dzięki wielkie za Wasze wsparcie! Bez Was nie byłoby dzisiejszej premiery. Macie swój duży udział w tym projekcie. Zobaczymy, jak nam się ta “budżetowa świnka” rozpędzi 🙂
A jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądały prace nad tym kursem od kulis, to poniższy materiał pokazuje wycinek tej rzeczywistości:
Wszystko w Waszych rękach.
Szczerze mówiąc jestem lekko rozdygotany. Nie wiem jak przyjmiecie ten produkt. Nie wiem czy spełni on Wasze oczekiwania. Nie wiem, czy nie skorzystacie tłumnie z 30-dniowej gwarancji satysfakcji, którą zaoferowałem. Nie wiem czy zarobię na pokrycie kosztów pracy chłopaków. Ale wychodzę po raz kolejny z mojej strefy komfortu, jestem tego wszystkiego ciekawy i po prostu próbuję być dobrej myśli 🙂
Włożyłem sporo serca w opracowanie tego kursu starając się utrzymać go na jak najbardziej przystępnym poziomie. Dla stałych Czytelników bloga informacje podawane w tym kursie mogą się wydawać miejscami banalne i oklepane, ale z założenia miał to być przewodnik dla osób, które… potrafią się przyznać, że są nieogarnięte finansowo. Nie ma się czego wstydzić. Każdy z nas kiedyś taki był. Szkoły i studia w zasadzie w ogóle nie przygotowują nas do poruszania się w obszarze finansów osobistych. Mam nadzieję przynajmniej częściowo wypełnić tę lukę.
Wszystko w Waszych rękach. Jeśli chcecie nauczyć się budżetowania, to będzie mi bardzo miło spotkać się z Wami po drugiej stronie kursu “ Budżet domowy w tydzień ”. W każdym razie ja serdecznie zapraszam 🙂
I jeszcze na koniec prośba także do tych osób, które nie potrzebują takiego kursu: rozejrzyjcie się proszę wśród swoich znajomych. Może komuś warto podesłać link do tego artykułu zanim właduje się w jakieś problemy finansowe? Będę Wam za to bardzo wdzięczny i myślę, że te osoby również.
Miłego dnia i czekam na to, co się za chwilę zacznie dziać 🙂
"Finansowy ninja" - podręcznik finansów osobistych.
Można już zamawiać moją książkę "Finansowy ninja" . To ponad 540 stron praktycznej wiedzy o oszczędzaniu, zarabianiu, optymalizacji podatkowej, negocjowaniu i inwestowaniu, które pomogą Ci zostać prawdziwym finansowym ninja i osiągnąć bezpieczeństwo finansowe.
Przewodnik po finansach osobistych, który każdy powinien przeczytać jeszcze w szkole.
Podobał Ci się ten artykuł?
Jeśli tak, to zarejestruj się aby otrzymywać powiadomienia o nowych artykułach o oszczędzaniu pieniędzy. Nie ujawnię nikomu Twojego adresu!
Gratuluje udanego produktu! 97 zł. to niewiele za kompleksową wiedzę na temat budżetu domowego. Ryzyk – fizyk z tymi trzydziestoma dniami zwrotu. Na szczęście chyba, Twój blog Michał 🙂 nie przyciąga zbyt dużo łowców wisienek, co skorzystają i porzucą (jak choćby tą biedną BGŻ Optimę 😉 ).
Ech… wykorzystać i porzucić, biedna BGŻ Optima 😉
A może jakieś zniżki studenckie?;]
Ciekawy pomysł, ale nie będzie żadnych zniżek. Nie chodzi mi o rozdawanie tego produktu za darmo.
Jeżeli dla kogoś cena 97 zł jest zbyt wysoka (co doskonale rozumiem), to zachęcam do samodzielnej pracy nad budżetem według całej serii bezpłatnych artykułów z cyklu „Zaplanuj budżet domowy”. Da się osiągnąć dokładnie ten sam efekt – jakoszczedzacpieniadze. pl/zaplanuj-budzet-domowy.
97 pln to śmieszna wręcz kwota, pamiętam, jak sam zacząłem prowadzić budżet. To radykalnie zmieniło moje podejście do finansów i taką kwotę można oszczędzić w kilka dni.
Wątpię czy to jest tyle warte. Ale popyt zdecyduje.
Dla Ciebie – może nie jest. A dla kogoś innego – będzie 🙂
Jako stały czytelnik bloga jestem przekonany, że kurs jest wart kwoty sugerowanej przez Autora, gdyż nie raz dał się poznać (Michał) jako osoba dzieląca się swoim doświadczeniem i wiedzą i nie czerpiąca z tego tytułu profitów (w każdym razie nie bezpośrednio od zainteresowanych wysłuchaniem/przeczytaniem tego co chce przekazać, a styl przekazu ma w mojej subiektywnej ocenie – świetny). Gdy w końcu zdecydował się coś wydać ‚komercyjnie’ to poniósł koszty związane z zapewnieniem jakości tego produktu, więc to musi kosztować. Zakładam, że wiedza jaka jest w tym kursie jest o wiele więcej warta, a ustalona cena to raczej konieczność pokrycia kosztów jakie poniósł Michał dla produktu o dobrej jakości technicznej i estetycznej. Wartość merytoryczna – bezcenna (znaczy mam na myśli, że prawdopodobnie jej tu Michał nie wycenił). Gdybym się zdecydował nabyć ten kurs (czyli mój ciasny budżet dałby radę) – nie wahałbym się z tym wydatkiem.
Uśmiałam się oglądając filmik z tworzenia kursu. Gratuluję pomysłu i realizacji!
Gratulacje Michał! Kawał dobrej roboty 🙂 A cena jak za taką ilość materiałów jest wręcz oburzająco niska.
Dzięki wielkie Bartek,
Miło Cię tutaj widzieć 🙂
Skandalicznie tanio !! & # 8211; chciałoby się rzec 🙂
Chyba nie ilość, a jakość powinna decydować o cenie. A znając Autora (nie osobiście), powiedziałbym, że ta cena jest faktycznie „oburzająco niska”.
Nie przeczytałem całego, nie jestem zainteresowany, ale jedno zdanie.
„Ale wychodzę po raz kolejny z mojej strefy komfortu”
zapamiętam na zawsze. To bardzo ważne zobaczyć kogoś kto to aktualnie robi i jak to robi i jak się z tym czuje. Good job 🙂
Johnson kup, jesli po miesiacu stosowania tych zasad zaoszczedzisz 200zl to juz jestes ponad stowke na + 🙂
Takie rzeczy stosuje od 10 lat. Takie mam na myśli takie jak opisywane w blogu.
Świetna cena za świetny produkt – oszczędzenie stówy przy zastosowaniu metod to miesiąc roboty, potem czysty zysk (z oszczędzania!) 🙂
Michał, może jakiś program partnerski? Chętnie bym promował taki kurs 🙂
Dziękuję za ciekawą sugestię.
W pierwszym etapie udostępnienia kursu świadomie nie miałem tego w planach. Po ewentualnych poprawkach kursu i uzupełnieniu go o materiały dodatkowe, które mam w planach oraz po podniesieniu ceny do docelowego poziomu – jak najbardziej rozważam zaoferowanie współpracy w modelu afiliacyjnym 🙂
Będę dawał o tym publicznie znać 🙂
Gratuluję i trzymam kciuki!
Miałem pory szacunek do Twojej osoby i do tego co robisz. Ale teraz to już widzie tzw „realizacje zysków” co przekreśla już mój pogląd na to co robiłeś wcześniej. W miare jedzenie a apetyt rośnie…
Polak Polakowi wilkiem 😉 Trace szacunek, bo zarabiasz pieniądze, które ja mogłbym zarobic, ale mi sie nie chciało :p.
Zaginasz rzeczywistość więc odpowiem na Twoją zaczepkę (tak to niestety interpretuję).
Stare wpisy na blogu się nie zmieniły, ale Twój pogląd „na to co robiłem wcześniej” się zmienił. Argumentacji nie rozumiem.
A co do reszty – to Twoje odczucia. Z nimi nie dyskutuję. Tylko nie dokonuj niesprawiedliwej nadinterpretacji proszę.
Nie czepiałbym się może ale Twoje wscześniejsze posty miały troche inny charakter. Taki bardziej może “wczesno blogowy”, mniej tej właśnie komercji tam było. Był bardziej “misyjny”. Takie odniosłem wrażenie, wydaje mi się że nie tylko ja. Byłem Twoim fanem i wielu znajomym poleciłem Twój blog. Ale tu troche przekombinowałeś. Twoja często powtarzana “transparentność” gryzie się z obecnym bardzo mocnym nastawieniem na zysk. Ze względu na to coraz rzadziej zaglądam na Twoj blog. Trace zaufanie do tego że Twoje posty nie są “komercyjne” i tym samym obiektywne. Szkoda Michale.
Prosiłem Cię grzecznie żebyś nie dokonywał niesprawiedliwej nadinterpretacji, a Ty „wałkujesz” swoje, wylewasz żale i w kółko coś mi zarzucasz. Ja nie tworzę bloga „dla fanów”. Tworzę dla osób, które chcą z niego korzystać i wyciągać coś dla siebie posługując się swoją głową. A jeśli kogoś głowa zaczyna boleć z jakiegoś powodu? Nie mam na to lekarstwa niestety.
Skoro od czytania mojego bloga głowa boli, to trzeba wyeliminować przyczynę – przestać czytać. Naprawdę. Ja nikogo siłą tu nie trzymam.
Dla jasności: mi na szczęście niczego nie jest szkoda 🙂 Nawet jeśli coś nie wychodzi mi najlepiej, to staram się z tego wyciągać naukę. Ale szkoda absolutnie mi nie jest.
Munios, a Ty oczywiście kajaki wypożyczasz bezpłatnie?
A ja wręcz przeciwnie. Widzę ciąg dalszy działalności charytatywnej, z zyskami czerpanymi tylko od tych co płacą za popularność danego bloga lub z programów afiliacyjnych gdy Michał proponuje jakiś produkt z prośbą/sugestią, aby z jego linku przejść na stronę danego produktu (SPRAWDZONEGO wczesniej przez Michała i ocenionego jako godny polecenia!). Koszty kursu są dla mnie jasne (koszty wytworzenia, opakowania, nagrania poprawnego technicznie itd. – komuś Michał za to zapłacił – zresztą wymienił przecież te osoby).
Daj znać jak idzie po pierwszym dniu. Powodzenia !
Na chwilę obecną około 40 zamówień, ale widzę, że kolejne spływają z opóźnieniem, bo rozliczenie niektórych płatności się przeciąga.
Dzięki wielkie za kibicowanie 🙂
Ja zacznę już od teraz stosować budżet domowy w tydzień i nie kupie tej pozycji. Zaoszczędzę 97 zł a później jeszcze 100zł. Ja rozumiem że trzeba z czegoś żyć, ale aby taki kurs kosztował tyle pieniędzy. Teraz Michale przesadziłeś. Musze stwierdzić z przykrością że od jakiegoś czasu coraz więcej komercji na twoim blogu się unosi. To nie jest już to co kiedyś. Pozdr.
Tyle pieniędzy? Michał aby zebrać tą wiedzę musiał pewnie przerobić mnóstwo publikacji (co wiąże się zarówno z nakładem czasowym jak i finansowym). Następnie wyselekcjonował „najsmaczniejsze kąski”.
Oczywiście informacje zawarte w tym kursie można by było znaleźć samodzielnie, ale tu płaci się nie tylko za wiedzę, ale także za to, że dostajemy na tacy gotowe rozwiązania 🙂
Dobry produkt online może oszczędzić mnóstwo czasu i dać niezłe przyspieszenie (w przypadku wiedzy stricte biznesowej).
Gdybym chciał sam wszystko sprawdzać, testować itp. to pewnie zajęłoby mi to kilka miesięcy, a tak mam to w zasięgu kilku kliknięć za cenę dwóch pizz 🙂
Ja Cię absolutnie nie namawiam do zakupu. Tak jak piszesz – można sobie świetnie poradzić bez mojego kursu. Dla jasności – to jest produkt dla tych, którzy chcą, a nie tych, którzy nie chcą 🙂 Nie bardzo rozumiem, gdzie tu widzisz przesadę.
Doniu – a w czym Ci komercja przeszkadza w życiu? Czy pracujesz za darmo?
Tak czytam i czytam komentarze innych czytelników i nachodzi mnie myśl że Michale stworzyłeś sektę 🙂 Po drugie bardzo ciekawi mnie ile osób które tak bardzo zachwala cenę kursu kupi ten kurs. Oczywiście za chwile wyskoczy tuzin postów że kupią. Znając życie to można to porównać do sytuacji z młodych lat kiedy to cała klasa ucieka z lekcji. Na końcu się okazuje że połowa o dziwo miała uciec a nie uciekła. Nawiązując do tematu. Co niektórzy rzucają wielkie hasło że najlepiej za darmo ta książkę podarować. Otóż nie, Z własnego doświadczenie wiem że zdobycie wiedzy kosztuje czas i pieniądze, ale kurs za 97zł to jest bardzo wygórowana cena. Książki są o polowe tańsze a czas na ich napisanie również jest dużo dłuższy. Dużo osób wypisuje iż czas poświęcony na stworzenie takiego bloga oraz budżetu i to ile przy tym osób pracowało musi się zwrócić, ale ja zaznaczam że nigdy nie wiadomo czy nowy biznes, projekt zwróci nam się inwestując w niego pieniądze lub czas. Ty miedzy innym pisząc blog o oszczędności i zarabiałeś. Także wypisywanie przez niektóre osoby jak i przez ciebie iż to kosztowało dużo czasu i pieniędzy jest wyolbrzymianiem i zakrzywianiem rzeczywistości. Także możemy powiedzieć że nie robiłeś tego za darmo. Tak jak powiedziałem w pierwszym poście cena odstrasza. Czuje taki jakiś niesmak i strzyżenie owieczek które nawróciłeś na prawidłową drogę oszczędzania. Masz racje mi komercja przeszkadza w życiu ponieważ używam zawsze oryginalnych programów zamiast ściągać pirackie z sieci. Znajomi mówią że jestem czubek bo płace za to. I nawet jak płacę za czyjąś prace to też jestem ten beee. Michale cena odstrasza. Jest po prostu drogo. Stworzyłeś ten blog jako misja niesienia pomocy w oszczędzaniu. Zaskakuje mnie to że tak szybko chcesz się najeść duża łyżka. Sam napisałeś ze liczba czytelników rośnie a ty wyskoczyłeś z cena 97zł. Wystawiając niższa cenę więcej byś sprzedał egzemplarzy tym samym czytelnikom pomógł jak do tej pory. Owca cała i wilk syty. Przy cenie 49 zł nawet ja bym kupił, ale niestety jako typowa osoba która ma rozum i wie od małego że bogaty jest ten kto oszczędza a nie ten kto wydaje na pokaz lub na rzeczy których można samemu się nauczyć, nie kupie twojej pozycji. To jest moje zdanie jeśli komuś się ono nie podoba to niech mnie nawyzywa od tych roszczeniowych i tych wilków 🙂 pozdrawiam.
Cena kursu nie podlega dyskusji, czy pisałeś kiedyś do firmy Colgate, że ich pasty do mycia zębów są za drogie? Nie sądzę 🙂
Kurs, jak wszystko inne – jest dla tych, którzy go chcą i gotowi są zapłacić za niego jego cenę. Tutaj nie ma dyskusji. Tyle.
Ja osobiście nie kupię, bo moja dzielna postawa i tak pozwalają mi odkładać fajne sumy, a pewnie w kursie są informacje czysto o oszczędzaniu, nie o zarabianiu. Michał prowadzi blog o oszczędzaniu, pora abyś zrozumiał, że aby oszczędzać najpierw trzeba zdobyć i to właśnie tym kursem robi Michał – zdobywa, aby nie musiał oszczędzać i szczypać się o każdą złotówkę. Pora samemu coś zdobyć 🙂
Niemniej jednak założę się, że wiele osób dopiero zacznie oszczędzać jak w to swoje oszczędzanie porządnie zainwestuje. Bardziej szanujemy rzeczy, za które zapłaciliśmy, aniżeli takie które nam się trafiły za darmo.
Prawda 🙁 malo konkretnych tekstow ostatnio.
Tyle pieniędzy? Zastanów się co piszesz. To owoc pracy 5 osób, które włożyły w to masę wysiłku, w dodatku nie wiedząc czy projekt okaże się sukcesem.
Poza tym jeżeli wdrożysz te zasady w życie to odrobisz te 97pln w miesiąc lub dwa.
Nie mierz kolego wszystkich swoja miarą. Może wydajesz na byle bzdury to zaoszczędzisz w miesiąc lub dwa. Każdy projekt nie daje 100% pewności sukcesu i pewności zwrotu zainwestowanego czasu i pieniędzy. Eeehh co ja tam będę tłumaczył. Masz racje Michale strzyż ich ile się da bo widząc takie wpisy to grzechem by był tego nie robić. Pozdr.
Myślisz, że oszczędzanie polega tylko na rezygnowaniu z kupowania bzdur? W takim razie jeszcze wiele nauki przed Tobą. Zastanów się dlaczego głównymi klientami bandyckich parabanków są ludzie biedni…
Nie kupię. Dlaczego? Bo sam sobie zasabotowałeś ten zysk i kiedyś dawno pod wpływem lektury tego bloga zacząłem opracowywać domowy budżet. Miał swój okres prób i błędów. Teraz jest już w takiej fazie, że wszystko się spina, mogę planować wydatki na przyszłość, wypracowuję oszczędności, itd. Więc właśnie oszczędziłem kolejne 97 zł. Mam nadzieję, że choć moralny zysk Cię ucieszy. Ale trzymam kciuki za ten i inne Twoje projekty.
Kursem zainteresowany nie jestem, ale ze swojej strony proponowałbym dodanie obok Excela Wsparcia dla Calca z LibreOffice. Spisywanie wydatków lepiej chyba rozpocząć mając ich mniej. 😉
Przemek, szablony możesz wrzucić na OneDrive (OneDrive) i wtedy korzystać z nich za darmo. W ramach OneDrive dostępne są bezpłatne aplikacje Office Web Apps (w tym Excel Online) które pozwolą Ci edytować pliki XLS. Konto na OneDrive założysz bezpłatnie (i możesz przechowywać do 15 GB danych tam).
No w końcu 🙂 Trochę czekaliśmy 🙂
Też spytam o program partnerski, bo również chętnie w przyszłości promowałabym Twój produkt w ciemno!
Super! To czekamy 🙂
Świetna decyzja z produktem, bardzo ładna strona sprzedażowa. Cena atrakcyjna 🙂
Powodzenia w sprzedaży 😉
a ja mam pytanie z innej beczki. W jakim programie było robione logo? tzn ta świnka i wszystkie obrazki wykorzystane w tym artykule?
To praca Krzysztofa, który, z tego co wiem, posługuje się Adobe Ilustratorem. Ale nie wiem czy czegoś nie plączę.
Gosia – większość projektów Illustrator, a do przedstawienia grafik na wizualkach oczywiście Photoshop.
Michał jak zawsze kawał świetnej pracy. Twoja szczerość bije na kilometry. Twój profesjonalizm także.
Cena kursu rewelacyjna – dla osób, które mogą w ciągu 7 dni zdobyć lata Twoich doświadczeń w temacie budżetu to tym bardziej okazja nie do odrzucenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę, abyś pomógł tym kursem tylu osobom co założyło lokatę 🙂
Miło mi to czytać. Dziękuję Co do liczby osób – ja swoje założenia ustawiłem na dużo, dużo niższym poziomie. Będę całkiem zadowolony jeśli wynik po prostu przekroczy koszty produkcji. Każda kwota ponad nie to dodatkowy bonus 🙂 I tego się trzymam 🙂
Kurs musi być świetny skoro przygotowywał go Pan Michał z sercem i pasją, a także szczerze o nim opowiadał bez „sprzedażowej gadki”. Co do osób które narzekają na cenę szkolenia czy cokolwiek innego to proponuję naciśnięcie „x” w prawym górnym rogu, to możecie zrobić za darmo i uczynić coś dobrego dla społeczeństwa.
Michale świetna robota, widać sporo pracy, którą włożyłeś w przygotowanie tego materiału. Ale niestety obawiam się, że cena, choć promocyjna, to i tak dość wysoka. Dla sporej części twoich czytelników to może być 1/15, 1/20 miesięcznych dochodów. A jeśli mają wybierać między kupieniem jedzenia czy opłaceniem rachunków a zakupieniem twojego kursu, to raczej wybiorą to pierwsze.
Jeśli chcesz trafić do grupy tych lepiej zarabiających, których stać na taki wydatek, to też nie wiem, czy to dobra strategia. Bo on uważają, że dobrze zarabiają i nic nie muszą planować. Są co prawda finansowymi golasami, ale wydaje im się, że są bogaci. Nie będą chcieli się przyznać, że nie panują nad finansami i potrzebują pomocy.
Twój blog czytali ludzie, którzy potrzebowali pomocy i mogli ją otrzymać, za darmo, bez potrzeby płacenia za wiedzę. Podejrzewam, że nasycenie twojego bloga komercją i wypromowanie swoich zarobków za lokacie bezkarnej w połączeniu z ceną tego kursu to był mały strzał w kolano. To tylko moje zdanie, ale podejrzewam, że sporo twoich czytelników niestety będzie rozczarowanych.
A ta siódemka w cenie to całkiem sprytny zabieg. 🙂 Widzę, że lekcje ze sprzedaży w Internecie i magii liczb odrobione.
Trzymam kciuki za Twój kurs i życzę Ci, żeby sprzedawał się jak świeże bułeczki. Podejrzewam jednak, że będzie trochę inaczej. A musisz wiedzieć, że zaufanie swoich czytelników budowałeś długimi miesiącami. Szkoda by było zniszczyć te relacje w kilka dni.
Dziękuję za komentarz. To co piszesz odzwierciedla w jakiś sposób również moje dylematy i przemyślenia na temat ceny tego kursu.
Ja jednak nie mam ambicji robić produktów za 10 zł – także dlatego, że statystyki mówią, że produktów w niskiej cenie po prostu się nie szanuje. Kurs kosztuje tyle, by kupiły go tylko te osoby, którym naprawdę zależy na przejściu szkolenia. Nie Ci, którzy wymienią na niego dwa piwa. To po pierwsze.
Po drugie – odnosząc się do tego co piszesz – blog nadal tu jest, nadal jest dostępny bezpłatnie, nadal są na nim i będą ciekawe i wartościowe materiały. Jeżeli statystycznie mam powiedzmy 1% osób, które będą niezadowolone, że próbuję na czymś zarobić, to ze względu na dużą liczbę osób czytających mojego bloga (w tym miesiącu będzie to już 150 000 osób) – dużo też będzie tych niezadowolonych (1500). Ale z mojej perspektywy to jest nadal zdecydowana mniejszość a nie jest moją ambicją zadowolenie wszystkich. Zawsze znajdą się niezadowoleni i po prostu się z tym godzę.
Ja swoje różne dylematy czy przemyślenia mam, ale jak na razie nic nie potwierdza tego żeby „sporo czytelników miało być rozczarowanych”. A słyszałem już tego typu opinie ileś razy w różnych okresach.
Wbrew złowieszczym prognozom liczba Czytelników bloga stale rośnie, co bardzo mnie cieszy i stanowi dla mnie najlepszy i najbardziej wymierny dowód, że chyba poruszam się w dobrym kierunku 😉
Pierwsza sprawa – gratuluję publikacji kursu! Wiem ile czasu i pracy wymaga taki projekt, bo sam kiedyś miałem nagrywać cykl lekcji wideo, jednak właśnie przez wymaganą przez takie cudo ilość czasu musiałem odmówić.
Druga sprawa – chciałem się trochę ustosunkować do Twojej wypowiedzi na temat głosu „malkontentów”. Blog śledzę już dosyć długo i pamiętam czasy, kiedy (chyba) każdy artykuł wnosił do zasadniczego tematu bloga wiele przydatnych i merytorycznych informacji. Po Twoim porzuceniu etatu i znacznej aktywizacji w mediach, na blog ściągnęły tysiące nowych czytelników, którzy jednak nie pamiętają jak był prowadzony wcześniej (chyba, że tylko ja nie czytam archiwum nowo poznanych blogów od deski do deski).
To sytuacja trochę jak z MTV. Również pamiętam (dinozaur ze mnie) czasy, kiedy można tam było posłuchać muzyki. Teraz wygląda to zgoła inaczej i pewnie te wszystkie Warsaw-Shore-o-podobne programy skupiają więcej telewidzów niż stara ramówka. Akcjonariusze się cieszą, ale czy w tzw. międzyczasie nie „zgubiło się” coś ważnego? Teraz już będziesz nam serwował kolejne publikacje w stylu kolorowej prasy typu „101 sposobów na oszczędzanie/placek truskawkowy” czy „Budżet domowy/płaski brzuch w tydzień”?
Podsumowując umknęła mi wartość dodana, którą kiedyś posiadały Twoje wpisy. Nawet EI według mnie bardziej ciągnie Zbyszek, który opisuje instrumenty, a nie tylko sponsorów (szacun Zbyszek!).
*Oczywiście wszystko powyższe jest moją osobistą opinią i nie zakładam, że ktokolwiek się z nią zgodzi 😛
Dlaczego zaoferowanie płatnego produktu ma zniszczyć relacje z czytelnikami?
Nie ma obowiązku kupowania kursu, każdy sam zadecyduje czy warto, czy nie.
Nie mówiąc o tym, że cena jest wyjątkowo niska i z pewnością przyniesie wymierne korzyści każdemu użytkownikowi, który będzie na tyle mądry, żeby tych rad posłuchać i wdrożyć je w życie.
Marek – błagam. Dla pewnej części czytelników być może tak. Ale mimo wszystko skądś mają pieniądze na opłacenie internetu. Bardzo często również kablówki/satelity. Skądś mają komputer.
Znam wiele domów, gdzie „bieda piszczy”. Ale tak piszczy, że każdy ma smartfona, na ścianie wisi plazma, dzieciaki biegają z tabletami, a na satelicie jest wykupiony prawie maksymalny pakiet.
Na pewno jest wiele osób, którym jest naprawdę ciężko. Ale to dla nich Michał daje kupę wiedzy ZA-DAR-MO na blogu. Wydaje mi się, że Michałowi nie zależy na osobach, które przez publikację takich kursów „stracą do niego zaufanie”, bo to (długo szukałem odpowiednich słów) maluczcy, zawistni ludzie, którzy tylko potrafią narzekać i własną pracą zapewne nigdy, do niczego nie dojdą.
Pozdrawiam trzeźwo patrzących na świat i nie liczących na to, że manna sama (i za darmo) spadnie im z nieba.
„Wszystko powinno być za darmo…książki, teatr i płyty” (youtube/watch? v=WhGThSNQb7k) – oto co mi się niestety nasuwa po lekturze – na szczęście tylko części – postów. Nie piszę teraz do Michała, bo on świetnie wie, ile pracy i czasu trzeba włożyć w taki kurs. Piszę to do tych, którzy tego nie wiedzą, co jednak nie przeszkadza im wtrącić swoich uwag odnośnie ceny produktu. Ludkowie – macie przed oczami rzetelny i przydatny blog, prowadzony przez bardzo zaangażowanego człowieka, praktyka z dużym doświadczeniem. Na blogu Michała bez trudu znajdziecie masę przydatnych informacji, które mogą ułatwić Wam finansowe życie, które są za friko. Nie musicie przecież kupować kursu, jeśli cena Wam nie odpowiada. Po co silić się na posta w tej sprawie? Kurs ma gwarancję satysfakcji, czyli ryzyko kupienia „kota w worku” (i tak minimalnego, biorąc pod uwagę dotychczasową pracę Michała) jest zerowe. Biorę w ciemno, i także chętnie proponowałbym kurs Michała w ramach programu partnerskiego.
Heh.. No właśnie pokutuje przekonanie ludzi, że im się należy. A właśnie prawda jest gorzka i bardzo smutna / dla nich 😉 Czytam blog od wielu miesięcy i widzę jak wiele czasu i pracy Michał poświęcił na tą stronę. Za tą pracę należą się wyrazy szacunku, szczególnie, że cała wiedza jest dostępna za darmo. Każdy podejmuje decyzję czy chce płacić za skondensowaną wiedzę czy nie.
Michał, jeśli w przyszłości zdecydujesz się na program partnerski to ja również jestem chętny. Promowanie takich materiałów to będzie przyjemność 🙂
„System kopertowy”. Brzmi to bardzo, bardzo podejrzanie. If you know what I mean… :)
A tak serio, to gratuluję produktu. I tak z ciekawości się spytam: ile czasu minęło od rozpoczęcia prac do dzisiaj?
PS kliknąłem na link do strony BDT, a tam taki nieprofesjonalny zonk, że polskie znaki diakrytyczne zastąpione są przez kwadarciki.
Jest pierwszy produkt komercyjny i od razu zaczyna się krytyka. To takie piękne – Polskie 🙂 Najlepiej to wszystko mieć za darmo…
Michale, świetny pomysł i gratuluje realizacji.
Prawda jest taka, że każdą informację można dzisiaj znaleźć w Internecie za darmo. Takie produkty to cenna wiedza ładnie zapakowana i skondensowana w jednym miejscu.
Dla osób które nie chcą tracić czasu, a są zainteresowane tematem, produkt jest na pewno rewelacyjny.
Jak człowiek za coś zapłaci, to ma to dla niego jakąś wartość. Później to poszanuje i wprowadzi w życie. Gdyby Michał rozdał go za darmo, to mało osób by to doceniło i uznało za wartościowe.
Jest wyraźnie napisane, dla kogo jest, a dla kogo nie i mimo to zawsze znajdą się krytykanci…
Nie ma się czym przejmować. Zrobiłeś Michale kawał dobrej roboty na tym blogu. Pomogłeś wielu osobom. Najwyższy czas dobrze na tym zarabiać.
Ojej jakie to nudne wmawianie wszystkim że tylko w Polsce są ludzie którym się wszystko nie podoba i krytykują - jasne takie to Polskie. Za granicą nie ma hejterów i malkontentów bo to są wrodzone cechy Polaków…
Rozumiem że ty nie narzekasz bo nie jesteś „Polski”?? I Ci wszyscy ludzie którzy zostawili pozytywny wpis pod tym wpisem tez nie są „Polscy” ??
Są Polakami, ale nie są Polactwem.
Zdarzalo mi sie krytykowac rozne decyzje i wydarzenia na blogu, ale musze teraz przyznac, ze cena mnie zaskoczyla. To bardzo niska cena.
Sama nie skorzystam, bo mi nie jest potrzebne, ale kupie w prezencie i to nawet nie dla osob, ktore bardzo tego potrzebuja, ale moze im sie przydadza pewne elementy. Butelka wina i czekoladki tyle kosztuja, nawet na kwiaty juz nie starczy, wiec moze mniej elegancko, ale raczej nikt sie nie obrazi, jesli na kolacje przyjde do dobrych znajomych z takim kursem.
Ten blog, a wlasciwie komentarze pod nim + to jak sie ludzie zabijaja za mozliwosc dostania za darmo ksiazki + to jak zareagowali na informacje o lokacie, ktora byla powszechnie znana i wyskakiwala po pierwszej lepszej frazie o lokatach wpisanej w google, pokazuje, ze ludzie powinni masowo kupowac ten kurs i przerabiac go po 100 razy, bo ich wiedza finansowa jest zerowa. Moze nie jest to mile zdanie o czytelniakch, ale niech nikt nie odbiera tego personalnie. Nikt nas, jako spoleczenstwa, nie uczyl niczego o finansach , wiec w koncu uczmy sie sami.
Cena kursu i sam kurs jest, moim zdaniem, krokiem w jak najlepszym kierunku.
Recenzje kursu napisze, jak juz go obejrze. Sobie też jednak kupie, chociazby po to, zeby moc sie uczciwie wypowiedziec.
Ech ludzie… Jak Wy lubicie krytykować wszystkich, którzy nie robią wszystkiego za darmo. A tutaj niestety Michał sam powiedział w swoim ostatnim podcaście: kurs jest skrótem dla tych, którym się nie chce czytać całego bloga. Drogą na skróty. Cała wiedza jest na tym blogu. Ale jak komuś się nie chce tego czytać to może kupić pracę Michała w wersji skompilowanej. Jak dla mnie – wygląda na świetny produkt i co prawda sam go nie kupię (bo budżet prowadzę już kilkanadziesiąt miesięcy) to wierzę, że jak wszystko co Michał robi jest to dopracowane.
A jak ktoś uważa, że może zrobić to samo lepiej/taniej/za darmo etc to proszę bardzo – Internet wciąż ma parę atrakcyjnych „działek” do zagospodarowania, w dodatku dostępnych w relatywnie niskiej cenie jaką jest domena + hosting. Rónież w zakresie finansów pole do popisu jest szerokie. Jak sądzę to Michał nie będzie miał nic przeciwko konkurencji 🙂
Swoją drogą: Michał, gratuluję uruchomienia produktu 🙂 Jak czytamkomentarze to już masz 40 klientów, więc jest to sukces – kolejnych 40 Polaków nie będzie miało wymówki, by nie ogarnąć budżetu 🙂 Myślę, że właśnie taka praca u podstaw ma niebanalny wpływ na naszą gospodarkę jako całość! Keep goin’ 🙂
Gratuluję ukończenia kursu! Wiem ile pracy i wysiłku kosztuje utworzenie krótkiego filmu, a co dopiero takiego kursu…
Widzę Michale, że sukcesywnie rozszerzasz działalność. Tak trzymać, gratuluję kursu. Ja osobiście nie skorzystam bo budżet domowy to dla mnie podstawa funkcjonowania od kilku lat ale będę polecał każdemu trochę mniej ogarniętemu 😉
Była taki kawał kiedyś, że facetowi co rusz gasł samochód. Pojechał więc do mechanika, a ten wziął śrubokręt, przekręcił śrubkę o pół obrotu i auto już nie gasło. „To będzie 100 zł” rzecze mechanik. „Aż stówę?! Pan tylko przekręcił jedną śrubkę!” oburza się klient. „Tak, ale wiedziałem którą…”
Tak mi się skojarzyło po przeczytaniu komentarzy 🙂
Wiedza, szczególnie ta praktyczna jest droga. Zawsze była, i pewnie zawsze będzie.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że te komentarze o komercjalizacji, że to nie to co kiedyś, i inne w ten deseń wypisują ludzie, którzy by pewnie i tak nigdy tego kursu nie kupili.
Panie i panowie – autor daje wam wybór – albo przekopiecie bloga i sami nauczycie się robić budżet, albo kupicie gotowy produkt w którym ktoś was nauczy. Jak 97 zł to dużo, to kopcie! A swój prywatny ból dupy, ze ktoś ośmiela się zarabiać pieniądze zostawcie dla siebie 🙂
Napiszę krótko, przeraża mnie roszczeniowa postawa części naszego społeczeństwa.
Wiedziałam, że dzisiaj czeka mnie dobry dzień ;)) ostatnio często rozmawialiśmy o naszym budżecie, a raczej konieczności jego prowadzenia i proszę! Z nieba mi spadłeś z tym kursem, już nie mogę się doczekać aż ogarniemy ten nasz finansowy bałagan. Życzę wszystkim bardzo udanego dnia ;))
Oburzenie jakbyś Michale wprowadził opłatę za możliwość czytania bloga 🙂
W pierwszej chwili pomyślałem, że 197 zł to dużo pieniędzy jak na „kurs” chwila ta trwała może z 2 / 3 sekundy. Potem zaczęły docierać do mnie racjonalne myśli. Przecież jeżeli ktoś daje mi wiedzę i motywację do tego by uporządkować swoje wydatki i zaoszczędzić tym samym paredziesiat/set złotych miesięcznie to chyba się opłaca.
Jeśli coś ma kosztować 20 000 zł i dzięki temu można zaoszczędzić 65 000 zł to jesteśmy 45 000 zł do przodu mimo, że zapłaciliśmy 20 000 zł.
No ale jak wydam 10 tys. i zaoszczędzę 55 tyś. to co? Po co naskakiwać na ludzi, którzy stwierdzają, że wg. nich cena jest zbyt wysoka?
W komentarzach pojawia się dużo skrajności. Michał pisze, że nie chce robić kursów „za 10 zł”. Zgadzam się, ale między 10 zł a 200 jest jeszcze sporo pośrednich możliwych cen. Ja na przykład spodziewałem się, że cena za kurs wyniesie około 100 zł (wiem, mogę kupić teraz za tyle, ale teraz mówię o docelowej cenie kursu, a nie chwilowej promocji). Czy mam taką strasznie roszczeniową postawę według Was?
W mojej ocenie wszystko zależy od tego do kogo kurs jest kierowany. Michał powinien sobie odpowiedzieć na pytanie (pewnie to już zrobił): Kto jest grupą docelową tego produktu? Wiadomo, że jeśli grupą docelową są studenci zaoczni pracujący od rana do wieczora za płacę minimalną, a w co drugi weekend zbierający się na zjazdach na uczelni to cena, a także kształt kursu będą inne niż w przypadku jeżeli grupa docelową bedą osoby z klasy średniej pracujące w godz. 8-16 przez 5 dni/tydz. z pensją netto 3000-4000 zł/m-c/os. w domu. Ja wiem, że najlepiej dla Michała byłoby, aby kurs kupił każdy, kto chce się nauczyć budżetowania, ale jednak nie wszyscy go kupią.
Michale, polecam ci taką książkę, którą kiedyś czytałem: „Siła nawyku” Charlesa Duhigga. Jest tam wątek o tym jak P&G próbował sprzedawać środek do usuwania brzydkich zapachów i nie szło im to, bo ludzie, w których domach cuchnęło tak do tego przywykli, że nie przeszkadzało im to. Jeżeli ktoś przywyknął do tego, że nie robi budżetu, a jego finanse osobiste są w rozsypce, to może nie chcieć tego zmieniać. Taki nawyk. Pamiętam, że P&G poradzilo sobie z tym problemem po prostu inaczej pozycjonując swoj produkt. Potem dopiero zaczęli edukować klientów na temat pozbywania się brzydkich zapachów za pomocą tego produktu.
To kilka takich luźnych myśli, które może pozwolą Michałowi coś mądrego wykombinować :).
Nie wiem czemu uważanie, że coś jest za drogie jest uznawane za postawę roszczeniową ;). Abstrahując od tego, co ja o tym myślę :).
Olga zgadzam się z tobą. Powiem więcej. Prości ludzie lubią powtarzać te same frazesy. Miedzy innymi: „najlepiej za darmo byś chciał. Typowy polaczek. Bo to polska właśnie. Tylko Polacy narzekają. Kierowcy w BMW to prostaki którzy nie potrafią jeździć i na pewno jeszcze w dresach ” 🙂 i najlepsze na koniec: bogaty musi oddać lub podzielić sie z biednymi lewusami którym się nie chce robić bo bogaty ma a lewus nie ma. 🙂 a Lewus jak będzie miał to i tak straci bo to lewus a bogaty zarobi 🙂 Dosłownie kabaret. Pzdr Olga.
Chciałbym się dowiedzieć ile tak mniej więcej będzie trwało wstrzymanie sprzedaży kursu ?
To jest naprawdę niezwykle interesujące, że niektórzy z czytelników bloga na temat oszczędzania, zarabiania i zwiększania swoich przychodów mają pretensję do jego autora o …. zarabianie pieniędzy 🙂
Uczę angielskiego. Skończyłam anglistykę, pracuję od wielu lat, mam dużo doświadczenia. Jakoś nikt jeszcze nie miał do mnie pretensji, że biorę pieniądze za to, że umiem coś, czego ktoś inny nie umie, i musi mi za to płacić jeśli chce nowa wiedzę pozyskać (odbywając lekcje, konwersacje, zlecając mi tłumaczenia). Jak marudzi, że drogo – może szukać gdzie indziej, albo skorzystać z darmowych kursów na YouTube. Nie ma przymusu. Szacun, Michał, że nie usunąłeś darmowych wpisów na temat prowadzenia budżetu. Pewnie niejedna osoba miałaby taką pokusę – wypuściłam coś, co można kupić, dość z darmochą!
Ale z drugiej strony rozumiem tych marudzących, że cena za wysoka. Bo – pewnie tak jak ja – chętnie zobaczyliby, co jest w środku. Fajnie czyta się Twoje artykuły, Michał. Chętnie zerknęłabym „do środka” kursu.
Co do ceny – masz 100% racji. Rober Cialdini, psycholog społeczny i autor „Wywierania wpływu na ludzi” pisze, że mamy zakodowany paradygmat „wysoka cena=wysoka jakość.” Do tego strategia ograniczonej czasowej dostępności dóbr – w Twoim wypadku ograniczony dostep do kursu (dwa dni) oraz czasowo ograniczona promocyjna cena – wyszystko to tylko potwierdza, że znasz taktyki stosowane przez sprzedawców. Tylko uczyć się od Ciebie! I mówię to zupełnie poważnie, bez sarkazmu czy ironii – naprawdę podziwiam!
Bloga czytam od kilku miesięcy. Moje budżetowanie przeżywa wzloty i upadki, ale za każdym razem kiedy tu zaglądam zyskuję wiatr w skrzydła.
Ela, ale przecież kurs ma gwarancję zwrotu pieniędzy.
Możesz nie tylko zerknąć do środka, ale nawet przejść cały kurs i jeśli Ci się nie spodoba – możesz uzyskać zwrot całej kwoty.
Dość z darmochą?! To, że blog jest dostepny za darmo nie oznacza, ze Michal na nim nie zarabia, prawda? Zarabia dzieki czytelnikom, ktorzy czytaja bloga wlasnie ze wzgledu na udostepniane tu tresci.
A co do Twojej wypowiedzi o tym, ze jak sie cena nie podoba to nie a przymusu to mozna tylko rece zalamac. Dyskutujemy tu (chyba od tego sa komentarze?) czy cena jest odpowiednia. Twoja cena za lekcje tez musi byc „rynkowa” bo inaczej nie mialabys zadnych klientow.
Ja nie kupię twojego kursu, gdyż sam do tego doszedłem ucząc się na swoich błędach co zajęło mi 2 lata.
Szkoda tylko, że 2 lata temu nie było takiego kursu, nawet nie potrafię sobie wyobrazić ile bym zaoszczędził do tej pory i jak dawno temu wyszedł z długów.
Zawsze znajda się ludzie, którzy lubią narzekać, dodadzą do wszystkiego jakąś teorie, dla wszystkich narzekaczy mała uwaga, proszę przeczytajcie dokładnie wpis Michała o kursie dla kogo jest on przeznaczony, przeczytajcie też o gwarancji zwrotu kasy.
Wszystko ma jakaś cenę, mniejszą lub większą i nikt nikogo do niczego nie zmusza.
Jak już rozważyłam wszystkie za i przeciw dotyczące zakupienia kursu, to nie mam możliwości. Ale poczekam cierpliwie 🙂
wszedłem na twoją stronę po tym całym szumu medialnym, który spowodowany był ilością zwerbowanych ludzi na lokatę Comperii. Niezły wynik i szacun za to.
Nie znam się na stronie i wchodzę chyba na nią jakiś trzeci i czwarty raz od ok. tygodnia, więc nie odbierz moich słów zbyt ostro.
Sprzedałeś się – tak, to stwierdzenie pada często. Reklama już nie wystarcza i czas zacząc z zarabianiem na dodatkowych produktach, które rzekomo są/ były dostępne na stronie za darmo. Rozumiem, że zysk jest istotny i na pewno wiesz co robisz, bo w końcu jesteś dumnym i znanym w blogosferze blogerem. Nawet w telewizji byłeś no i ogólnie wszystko cacy. Tak jak mówiłem, nie znam do końca idei bloga, ale czytając tylko parę komentarzy mogę spokojnie stwierdzic, że idziesz nie-w-tym-kierunku. Związek z drugą stroną, kiedy dotychczas wszystko dostaje się na tacy, a potem ta druga strona rząda za to jakiegoś wynagrodzenia, jest niefajny. Myślę, że rozumiesz sytuację. Wchodzimy w dwie strefy – ogólnodostępna oraz dla uprzywilejowanych.
Ja na szczęście nie potrzebuję żadnych produktów pomagających reperowac budżet domowy i na żadnych przekrętach podatkowych nie lecę, mimo że jestem po prawie. Po tym całym shitstormie, który musi po tobie przejśc, nadal życzę powodzenia ze stroną i wszystkiego dobrego.
Wszedłeś jak piszesz po „szumu” 😉 medialnym, przeczytałeś kilka komentarzy, nie znasz idei bloga, ale Twoja wiedza jest na tyle mocna, żeby wydać opinie: „Sprzedałeś się”.
Jak możesz stwierdzić w jakim kierunku zamierza iść autor, skoro go nie znasz?
Michał włożył masę pracy, pieniędzy… oferuje produkt za cenę którą uważa za odpowiednią. Uczciwie mówi dla kogo jest ten kurs, a kto wręcz nie powinien go kupować. W razie niezadowolenia oddaje kasę. Zupełnie nie rozumiem krytyki.
„Michał włożył masę pracy, pieniędzy” & # 8211; nie dolaczam sie ani do entuzjastow, ani krytykow strategii Michala i ceny kursu.
Twoje zdanie powinno brzmiec: „Michal zainwestowal mase pieniedzy i czasu”.
Z ciekawoscia czytam, podgladam, ucze sie. A najbardziej ciekawi mnie stopa zwrotu z tej inwestycji? Michal policzysz to na moment sprawozdania wplywow i wydatkow w pierwszym i kolejnych miesiacach, w ktorych zanotujesz przychod. Mysle ze to moze odbiec od tematyki bloga, ale przyniesie interesujaca wiedze na temat cyklu zycia produktu.
Dzięki za komentarz. Tak – myślę, że podsumuję to całą tematykę przygotowania tego typu produktu, kosztów oraz zysków w jakimś zbiorczym artykule. Jeszcze nie wiem kiedy, ale na pewno tego typu podsumowanie doświadczeń może być przydatne.
Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że wszystkie „twarde” koszty (poniesione wydatki, ale bez uwzględniania mojego zaangażowania czasowego) zostały już pokryte przychodami, co było absolutnym planem minimum.
Rozumiem, ze jako prawnik pracujesz za darmo? Ja tez jestem prawnikiem i pobieram wynagrodzenie za swoje uslugi. Czesto pierwsza porada za darmo, ale jesli klient potrzebuje dalszej pomocy, to musi za nia zaplacic. Dlaczego? Poniewaz 1. ponosze odpowiedzialnosc profesjonalna za udzielona porade; 2. czasem musze przygotowac sie udziele odpowiedzi ze wzgledu na skomplikowany stan sprawy; 3. moja kancelaria nie funkcjonuje na zasadzie charytatywnej i 4. tez chce miec wyplacana pensje. Poza tym, moi klienci tez nie pracuja za darmo i robiac zakupy w sklepie placa za nie bez targowania sie. Wiedza to tez towar.
Nie trzeba byc po prawie, by robic przekrety podatkowe. Takze nie kazdy prawnik specjalizuje sie w podatkach, wiec Twoje rozumowanie jest bledne.
Nie rozumiem dlaczego Michal chcac zarobic na swojej wiedzy, tak jak robia to prawnicy i inni specjalisci, „sprzedal sie”? Proponuje bys udzielal porad prawnych za darmo by uniknac „sprzedania sie” i „komercjalizacji”, ktora jest wspomniana w niektorych postach.
Gratulacje dla Michala, ze potrafi zmonetyzowac swoja wiedze i ma cel w zyciu.
W pełni podzielam zdanie Szanownej Koleżanki 🙂
Sam pomysł kursu dobry, cena też wcale nie jest wygórowana i pewnie rozważyłbym zakup, gdyby nie…
Ale ja spojrzę na to z innej strony.
Kiedy widzę teksty w stylu: „Tylko przez dwa dni sprzedaję za 97, chociaż jest warte więcej i następnym razem (o ile będzie następny raz) będzie co najmniej 197” to śmierdzi mi tanimi trickami sprzedaży rodem z blogów o rozwoju osobistym i bardzo zniechęca, zmniejsza wiarygodność. Po prostu brzmi tandetnie 🙂
I sprzedam Wam sekret sukcesu, nie za 297 zł, nie za 129 zł, A ZA NIEWIARYGODNIE NISKĄ KWOTĘ 34 zł.
WYŁĄCZ FEJSBUKA, SIADAJ DO NAUKI, CZY PRACY.
Wpłaty na moje konto…
Ale nie, nie przestanę przez to czytać interesujących mnie wpisów na blogu ;), to tylko moja opinia i „porada” na przyszłość.
Osobiście mam duży szacunek do Michała, jeżeli chodzi o jego publikacje i działalność. Co prawda kursu nie kupię, ale nie dlatego, że jest za drogi, tylko dlatego, że budżet domowy mam już funkcjonujący. Natomiast dla wszystkich krytyków ceny mam jedno pytanie – czy próbowaliście zrobić porównywalny projekt i oszacować cenę produktu końcowego? Sądząc po tonie większości wypowiedzi krytycznych oraz ich zawartości – niekoniecznie.
Co do zasadności tworzenia takiego kursu – na co dzień mam do czynienia z wieloma inteligentnymi ludźmi. Ale niestety spora grupa to finansowi analfabeci. Nie są w stanie skonstruować budżetu, nie są również w stanie (i to uważam za najgorsze) zidentyfikować swoich problemów z pieniędzmi. I tak sobie myślę, że jeśli tylko wystarczy im odwagi, żeby do tego się przyznać i sięgnąć po ten kurs to będzie to spora grupa klientów. Tyle tylko że musi im starczyć odwagi, żeby spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie prosto w oczy, że taka wiedza jest im potrzebna…
„Natomiast dla wszystkich krytyków ceny mam jedno pytanie – czy próbowaliście zrobić porównywalny projekt i oszacować cenę produktu końcowego?”
A czy przed narzekaniem na cenę np. pomidorów próbowałeś je sam sadzić i oszacować cenę?
Michał sam pytał w ankiecie jaka wg nas będzie cena kursu. Prawdopodobnie zrobił to by oszacować, jaką cenę ustalić. Nie widzę więc nic złego w tym, że ludzie wyrażają opinię o cenie tu w komentarzach.
Kurs zapewne dopracowany na ostatni guzik. I na pewno warty swojej ceny. Szkoda, że na obecną chwilę nie stać mnie na zakup. Życzę powodzenia w przedsięwzięciu. Pozdrawiam serdecznie.
Michał pytał swoich czytelników ile powinien kosztować kurs? Napisałam, 297 zł. A dał 97 zł. Dlaczego dałam taką cenę? Bo kupowałam wcześniej inne kursy i wiem jak się cenili. Za byle jaką wiedzę. Żadnego porównania. Tamci to łachudry. Nikt nie musi kupować na siłę. Uważam że Michał bardzo uczciwie podszedł do sprzedaży, absolutnie nikomu niczego nie wciska. W końcu tyle pracy wkłada w blog że, aż się prosi aby tą olbrzymią wiedzę przerobić na kasę , satysfakcję ze stworzonego produktu oraz pomoc tym dla których to niezbędne.
Tyle wartościowej i rzetelnej treści na blogu , jeszcze mało darmochy, bo kurs płatny?
A ile dał zarobić nam promując BZWBK i BŻGOptima? Ciągle szuka ciekawych ofert i podsyła dla naszego i jego pożytku. To źle?
Nic tak nie budzi emocji jak czyjeś zarobki 🙂
Jak oszczędzać pieniądze?
Marcin Iwuć w książce „Jak zadbać o własne finanse?” bardzo dokładnie opisuje zasady tworzenia budżetu domowego, poza tym porusza wiele innych aspektów finansów osobistych jak: kredyty, oszczędzanie, planowanie i inwestycje. Cena około 25 zł.
I tak się oszczędza pieniądze!
PS Podcast nr 26 😉
dzisiaj kupiłem ebooka za 14.95.
Na cdp właśnie widzę, że ebook jest za niecałe 15 zł.
Świetna robota Michał! W chwili wydania tego kursu pozwalasz również zaoszczędzić nasz czas, nie tylko pieniądze 🙂 Kupowanie Twojego kursu to dobra inwestycja zapewne wysokooprocentowana 🙂
Michale, czytam Cię od paru dni, jeszcze nie przekopałam się przez wszystko, a już mi pilno do Twojego kursu. On oczywiście jest też na Macki?
Tak – jest też na Maca o ile masz na nim Excela 🙂
Śmiać mi się chce z tej całej „krytyki”.
Kupno kursu jest całkowicie dobrowolne, nie ma żadnego nacisku, ani przymusu.
Cała zgromadzona w nim wiedza jest nadal dostępna za darmo .
Ludzie Wam po prostu nie da się dogodzić i dlatego właśnie nie należy się takimi głosami przejmować i robić swoje 🙂
Panie i Panowie tak się właśnie robi kasiorkę. Bierzcie przykład z Michała przychód pasywny da się jak widać. Powodzenia Michał dobra robota. Szacun.
Ale jaki tam znowu przychód pasywny… w którym miejscu on jest pasywny? Na razie widać, że to jest full time job i to trudny. Ale Michał jest bardzo pracowitym gościem i wie dokąd zmierza, a to zawsze przynosi coś dobrego! Pozdrawiam.
Chciałabym zapytać o pewną kwestię, otóż jak się ma twój kurs do książki M. Iwucia „Jak zadbać o własne finanse” ? Wiem, że recenzowałeś tą książkę i masz pozytywne zdanie na jej temat. Czy da się porównać te dwa narzędzia (twój kurs i książkę)? Kto powinien zainwestować w książkę a kto w kurs?. A może dla pełnego efektu zainwestować w dwa produkty? Pytam , ponieważ bardzo mnie interesuje twoja opinia.
chyba najprościej porównać zawartość książki:
z zamieszczonym tu opisem kursu.
Marcin porusza dużo więcej zagadnień, budżetowi domowemu poświęca niecałe 20 stron swojej książki, natomiast kurs w całości jest poświęcony temu zagadnieniu i jak rozumiem żadnemu innemu.
Opowiem wam dowcip.
Lucyfer robi w piekle obchód. W pierwszym kotle duszyczki stoją jedna na drugiej i pomagają się wydostać innej. No to diabełek pac po łapkach i znowu w kociołek. Przy drugim kotle to samo. Lucyfer idzie dalej widzi, że trzeciego kociołka nikt nie pilnuje. Zły i zdziwiony zagląda a tam wszystkie duszyczki grzecznie stoją. Pyta przechodzącego diabła:- o co chodzi? A to Polacy, oni sami siebie pilnują żeby nikt się nie wydostał i nie miał lepiej.
Kiedyś zajmowałem się testowaniem stron internetowych i oprogramowania. Nawet nieźle dorabiałem na tym i było to przyjemne zajęcie.
Wy robicie to samo u Michała i jeszcze za to mu płacicie !
Michał, zaimponowałeś mi, blog super a ten kurs to mistrzostwo świata !
Cena jest dla mnie troszkę wysoka ale, filmikiem z twoimi przygotowaniami czyli Bloopers, jakoś mnie przekonałeś do poświęcenia tej stówki na kupno.
Fajnie opisany wpis, mam nadzieję że uda ci się na tym coś zarobić. 1 klienta czyli mnie już masz 😉
Dla mnie, największą wartością tego bloga, jest możliwość obserwowania jak powstawał i jak z hobby staje się przedsiębiorstwem. Na bieżąco mamy możliwość zapoznawać się z generowanymi przychodami oraz kosztami.
Widzimy, czy przyjęta strategia działania się sprawdza, czy nie. Nie wiem, czy gdzieś w internecie ( na świecie?) jest podobny blog, na którym możemy coś podobnego obserwować.
Nie korzystam z porad budżetowania, ale regularnie odwiedzam, aby obserwować to, o czym do tej pory tylko czytałam w motywacyjnych poradnikach typu „rzuciłem pracę, teraz jestem rentierem”. Na etapie książki widzimy tylko rentiera, tu mamy możliwość obserwowania jak do tego się dochodzi.
Mam nadzieję, że Michał jak najdłużej pozwoli nam się podglądać od kuchni 🙂
‚(…) regularnie odwiedzam, aby obserwować to, o czym do tej pory tylko czytałam w motywacyjnych poradnikach typu “rzuciłem pracę, teraz jestem rentierem”. Na etapie książki widzimy tylko rentiera, tu mamy możliwość obserwowania jak do tego się dochodzi.’
Możesz rozwinąć myśl? Tzn gdzie tu widzisz rentiera?
rentier – „osoba utrzymująca się z dochodów uzyskiwanych z oprocentowania powierzonego komuś kapitału lub z odsetek od papierów wartościowych” sjp. pwn. pl/slownik/2573954/rentier.
Czytam Twego bloga od kilku miesięcy. Podziwiam Cie za to co robisz. Gratuluję również kolejnego kroku i pierwszego własnego produktu. Kursu raczej nie kupię :)) ale bądź pewien że Ci będę kibicował. Nie rozumiem też skąd tutaj tyle negatywnych komentarzy, że komercja, że drogo itd.
Gratulacje Michał : Nieustannie uśmiecham się jak Cię widzę. Jesteś taki naturalny i sympatyczny. Nieważne czy w kamerze czy face to face. Aaaa i prawdziwy. 🙂 Pozdrawiam, Kamila.
A tam opowiadacie. Negatywne komentarze też są potrzebne. Ważne jest aby autor pisał to myśli, nie tylko wrzucał swój jad dla zabicia swojej ofiary np z zazdrości.
To chyba mój pierwszy komentarz, a zaglądam tu od dobrych kilkunastu miesięcy…
Czytając w poprzednim poście, że cena dla pierwszych kupujących będzie bardzo promocyjna, spodziewałam się innej kwoty. Nie było żadnego doprecyzowania, a problem w tym, że dla każdego to stwierdzenie oznacza co innego. Niektórzy mogli sobie wyobrazić kwotę 10zł, inni 50zł i tak dalej… Zapewne dlatego pojawiło się tyle negatywnych komentarzy – po prostu wyobrażenia ludzi rozminęły się z rzeczywistością.
Do tego trzeba pamiętać, że 97zł to sporo – nie mówię o cenie kursu, na tym się nie znam, choć kwota wydaje się przystępna, ale o wartości pieniądza. Prawie dwa dni pracy za najniższą krajową albo tygodniowe wyżywienie (bez szaleństw) dla jednej osoby, przeliczać można różnie.
Kursu nie kupię, ponieważ dzięki Twojemu blogowi doprowadziłam finanse do porządku. Gdybym jednak była na początku przygody z oszczędzaniem, nie omieszkałabym zaznajomić się nim. Wiem, ile czasu i nerwów może zaoszczędzić czyjaś profesjonalna wiedza, czasami nie opłaca się po prostu dochodzić do tego samemu.
Od niedawna czytam Twojego bloga i bardzo się cieszę, że kompletnym przypadkiem na niego trafiłem.
Kiedyś zarabiałem sporo kasy, teraz po bankructwie mojej firmy mam spore długi i małe przychody. Raz na wozie raz pod wozem. Powiem szczerze, że to Twój blog dodał mi trochę otuchy, że uda mi się z kłopotów wyjść. Samo czytanie Twojego bloga mi tyle dało, więc ile ten blog musi być warty? Moim zdaniem sporo. Tymi słowami chce pokazać ludziom piszącym w tym poście komentarze, że ile Ty chce pieniędzy za swoją prace i wiedzę!
Co do kosztu kursu, powiem tak:
Historyjka z mojego życia.
W mojej firmie odwiedził mnie kiedyś „kolega”, który poprosił o napisanie pewnych skryptów w php na jego stronę, na których zwiększył by dochody firmy, bo chodziło o rozbudowę jego witryny o sklep. W związku z tym, że to mój „znajomy” zaproponowałem mu 50% standardowej stawki za usługę. Myślałem, że to uczciwa propozycja dla „kolegi”.
Co myślisz, że usłyszałem?
Cytat: „…zwariowałeś, tyle kasy. Przecież jesteśmy kumplami, nie może zrobić tego za darmo, przecież dla Ciebie to 5 minut poklikania przy kompie…”
Powiem tak, moja mina musiała być w tamtym momencie bezcenna!
„Kolega” prowadził i nadal prowadzi sklepy ze spożywką i chciał sprzedawać swoje produkty również w sieci. W odpowiedzi na jego stwierdzenie, że powinienem to zrobić za darmo, odpowiedziałem, że wykonam dla Niego tą usługę ale pod jednym warunkiem, że jutro będę mógł z Jego sklepu kupić sobie chleb, bułki i masło dla mojej rodziny i dla siebie za darmo…przecież dla Niego to tylko 5 minut by podać mi ten towar z półki.
Również mina „kolegi” bezcenna. Stwierdził, że jest głupi bo nie rozumiem, że On musi za ten towar zapłacić i nie może mi go dać za darmo! A ja odpowiedziałem, że z moją usługą jest identycznie, ja latami się uczyłem pisać programy, skrypty. Uczyłem się na błędach itp. Dlatego nie mogę oddać swojego „produkty” za darmo.
Wiadomo czemu piszę słowo KOLEGA w „” ?:)
Identycznie z produktem “Budżet domowy w tydzień” .
Moim zdaniem kurs powinien kosztować około 250 zł netto. Porady finansowe, jeśli pójdziecie do speca od finansów, myślicie ile będą kosztować? Godzinka min. 150 zł. teraz bardzo proszę sobie przeliczyć ile godzin trwa kurs, i przemnożyć przez stawkę speca (150 zł/h). Co Wam wychodzi? Bo dla mnie bilans jest jasny.
Życzę powodzenia Michale w dalszym prowadzeniu bloga, moim zdaniem za mało na nim zarabiasz i tak naprawdę się tu marnujesz.
Przepraszam, że się tak rozpisałem.
„Moim zdaniem kurs powinien kosztować około 250 zł netto. Porady finansowe, jeśli pójdziecie do speca od finansów, myślicie ile będą kosztować? Godzinka min. 150 zł. teraz bardzo proszę sobie przeliczyć ile godzin trwa kurs, i przemnożyć przez stawkę speca (150 zł/h).”
Popełniłeś błąd formalny. Michał nie sprzedaje usługi indywidualnych konsultacji lecz usługę w postaci kursu wideo. W związku z tym wniosek „bardzo proszę sobie przeliczyć ile godzin trwa kurs, i przemnożyć przez stawkę speca (150 zł/h)” może być fałszywy.
Witam, nie jestem bogiem finansów, ani milionerem ale doświadczenie w finansach posiadam. Wydaje mi się , że Michał jest po prostu zbyt dobrym człowiekiem by za każdym jego wpisem szły niepotrzebne pretensje o to że zarabia - w końcu porzucił etat by zarabiać na blogu - więc o co chodzi?
W mojej ocenie blog powinien być płatny z 9,90/m-c i wówczas by się okazało ile to osób, które są „życzliwe” faktycznie chcą korzystać z wartościowej i merytorycznej wiedzy. Wierzę, że Michał ma odpowiednio dużo czytelników, którzy taka kwotę chętnie by wydali za dostęp do potężnej wiedzy finansowej.
Z kursy nie skorzystam, ale po Michale można chyba spodziewać się wysokiej jakości , rzetelności i konkretów w jego produktach. Z całą świadomością jestem wstanie zarekomendować ten produkt, mimo, że go nie widziałem 🙂
Co do ceny od marketingowego punktu widzenia, uważam, że mimo wszystko produkt w pierwszej kolejności powinien być dedykowany dla osób o słabszym portfelu więc , zatem cena 47 zł była by spójna . Warto zrobić rozszerzoną wersję dla klientów premium( może bezpośrednia konsultacja, itp) z kwotą wyższą za dodatkowe usługi, treści, rozwiązania , itp.
jako autor bloga o podobnej tematyce jestem zaskoczony pomysłem płatnego udostępniania tego typu wiedzy, bo umówmy się – to nie jest wiedza opatentowana, specjalistyczna, itp. & # 8211; uważam, że za utrzymaniem bloga oszczędnościowego powinny stać jedynie produkty dodane.
z drugiej strony ogromny wkład pracy w przygotowanie podobnych kursów powinien zostać nagrodzony i jeśli się znajdą chętni – dlaczego nie.
moje stanowisko jest zatem neutralne – mam argument przeciw, mam też argument za.
generalnie bardzo ciekawi mnie wynik całej akcji „sprzedażowej”
Strona na której można kupić kurs nie działa. Co się stało?
Ja widzę, że wszystko działa i kolejne osoby z powodzeniem kupują kurs. Spróbuj proszę jeszcze raz – budzetdomowywtydzien. pl.
Czytając komentarze odnośnie płatnych produktów Michała, przyszła mi do głowy refleksja na temat niektórych „oburzonych” opinii. Oszczędzanie pieniędzy i prowadzenie budżetu domowego nie dotyczy jedynie osób, które są pod kreską lub ledwo wiążą koniec z końcem. Wśród Czytelników Michała jest wiele osób, które posiadają środki finansowe i chcą z nich mądrze korzystać (przykład sukcesu z lokatą tylko to potwierdza). Jeżeli Michał chce kierować ofertę szkoleniową do takich osób, nie ma się co oburzać. Tym bardziej, że Michał nigdzie nie pisał, że będzie prowadził jedynie bezpłatne poradnictwo. Jak w każdej działalności biznesowej, stosuje się segmentację Klientów. Michał robi to bardzo transparentnie, jednocześnie dostarczając wiele treści za darmo. Pozwólmy mu prowadzić biznes (bo jest to działalność biznesowa, jak każda inna) w taki sposób, jaki mu odpowiada.
Ponieważ wiem jak dbać o budżet domowy nie zakupię tego filmu, mam już +97zł.
Natomiast chciałem napisać, że jednym z głównych powodów dla których ludzie wydają pieniądze są „potrzeby”. A oszczędzanie to nic innego jak ograniczanie potrzeb. Dodałbym jeszcze racjonalizacje wydatków, ale ona jest związana z pewnym wysiłkiem intelektualnym. Nie każdemu chce się męczyć dla kilku złotych oszczędności. Wolą święty spokój itd.
Podstawowa zasada przy oszczedzaniu i budzetowaniu jest znalezienie odpowiedzi na ponizsze trzy pytania przed zakupem jakiegokolwiek produktu:
1) Czy jest mi on niezbedny? (w przypadku przecietnej osoby, ktora zdala mature i czyta codzienne gazety odpowiedz brzmi – nie, nie jest)
2) Czy moge go zdobyc gdzies za darmo? (kazdy kto ma dostep do internetu jest w stanie z latwoscia odnalezc wiekszosc informacji dotyczacych planowania budzetu domowego i oszczedzania)
3) Czy moge go zdobyc taniej? (na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedziec w kontekscie owego kursu bo pierwszy raz spotykam sie z sytuacja w ktorej ktos probuje zarobic na osobach, ktore maja problemy z budzetowaniem badz sa wrecz w dlugach – kojarzy mi sie to z agencja rektutacyjna, ktora chcialaby pobierac oplate nie tylko od klienta, ale takze od bezrobotnego, za zaferowanie mu pracy)
Leczenia nalogowego palacza nie rozpoczyna sie od poczestowania go papierosem – pomocy w oszczedzaniu i budzetowaniu nie rozpoczyna sie od sprzedazy ogolnodpstepnych informacji za prawie 100 zl.
Wydaje mi sie, ze osoby, ktore zaplaca za ten kurs zrobia to nie dlatego, ze jest im niezbedny, czy nie sa w stanie same znalezc zawartych w nim informacji i porad – ale dlatego, ze po prostu lubia autora. Michal jest niezwykle sympatyczny.
Komentujacemu, ktory wyjasnil, iz kurs powinien kosztowac 250 zl radze kupic go za 100 zl, a 150 zl przeznaczyc na cele dobroczynne – poczucie bolesnego niedoplacenia zniknie odrazu.
Ciekawy jest po co jest wymagany (zalecany) Microsoft Excel w wersji co najmniej 2010. Co za funkcje tam zawarte są użyte, a których nie ma we wcześniejszej wersji excella ?
Bardzo ciekawi mnie jak będzie wyglądał rozbudowany szablon budżetu domowego. Przyznam, że jest to element kursu, na którym najbardziej mi zależy. Chciałbym zrezygnować z dodatkowego oprogramowania do spisywania wydatków – arkusz jest łatwo przenośny, można go konwertować dla różnych pakietów biurowych i ma się pełną konrolę nad danymi, ich zakresem i raportowaniem. Dzięki temu można dostosować raporty do swoich oczekiwań i nie jest potrzebna nauka obsługi oprogramowania (Excela jako tako znam). Problem jest taki, że nie mogę się zabrać za stworzenie własnego szablonu. Co będzie uwzględniał ten dołaczony do kursu?
Hmm, moja siostra ma niedługo urodziny…chyba już wiem, co dostanie 😀 Ciągle narzeka, że brakuje jej do pierwszego na przysłowiowe waciki 🙂
Kiedy będzie można znowu zakupić kurs?
Póki co sprzedaż wstrzymana 🙁
Czy można gdzieś znaleźć infomację jak poszła sprzedaż za drugim razem? W podcaście ujawniłeś wszystko o sprzedaży za pierwszym razem. Jak poszło potem, kiedy cena wzrosła dwukrotnie? Sam wtedy kupiłem kurs, więc jestem ciekaw jak poszło za drugim razem.
Dodaj nowy komentarz.
Cześć! Jestem Michał. Dzięki zarabianiu na blogu i rozsądnemu oszczędzaniu stać mnie na wiele. Chcę Ci pokazać jak zadbać o domowy budżet, wychodzić z długów, pomnażać oszczędności i samemu zadbać o godziwą emeryturę.
Pobierz bezpłatne Excele.
Już ponad 89 000 osób zapisało się na mój newsletter (zero spamu! - tylko informacje o nowych artykułach).
Zapisz się i otrzymasz zestaw 23 kalkulatorów Excel , które pomogą Ci policzyć koszty mediów, obliczyć raty kredytów, policzyć Twoją wartość netto, sprawdzić opłacalność kantorów internetowych, poznać sposoby kategoryzacji wydatków i wiele innych!

Комментариев нет:

Отправить комментарий